Ze
snu wyrwał mnie jakiś dźwięk, niepewnie rozejrzałam się dokoła
i chwyciłam za metalowy świecznik, który w razie potrzeby miał mi
służyć do obrony. Najciszej jak tylko mogłam podeszłam do
tarasowych drzwi z których dobiegały niepokojące odgłosy. Kiedy
zaczęły się uchylać podniosłam moją broń i z całej siły
uderzyłam intruza.
-
Ała, za co to było?!
-
Wojtek? Co ty tutaj robisz?- zaskoczona rozpoznałam po głosie
Włodarczyka,
-
Pomyśleliśmy, że wpadniemy- dopiero teraz dostrzegłam za nim
nerwowo poruszające się sylwetki Kłosa, Andrzeja i Karolowej Oli.
-
Dobrze ale skąd wiedzieliście, że nas tu znajdziecie?
-
To akurat może być wina mojego za długiego jęzora- usłyszałam
zaspany głos Bereniki stojącej na schodach ze świeczką w dłoni.-
On też nie jest bez winy- wskazała na Wronę, który wyglądał
jakby chciał zapaść się pod ziemię.- Coś dziwnie szczegółowo
wypytywał gdzie się wybieramy.- stałam na tyle blisko, że mimo
otaczającej nas ciemności mogłam zobaczyć jak kąciki jej ust
unoszą się w ledwo dostrzegalnym uśmiechu. Znałam ją na tyle
dobrze, że byłam w stanie wyobrazić sobie jak manipulowała
przebiegiem rozmowy do tego stopnia, że chłopak stwierdził iż
wypad nad jezioro nie jest takim złym pomysłem.
-
Czy ktoś mógłby włączyć światło?- Ola od ładnej chwili
walczyła z włącznikiem ale w końcu dała za wygraną i poprosiła
o pomoc na co jej chłopak kilkakrotnie zapstrykał palcami.
-
Można wiedzieć co robisz?- spytałam poważnie wątpiąc w jego
zdrowie psychiczne.
-
Czy nikt już nie ogląda starych, dobrych filmów?- Karol rozejrzał
się po zebranym towarzystwie.- Kiedy aktorzy robią tak.- tu
powtórzył wcześniejszy gest.- To zazwyczaj działa i...- przerwał
bo jak za sprawą magicznej różdżki zapaliły się wszystkie
światła.- A nie mówiłem- uśmiechnął się szeroko zadowolony z
siebie.
-
Musisz mu wybaczyć bo w trakcie dzisiejszego meczu dosyć
niefortunnie oberwał oberwał piłką w głowę i nie najlepiej się
czuje co zresztą widać.- Andrzej objął chłopaka po przyjacielsku
ramieniem i puścił do mnie oczko a we mnie aż się zagotowało.
Odwróciłam
się na pięcie i chwyciwszy Włodarczyka za łokieć pociągnęłam
go w kierunku kuchni. Usiadł przy niewielkim stole przy oknie
podczas gdy ja wyciągnęłam torebkę z lodem z zamrażarki, która
mimo kilkugodzinnej przerwy w dostawie prądu nadal trzymała chłód.
-
Dalej nie wiem dlaczego zaszczyciliście nas wizytą- przyłożyłam
mu okład w miejscu gdzie oberwał świecznikiem.
-
Czy jeśli powiem, że chcieliśmy jakoś uczcić wygrany mecz w
Lidze Mistrzów to mi uwierzysz?- uśmiechnął się do mnie
zaczepnie.
-
Może tak a może nie.- odpowiedziałam mu tym samym. Kiedy
podniosłam wzrok zobaczyłam, że przyglądający nam się Andrzej
ma taki wyraz twarzy jakby chciał coś rozwalić.
*
Ścieżka
dźwiękowa 1
Znajdując
się w przyjemnym stanie z pogranicza jawy i snu powoli wracały do
mnie wspomnienia minionej nocy. Niespodziewana wizyta przerodziła
się w maraton filmowy, który skończył się nad ranem. Choć
„filmowy” był tylko z nazwy bo zamiast skupić się na ich
treści rozmawialiśmy na tak dziwne tematy (Włodi uparcie
twierdził że gdzieś tam sobie żyje Harry Potter) co z czasem
przerodziło się w „głupawkę stopnia krytycznego” jak to
określił Karollo.
Wszyscy
bawili się wyśmienicie poza Wroną, którego nie opuszczała
skwaszona mina. Próbowaliśmy go jakoś rozruszać ale nic nie
skutkowało więc w którymś momencie daliśmy sobie spokój.
Przeciągnęłam się mocno i kiedy usiadłam moim oczom ukazał się przekomiczny
widok. Jakoś tak się złożyło, czy to pod wpływem wypitych
procentów czy zwykłego zmęczenia, że usnęliśmy wszyscy w
niewielkim saloniku. Karol z Olą spali przytuleni na sofie, Berenika
okupywała fotel koło kominka, mi przypadła miejscówka na puszystym
dywanie natomiast Wojtek dosyć niefortunnie położył się -również
na dywanie- w takim miejscu, że Kłosowe stopy zwisały mu nad nosem
przez co poruszał nim zabawnie.
Wciąż
jeszcze zaspana skierowałam swe kroki do kuchni z nadzieją, że
kawa postawi mnie na nogi i zastałam tam Andrzeja.
-
Co cię wczoraj ugryzło?- spytałam nasypując do kubka czarnych
ziarenek.
-
Nie musiałaś się z nim tak cackać.- odwróciłam się słysząc
chłód w jego głosie.- Wojtek jest dorosłym facetem i sam mógł
sobie poradzić. Nie zabiłoby go gdyby sam sobie przykładał lód .
-
Ty jesteś zazdrosny?- byłam zbita z tropu. Zamiast odpowiedzi
doczekałam się jedynie lekceważącego prychnięcia. Tyle
wystarczyło, żeby coś we mnie pękło.- Co ty sobie wyobrażasz?!
Wytykasz mi moje zachowanie a sam nie jesteś święty. Najpierw
podajesz się za mojego chłopaka byleby tylko wpuścili Cię do
szpitala, odwozisz mnie do domu, oznajmiasz że chciałbyś
się jeszcze kiedyś spotkać, a na koniec zdobywasz mój numer i nie
dzwonisz a teraz zachowujesz się niczym rozpieszczona primadonna.
Co jest z tobą nie tak?!
-
Nie chcę tego spieprzyć! Czy tak ciężko to zrozumieć?- w jednej
chwili cała jego wściekłość gdzieś się ulotniła i wyglądał
teraz jak na skarju załamania nerwowego.- Wszystko zaczęło się od
tamtego spotkania w kawiarni. Chciałbym Cię lepiej poznać.
Naprawdę. Za każdym razem gdy już mam coś w tym kierunku zrobić
o ostatniej chwili tchórzę. Tak było z twoim numerem telefonu, nie
masz pojęcia ile razy byłem bliski zadzwonienia. Boję się tego co
mógłbym zrobić nie tak bo jeszcze nikt nie wzbudzał we mnie
takich uczuć- oznajmił zbliżając się do mnie coraz bardziej.-
Proszę powiedz coś.- wyszeptał błagalnie.
-
Kiedy nie wiem co...- spuściłam wzrok i usłyszałam roześmianą
Olę wchodzącą do kuchni.
-
Tutaj się schowaliście. Czekajcie, to wy się tak darliście-
widząc nasze zmieszane miny ściągnęła w zamyśleniu brwi.-
Dobra, koniec tego zabieramy się za śniadanie moi państwo.
*
Ścieżka dźwiękowa 2
W
wielu dziedzinach, czy to psychologii bądź sztuki teatralnej,
funkcjonuje pojęcie Katharsis odnoszące się do uwolnienia
tłumionych emocji, uczuć których często nie jesteśmy świadomi,
w sposób gwałtowny. Coś takiego zaszło między mną a Andrzejem i
choć zapewne oboje potrzebowaliśmy czegoś takiego, powiedzenia co
nam leży na sercu to czułam ulgę gdy Ola wkroczyła do akcji i
zagoniła nas do robienia posiłku. Wcześniej było inaczej,
teraz -sama nie wiem czemu- bałam się zostać z nim sam na sam.
Poranek
potoczył się leniwym rytmem. Nie wiem na ile było to moje urojenie
a na ile stan faktyczny ale miałam wrażenie, że wszyscy się na
nas gapią. A my no cóż? Zdecydowanie się coś między nami
zmieniło, pojawił się rodzaj takiego pozytywnego napięcia. Nie
odzywaliśmy się do siebie za wiele, ograniczaliśmy się do
drobnych gestów uprzejmości.
Koło
południa byliśmy gotowi do drogi powrotnej. Gdy powoli pakowaliśmy
się do samochodów rozdzwonił się mój telefon.
-
Przepraszam, muszę odebrać- na wyświetlaczu wyświetlił się
numer pani Anny, właścicielki galerii w której byłam na rozmowie
kwalifikacyjnej.
Kobieta miała zadowolony głos kiedy oznajmiła mi, że to właśnie ja dostałam pracę u niej. zamieniłyśmy jeszcze kila słów a kiedy rozłączyła się niedowierzanie zaczęło ustępować dzikiej radości, której nie da się opisać słowami. Jak szalona zbiegam po schodach drewnianego ganku, chcąc podzielić się ze znajomymi moim szczęściem. To co robię później jest tak irracjonalne, że nawet nie próbuję dociekać dlaczego to zrobiłam.
Kobieta miała zadowolony głos kiedy oznajmiła mi, że to właśnie ja dostałam pracę u niej. zamieniłyśmy jeszcze kila słów a kiedy rozłączyła się niedowierzanie zaczęło ustępować dzikiej radości, której nie da się opisać słowami. Jak szalona zbiegam po schodach drewnianego ganku, chcąc podzielić się ze znajomymi moim szczęściem. To co robię później jest tak irracjonalne, że nawet nie próbuję dociekać dlaczego to zrobiłam.
Najbliżej
mnie stoi Andrzej, któremu zarzucam
ręce na ramiona i zaczynam całować. Zszokowany chłopak stoi
przez moment jak wryty, po chwili nieśmiało zaczyna odwzajemniać
ten gest. Kiedy dociera do mnie, co zrobiłam puszczam go i
obróciwszy się jak najszybciej wskakuję do auta i każę Berenice
ruszać.
Taaa...
Nie ma to jak zachowanie godne przedszkolaka.
.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.
.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.
Czytasz? Skomentuj!
Wracam do was z nowym rozdziałem i nowym wystrojem bloga.
Co do osoby, która oberwała od Martyny to sami przyznajcie, że gdyby był to Andrzej to byłoby za prosto :)
Do usłyszenia:*
Wracam do was z nowym rozdziałem i nowym wystrojem bloga.
Co do osoby, która oberwała od Martyny to sami przyznajcie, że gdyby był to Andrzej to byłoby za prosto :)
Do usłyszenia:*