sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 4

Ścieżka dźwiękowa



Pochopność to taki stan gdy najpierw coś robisz a dopiero potem zastanawiasz się nad tym jakie konsekwencje mogą mieć twoje czyny. Już w chwili, gdy zgodziłam się na propozycję Wrony zaczęłam żałować, że ją przyjęłam. Jeszcze ten tekst „ Myślałam, że już nie spytasz”. Jak coś takiego można powiedzieć osobie, której kompletnie się nie zna. Ale koniec, mleko się rozlało i nie ma co nad nim płakać.

Tak więc siedzę sobie teraz w całkiem przytulnej kawiarni naprzeciwko Andrzeja próbując udawać, że jestem spokojna i wyluzowana ale nie bardzo mi to wychodzi. Chciałam zająć czymś dłonie, żeby nie było widać jak się trzęsą, i w rezultacie serwetka skończyła rozerwana na strzępy.
- Proszę, uspokój się bo jeszcze pomyślę że przeze mnie nabawiłaś się nerwicy.- rozbawiony siatkarz ujął moje drobne dłonie.
- Przepraszam ale nigdy zbyt łatwo nie przychodziło mi nawiązywanie nowych znajomości- z dziwnym rozrzewnieniem wpatrywałam się w jego silne dłonie, w których moje nikły niemal całkowicie. Pewnie zabrzmi to infantylnie ale miałam wrażenie, jakbym dzięki jego dotykowi trochę się uspokoiła.
- Niemożliwe, taka ładna dziewczyna jak ty?- czułam jak moja twarz przybiera kolor iście buraczany.
- A i owszem panie śliczny- byłam z siebie dumna bo głos mi nie zadrżał.
Kelnerka właśnie przyniosła nasze zamówienie i dyskretnie puściła do mnie oczko.
- Wiesz może o co jej chodziło?- chłopak pokręcił przecząco głową.- Andrzej?
- Tak?
- Chciałbym się napić kawy- zdziwiony zmarszczył czoło.- Hmm... mógłbyś mnie puścić? - wskazałam na nasze wciąż splecione ręce a gdy zrobił to o co prosiłam chwyciłam filiżankę upajając się aromatem czarnego napoju.
- Zrobiłaś jakieś ciekawe zdjęcia?- spytał robiąc taki ruch jakby chciał wziąć aparat żeby przejrzeć fotki ale w porę go uprzedziłam przygarniając sprzęt do siebie. Zapewne zdawało mi się ale w jego spojrzeniu zobaczyłam urazę.
- Nawet kilka. Wiesz mam dziwne wrażenie jakbyś niespecjalnie palił się do wyjaśnienia swojego zachowania.
- Bo sam go nie rozumiem i tym bardziej nie wiem jak tobie to wszystko wyjaśnić. To nie jest tak, że chciałem dowiedzieć się czy będziesz chciała żebym poniósł odpowiednią karę a dałem drapaka kiedy tylko okazało się iż jest inaczej.
- Coś takiego przeszło mi przez myśl, nie tylko mi- przyznałam cicho.
- Niektórzy pewnie na moim miejscu uciekliby z miejsca wypadku ale kiedy zobaczyłem jak leżysz w kałuży krwi…
- Może po prostu masz dobre serce i chciałeś się upewnić, że nic mi nie jest?
- Nazwałbym to raczej wyrzutami sumienia i kacem moralnym. Całkiem dużym.
- Będę dalej obstawiała przy swoim- wyglądał jakby miał zamiar dalej się ze mną spierać ale odpuścił i przez chwilę siedzieliśmy w niezręcznej ciszy aż w końcu któreś ją przerwało i rozmowa jakoś sama popłynęła. 
 
Zawsze gdy ktoś mówił że rozmawia mu się z nową poznaną osobą jakby ją znał od lat uważałam za czczą gadaninę, nic nie znaczące słowa a tymczasem tak się właśnie teraz czułam.
Kiedy na zewnątrz powoli zapadał zmierzch zaczęliśmy powoli zbierać się do wyjścia. Andrzej uparł się żeby odwieźć mnie do szpitala a gdy już tam dotarliśmy szarmancko otworzył przede mną drzwi auta i odprowadził pod sam próg placówki.
- To kiedy znowu się zobaczymy?
- Pojutrze mnie wypisują i wracam do domu- wypaliłam choć chciałam powiedzieć „jak najszybciej”. Czułam się jakbym miała omamy wzrokowe bo wyglądał na naprawdę smutnego.
- Twój chłopak na pewno się cieszy, nareszcie będzie miał Cię tylko dla siebie.
- Najpierw musiałabym go mieć- odpowiadając na jego niewypowiedziane pytanie uśmiechnęłam się nieśmiało. Nie mogłam inaczej, to jak starał się wybadać czy mam kogoś było naprawdę słodkie.
- Widzimy się jutro- powiedział a to co zrobił później- zanim w doskonałym humorze wskoczył do samochodu- tak mnie zaskoczyło że przez chwilę zapomniałam jak się oddycha. Odgarnął mi z twarzy zabłąkany kosmyk kasztanowych włosów, schylił się i pocałował w policzek, delikatnie a miałam wrażenie jak po moim ciele rozchodzą się tysiące maleńkich wyładowań elektrycznych. 

Niepewnie odmachałam mu na pożegnanie i uciekając przed chłodnym wiatrem weszłam do budynku.
Czułam się inaczej, błogo ale byłam na siebie zła.
Nie mam prawa niczego od niego oczekiwać.

.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.- .-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.
Czytasz? Skomentuj!
Trochę krótko ale lepsze coś niż nic : )

Ostatnio mam fazę na zespół Lawson ( ten od dzisiejszej ścieżki dźwiękowej). Tak na dobrą sprawę do ich piosenkę mogłabym "dołączać" do każdego rozdziału. A wy jakiej muzyki słuchacie? Jest jakaś piosenka, która kojarzy wam się z moim opowiadaniem? 

Co do dyskusji, którą wywołała moja ostatnia notka to powiem tak: każdy ma trochę racji. 

6 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się nowy rozdział :)
    Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój ich znajomości.
    Serdecznie pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Po uporaniu się z sesją nadrobiłam zaległości!
    Widzę, że znajomość Martyny i Andrzeja się rozwija. :) Trochę głupio ze strony Wrony że się nie odzywał i nie dziwie się że tak to odebrała. Ale ważne, że się chłopak ogarnął i zaproponował kawę. Jak widać spotkanie się udało i czekam na kolejne ;) Bo chyba będą skoro to się tak miło zakończyło?:P
    Czekam na ciąg dalszy tej historii.
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń
  3. No!
    Wreszcie Andrzej łapie plusy! Jego i Martyny znajomość idzie w dobrym
    kierunku i bardzo się z tego cieszę, szczególnie że ich początek był
    bardzo słaby. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie pojawił się rozdział 3 :) Zapraszam! :D

      Usuń
  4. Jestem i ja:) Późno ale jestem. Sesja to zło. Nie lubimy sesji.
    Andrzej.. Andrzej zawsze coś nabroi. najpierw chce ją rozjechać, potem przychodzi i dogląda, potem przestaje się odzywać i nagle zaprasza na kawę. Ogarniesz faceta? NIE.
    Podobała mi się reakcja Martyny na wieść, że jest jej facetem. Uśmiałam się porządnie.:)
    Andrzej to tak jak nastolatka przed pierwszą randką. podjarany na maxa. I jeszcze ten buziaczek. No weź Endrju, nie rozmiękczaj mego serca tym uroczym gestem:) I to trzymanie jej rąk.. ktoś tu nam się chyba zaczyna zakochiwać.. nie to za duże słowo. Ktoś się zauroczył w Martynie:)
    Historia ogólnie zaczyna się bardzo pozytywnie i myślę, że bardzo ją polubię. No dobra, już ją lubię.:)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam przypadkowo na Twojego bloga, ale zostanę tu na dłużej.
    Bardzo ciekawy rozdział. Widać, że coś zaczyna się dziać i że Wrona chce się zrehabilitować po tym jak olał Martynę. No, no zobaczymy co z tego wyniknie! :)
    Pozdrawiam!
    http://pelniawyobrazni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń