sobota, 28 marca 2015

Rozdział 10


- Możesz przestać mnie rozpraszać?- Andrzej objął mnie od tyłu. Zadrżałam gdy poczułam jak odgarnia mi z szyi włosy i znaczy ją pocałunkami.
- Nie ma takiej opcji.- wypowiedział to tonem, który w zamyśleniu miał być pewnie zmysłowy a sprawił, że zatrzęsłam się od tłumionego śmiechu.
- Naprawdę muszę to do jutra skończyć.- odwróciłam się do niego przodem i wskazałam na piętrzące się w koncie, odpowiednio zapakowane eksponaty.- To pierwsza wystawa, którą organizuję i bardzo mi zależy, żeby wszystko dobrze wypadło.

- Nie wypadnie dobrze- z wyrzutem uderzyłam go w ramię- tylko świetnie. Jeśli twoje starania i poświęcony czas przełożą się na końcowy wynik choćby tylko w pięćdziesięciu procentach wszyscy będą pod wrażeniem.
- Myślisz?
- Ja to wiem.- oparł obie dłonie po moich bokach przez co stałam zablokowana między nim a biurkiem. Przygryzłam wargę jak zawsze gdy się denerwowałam, co w jego towarzystwie zdarzało mi się nadzwyczaj często.
- Musisz przestać to robić.
- Ale co?
- Zagryzać usta w ten sposób- przejechał po nich kciukiem.- Nie masz pojęcia jak to na mnie działa. Najchętniej rzuciłbym się na siebie i nie przestawał całować.- nachylił się jakby faktycznie miał zamiar to zrobić ale delikatnie odepchnęłam go.
- Przystopuj trochę- byłam zadowolona bo zabrzmiałam beztrosko a nawet nieco żartobliwie choć wcale nie było mi do śmiechu, wręcz przeciwnie- czułam irracjonalny niepokój. Dziwnie czułam się z tym, że początkowo zachowywał się wobec mnie w zupełnie inny sposób. Był nieśmiały, w taki uroczy sposób i opiekuńczy a teraz zachowywał się niczym Casanova. Może znowu wszystko wyolbrzymiałam? a mój niepokój wynikał z tego, że już jakiś czas temu byłam z kimś na tyle blisko być czuć się dla niego ważną i musiałam się oswoić z sytuacją? Nie wiem. I proszę, znowu się zadręczam. Cała ja.

- Wiesz, że jesteś brutalna w tym momencie?
- Wiem ale to między innymi we mnie lubisz. Obiecuję, że jak już się ze wszystkim uporam to poświecę Ci więcej czasu.- obiecałam wygładzając zagniecenie na klubowej bluzie.
- Pojęcia nie mam jak wytrzymam bez Ciebie.
- Dasz radę, to tylko dwa dni
Patrzyłam jak wychodzi z galerii energicznym krokiem. Wpadł dosłownie na chwilę, tuż przed wyjazdem na mecz Ligi Mistrzów który mieli grać w Belgii. Stąd ta dwudniowa rozłąka.
Wzięłam się do roboty, która mi pozostała. Poustawiałam ostatnie rzeźby, powiesiłam obrazy które dotarły kurierem i ustawiłam odpowiednio światła tak aby wydobywały z eksponatów to co najlepsze. Popatrzyłam na zegarek i okazało się, że uwinęłam się całkiem szybko a kiedy wróciłam do domu jeszcze dobrze nie przyłożyłam głowy do poduszki już spałam.

NASTĘPNEGO DNIA

- Proszę uważać!- skarciłam nieostrożnego gościa, który zawadził o kruchą rzeźbę. Na szczęście udało mi się uchronić ją przed zniszczeniem poprzez roztrzaskanie.
- Uspokój się dziecko bo jeszcze zawału dostaniesz.- usłyszałam krzepiący głos pani Wandy i odwróciłam się w jej kierunku. Elegancko ubrana starsza pani opierała się o drewnianą laskę a u jej boku stała Berenika.
- Pojęcia nie macie jak się cieszę, że was widzę.- ogarnęła mnie taka ulga, że aż zachciało mi się płakać.

- Każdemu przyda się moralne wsparcie.- stwierdziła Berenika.
- Tobie to już na pewno.- jej babcia zmierzyła mnie czujnym wzrokiem i pociągnęła w kierunku krzeseł ustawionych pod ścianą.- Wyglądasz jak chodząca bomba zegarowa.
- Napędzana płynną adrenaliną.- dodałam w gwoli ścisłości.- Jak już te wszystkie emocje ze mnie zejdą to będę spać chyba przez tydzień.
- Tak jakby Andrzej ci na to pozwolił.- Berenika zabawnie poruszała brwiami a jej babcia słysząc tą dwuznaczną uwagę zdzieliła ją po głowie.
- W takich chwilach zaczynam wątpić w łączące nas więzi krwi.- pani Wanda z powątpiewaniem pokręciła głową.- Najtrudniejszy jest pierwszy raz. Teraz bardzo to przeżywasz ale z każdym kolejnym razem będzie łatwiej.- te słowa skierowało do mnie.
-Mam taką nadzieję.- powiedziałam spokojnym głosem.

*

Co do jednego moja przyjaciółka miała rację- wsparcie potrafi zdziałać cuda. Po wizycie wspomnianej dwójki rozluźniłam się i uspokoiłam. Samą wystawę będzie można oglądać przez kilkanaście dni ale z opowiadań pani Anny wiedziałam, że to dzień otwarcia jest zawsze najgorszy. Chodziło o to, żeby rozpromować całe zdarzenie i zachęcić potencjalnych koneserów do kupna któregoś z eksponatów.

- Powinnaś już iść do domu. Zamówiłam Ci taksówkę, zaraz powinna przyjechać.- z odrętwienia wyrwała mnie moja szefowa.- Możesz potraktować to jako polecenie służbowe.
- I bez tego bym posłuchała.- stwierdziłam czym wywołałam uśmiech na twarzy kobiety.
- Dobrze się spisałaś. W nagrodę do końca tygodnia masz wolne ale później bierzemy się ostro do roboty.- zaśmiała się widząc panikę w moich oczach.- Ostatnio miałam okazję dokładniej przyjrzeć się zdjęcia pewnego młodego ale naprawdę obiecującego fotografa i chciałabym zorganizować pokaz jego prac.
- Znam go?- spytałam starając przypomnieć sobie czy ostatnio nie podrzuciłam mi może czegoś do przeglądnięcia.
- Całkiem dobrze, nazywa się Martyna Lijewska.- uśmiechnęła się szeroko i podeszła do swojej córki, która zamykała drzwi za ostatnim gościem a mnie zostawiła skamieniałą niczym słup soli.
Człowiek może myśleć, że nic nie jest go w stanie zaskoczyć a później okazuje się iż coś takiego jednak istnieje i tym większego szoku doznaje.
Kiedy zbierałam się do wyjścia uwagę przykuła wystająca z torebki złożona karteczka. Kiedy ją rozłożyłam aż wciągnęłam powietrze ze zdziwienia. Nie, to zdecydowanie za delikatne określenie- osłupienie, wstrząs i oszołomienie w jednym. Ładne kobiece pismo układało się w dosyć niepokojące zdanie:

„Kochać to niszczyć a być kochanym to zostać zniszczonym.”

A ja naiwna myślałam, że takie akcje zdarzają się tylko w filmach. Chyba powinnam zacząć się bać.

.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.
Rozdział krótki, niewiele się w nim dzieje ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. Powiem wam, że ta mała przerwa jaką sobie zafundowałam była mi naprawdę potrzebna.  
Dzisiaj zamiast piosenki jako ścieżkę dźwiękową wybrałam muzykę. A to dlatego, że według mnie pasuje idealnie do tego rozdziału (szczególnie do początku), poza tym zawsze lubiłam muzykę filmową.
Nigdy jakoś specjalnie nie zwracałam uwagi na licznik wejść ale jak dzisiaj zerknęłam na niego to oczy zrobiły mi się okrągłe ze zdziwienia, ponad 7,5 tysiąca wejść- jesteście wielcy kochani :*
Wieczorem rozpoczynam przygotowania wielkanocne- korzystając z dnia wolnego biorę się za robienie pisanek, mam nawet w planach jedną siatkarską :) No i oczywiście wieczorem zarządzam zbiórkę przed telewizorem, żeby kibicować naszym w LM. Swoją drogą trzeba mieć pecha, że musieć grać drużyną ze swojego kraju.

Do następnego :)

8 komentarzy:

  1. Przygryzanie wargi- pierwsze skojarzenie Gray :)
    Wystawa na pewno była super zrobiona.
    Pani Wanda ma racje ;) i wsparcie najbliższych jest najważniejsze ;)
    Zaintrygowałaś mnie tą karteczką! Czekam na dalszy rozwój sytuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) ale ta karteczka niepokoi... czyżby ktoś chciał, żeby Martynie przestało sie układać?

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. :) już myślałam, że coś się wydarzy pomiędzy Wroną a Martyną. :) Widać, że ich do siebie ciągnie, mam nadzieję, że już niedługo to zrozumieją. Czekam na następny i zapraszam do siebie na 12. :)
    Pozdrawiam,
    Karolina R. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zagryzać usta? Uuu Wrona się bawi w Greya? No kto by pomyślał. :) Czekaj, czekaj.. to znaczy, ze im się powoli coś układa?Są razem czy coś? O rany lecę po szampana! Wystawa jak widać się udała i świetnie. Chociaż muszę przyzać, ze niepokoi mnie ta karteczka. Znaczy karteczka jest okej tylko to co tam pisze. Aluzja jakaś? Nie wiem i boję się chcieć wiedzieć. Ale póki co ejst tak pozytywnie, tak fajnie, że pewnie niedługo coś się zepsuje bo taka kolej rzeczy. I dobrze, bo nie zawsze musi być super.
    Czekam na kolejny, pozdrawiam i przepraszam za poślizg. Za dużo ostatnio wszystkiego.
    P.S. Zapraszam też do siebie na coś nowego.
    http://tough-decision.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko co wy macie z tym Grey'em? Wygląda na to, że muszę nadrobić książkowo- filmowe zaległości :D

      Usuń
  5. Ja też mam ciekawe skojarzenie, ale na szczęście nie z Greyem. Pani Wanda, która zdzieliła wnuczkę po głowie od razu przywołała mi na myśl tą babcię z "Madagaskaru", która lała Alexa po głowie torebką. Heh, takie rozkminy w wolnej chwili ;)
    Relacja Martyna-Wrona ma się coraz lepiej i bardzo dobrze. Oby tak dalej!
    Ale ta tajemnicza karteczka to mnie zaniepokoiła i to nieźle. Co to za jakaś psycholka zazdrosna o Andrzeja, czy co?
    Swoją drogą jeszcze aż się uśmiechnęłam jak zobaczyłam odpowiedź na mój poprzedni komentarz ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A co to za karteczka? Ktoś
    jej to podrzucił? Hmm. Trochę mnie ona nie pokoi. A może to jakaś
    zazdrosna fanka Wrony podrzuciła, by Martyna straciła wiarę w siebie i
    związek z Andrzejem! Ooo! To by miało sens nawet!
    Andrzej jest uroczy! *=* Na prawdę chciałabym mieć takiego chłopaka obok
    siebie!
    A wystawa pewnie genialna :D
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przejmuj się ja też nie ogarniam manii Greya :D
    Nie za bardzo ogarniam o co chodziło z karteczką.. albo jestem debilem, albo przez sesje mój mózg wykitował :I

    zapraszam do siebie i proszę o informowanie!
    zostaje ;)

    moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń