sobota, 14 marca 2015

Rozdział 9


Parokrotnie miałam doczynienia z ludźmi wolącymi nie wiedzieć rzeczy, które w jakiś sposób mogą ich dotknąć. Było im lżej, gdy nie mieli świadomości powagi niektórych sytuacji, w ten sposób łatwiej im się żyło, lepiej funkcjonowało, egzystowało zwyczajnie.
A ja? No cóż większego przejawu egoizmu nie jestem w stanie sobie wyobrazić, szczególnie jeśli dana sprawa dotyczy także innych osób.

Nie wiem czemu tak błam się tej konfrontacji. O ile rozmową można nazwać wymianę kilku zdań, tych wypowiedzianych podczas totalnej głupawki nie liczę.
W każdym razie stresowałam się jak diabli ale poszło łatwo i bezboleśnie a na koniec jeszcze Andrzej zaprosił mnie na randkę, wróć.. na bal. Tak powiedział „na bal”, nie doszukuj się dziewucho czegoś o czym mowy nie było. Zgodziłam się, w tamtym momencie cieszyłam się, że pomyślał akurat o mnie ale jak zdałam sobie  sprawę z ewentualnej towarzyskiej kompromitacji, której mogłam być sprawczynią, to dobry humor momentalnie mnie opuścił.

Była końcówka października, w powietrzu dało się wyczuć nieuchronnie zbliżająco się zimę. Obłok oddechu zamigotał srebrzyście po czym rozpłyną się w powietrzu. Noc była widna a w policzki przyjemnie szczypał mnie chłód. Jako, że siedzący tryb życia mi nie służy a popołudniami nie miałam do roboty nic lepszego niż siedzenie przed telewizorem, kilka dni temu wzięłam się za siebie czyli przekładając na polski zaczęłam biegać. Początki mają to do siebie, że są ciężkie a w moim wypadku na pewno bolesne (ach te zakwasy) ale po pewnym czasie taka forma aktywności zaczęła sprawiać mi przyjemność,

Truchtem pokonałam całkiem spory kawałek i choć nie miałam konkretnego punktu docelowego to wkrótce dotarłam do chyba najbardziej rozpoznawalnego budynku w Bełchatowie czyli hali na której Skra rozgrywała swoje mecze. Działanie podświadomości bywa zdumiewające.

- Zaraz kończą trening- z zaparkowanego obok samochodu wysiadła Ola.
- Rzeczywiście- spojrzałam na zegarek i faktycznie miała rację.- Rozumiem, że widzimy się jutro na imprezie?- dziewczyna jak gdyby nigdy nic roześmiałam się głośno.- Powiedziałam coś śmiesznego?
- Nie, skąd tylko byłam świadkiem pewnej sytuacji. Wczoraj Wojtek stwierdził, że gdyby Andrzej Cię nie zaprosił to sam by to zrobił.
- I co w tym śmiesznego?
- Może nic poza tym, że Wronce niezbyt się to spodobało i wyglądał jakby miał zamiar mu przyłożyć.
- Żartujesz sobie ze mnie- spojrzałam na nią pobłażliwie.
-Taa, jakbyś nie zauważyła że można czytać z niego jak z otwartej księgi- teraz to ona obdarzyła mnie spojrzeniem pełnym powątpiewania.- Cieszę się, że Cię poznał. Wydajesz się być naprawdę fajną osobą.
- Wygląda na to, że miejscowi sportowcy mają do takich dziewczyn szczęście- uśmiechnęła się do mnie na ten mocno zawoalowany komplement ale jej wzrok spoczął gdzieś za mną. 

Z hali wychodzili małymi grupkami zawodnicy, niektórzy z nich rozpoznawali dziewczynę Kłosa i machali do niej wesoło a mnie przyglądali się zaciekawieni.
Praktycznie na samym końcu wytoczyli się dwaj przyjaciele, przy czym Andrzej został zatrzymany przez jakąś blondwłosą dziewczyną.

- Co powiesz na wspólne przygotowania jutro? Takie babskie spotkanie, będziemy mogły się lepiej poznać.- głos Oli docierał do mnie jakby z daleka.
- Tak jasne, czemu nie.- odpowiedziałam dalej przypatrując się Wronie i jego towarzyszce. Z jakiegoś powodu poczułam się dotknięta.- To ja już będę hmmm… uciekać.- powiedziałam gdy podszedł do na Karol.
- Hej, Andrzej wystraszyłeś nam Martynę- chłopak rozejrzał się wokoło jakby dopiero teraz zauważył brak przyjaciel u boku i wtedy dostrzegł scenkę, której się przyglądałam.- Ona?- wskazał na nieznajomą.- Nią się nie przejmuj.- oznajmił na co pokiwałam bez przekonania pokiwałam głową i wróciłam w drogę powrotną do mieszkania.

*
Ucieczka jest rozwiązaniem chwilowym, pozwalającym zapomnieć o problemie tylko na moment. Później one i tak wrócą, co się ma stać to się stanie tak czy inaczej. Mam świadomość, że zachowałam się niedojrzale nawet nie witając się z nim ale... sama nie wiem, chyba nie miałam w tamtej chwili siły na tego typu konfrontację. Jestem emocjonalnym tchórzem.

Podczas gdy Berenika była zajęta pisaniem czegoś na laptopie razem z Olą szykowałyśmy się na wielkie wyjście. Z tego co wywnioskowałam z jej wypowiedzi nie powiedzieli nic Wronie o tym, że byłam wczoraj świadkiem sceny z jego udziałem. Może to i lepiej, jeśli będzie chciał mi powiedzieć coś o tajemniczej dziewczynie to zrobi to.

- No i już moje dzieło gotowe.- podniosłam wzrok aby zobaczyć w lustrze fryzurę, którą układała mi dziewczyna Kłosa i zatkało mnie.
- Gniazdo. Mam na głowie gniazdo.- uśmiech momentalnie zszedł z jej twarzy.- Na pewno masz wiele talentów ale może fryzjerstwem już się nie zajmuj co?
- Nie można być dobrym we wszystkim.- wzruszyła ramionami a mi ulżyło, że nie wzięła zbytnio do siebie mojej szczerości.

Na tyle szybko na ile było to możliwe powyciągałam z nieudanego koka wszystkie spinki tak, że włosy miękkimi falami opadały mi na ramiona. Nigdy nie przepadałam za mocnym makijażem i również teraz usta podkreśliłam nieco wyrazistszym błyszczykiem a oczy maskarą i cieniem, który wydobywał z moich niebieskich oczu nieco blasku. Ponieważ zbliżała się godzina o której mieli po nas przyjechać panowie założyłam czarne, proste szpilki a na kremową, koronkową *sukienkę*  z dekoltem w serduszko narzuciłam ciemny płaszczyk. Ola ubrana w zieloną kreację pobiegła otworzyć drzwi gdy rozległ się dźwięk dzwonka.
Podczas gdy Karol komplementował jej wygląd ja podeszłam do Andrzeja ubranego w gustowny garnitur, który z dosyć nieszczęśliwą miną próbował zawiązać krawat nie zwracając uwagi na to dzieje się dokoła niego. Żeby „ulżyć” mu w cierpieniu chwyciłam wspomnianą część garderoby nadając jej  prawidłowy kształt.
- Teraz możesz wyjść do ludzi.- oznajmiłam spoglądając w jego oczy wpatrujące się we mnie z czułym spojrzeniem.
- Pięknie wyglądasz.- mówiąc to powoli okręcił mnie wokół mojej osi.
- Dzięki.- poczułam jak się czerwienie, kątem oka zobaczyłam jak nasi towarzysze przybijają sobie piątkę.

*

Gdy dotarliśmy na miejsce w elegancko i ze smakiem przystrojonej sali oprócz pozostałych zawodników Skry, którym zostałam przedstawiona prze Wronkę prężącego się dumnie, było sporo oficjeli i tak zwanych szych. Tabliczka przy wejściu głosiła, że całkowity dochód z organizacji balu zostanie przekazany na rzecz miejscowego domu dziecka.

- Czy to tylko mi się wydaje czy atmosfera jest jakaś sztywna?- rozumiem, że cel był szczytny ale patrząc po zebranym towarzystwie i sądząc po atmosferze to prędzej powiedziałabym, że jest to coś w rodzaju nudnej konferencji naukowej a nie balu.

Karol chyb był podobnego zadania sądząc po jego minie. Zatarł ręce i bez zbędnego tłumaczenia pociągnął swojego przyjaciela w kierunku chłopaków z drużyny. Przez chwilę dyskutowali o czymś zawzięcie ale ponieważ stałyśmy z Olą w pewnej odległości nie mogłyśmy usłyszeć czego dotyczyła ta rozmowa.

- Zdecydowanie coś kombinują.- stwierdziła i jak na znak cała grupka- poza Andrzejem próbującym do sprzętu nagłaśniającego podłączyć swój telefon- wyszła na środek parkietu i gdy rozległy się pierwsze dźwięki piosenki Michaela Jacksona zaczęli tańczyć naśladując ruchy Wrony, który dołączył do nich. Przez moment na sali panowała konsternacja aż orkiestra zaczęła swoją grą dopasowywać się do muzyki lecącej z głośników. Najpierw rozległy się nieśmiałe dopingujące oklaski i pierwsi śmiałkowie przyłączyli się do zabawy a zanim piosenka skończyła się nikt już nie podpierał  ścian.


- Mieliście niezły pomysł- siatkarz podszedł i usiadł obok.- Wszyscy świetnie się bawią.
- Poza tobą.
- Ja mam dwie lewe nogi więc wolę nie ryzykować, że kogoś podeptam.- wzruszyłam ramionami.
- Spoko, myślę że jakoś wytrzymam. To co zatańczymy?- równie dobrze mógł mnie nie pytać bo nawet jeśli powiedziałbym nie to i tak w ostateczności zaciągnąłby mnie na środek.

Kiedy usłyszałam znajome żywiołowe tony spojrzałam na swojego partnera uśmiechającego się łobuzersko. Podczas jednej z naszych rozmów, która akurat dotyczyła muzyki, powiedziałam że moją ulubioną ścieżką dźwiękową jest ta do filmu Dirty Dancing 2 i tak oto teraz tańczyliśmy do jednej z piosenek pojawiających się w tym filmie właśnie.

- Nic cie więcej na swój temat nie zdradzę.- oznajmiłam.
- Jakoś ci nie wierzę.- zadrżałam czując jak przesunął dłoń z pleców niżej na talię. To był ten moment, nasza chwilą. Właśnie wtedy postanowiłam przestać się dłużej bronić przed tym co się mogło między nami wydarzyć.

*

„Martyna Lijewska i Andrzej Wrona jako przykład nowego rodzaju elektrowni” takim właśnie mianem ochrzcił naszą dwójkę Wojtek Włodarczyk po pokazie naszych tanecznych umiejętności, który podobno był wyjątkowo energetyczny.
Przez resztę wieczoru dobry humor mnie nie opuszczał.

Jednym z elementów mających zasilić konto domu dziecka była aukcja na której można było wylicytować różne przedmioty. Prowadzący zaprosił wszystkich chętnych do ostatniej, niewątpliwie najbardziej emocjonującej licytacji,

- Osobą która ją wygra będzie mogła spędzić wieczór z Andrzejem Wroną.- tym oświadczeniem wywołał aplauz wśród żeńskiej części zebranych. Ciekawa jestem kiedy miał zamiar mi o tym powiedzieć.
- Czyli co, w takiej sytuacji muszę wziąć udział w tej grze?- spytałam kiepsko maskując wyrzut w moim głosie.
- Ty, moja droga, możesz spędzać ze mną czas całkiem za darmo kiedy tylko zechcesz.- tą deklaracją wywołał śmiech wśród siedzących najbliżej nas osób.
Cmoknął mnie jeszcze w policzek i dołączył do mężczyzny na scenie a później się zaczęło. Już w pierwszych sekundach dało się wyczuć, że żadna z pań łatwo nie odpuści. Stawka rosła z sekundy na sekundę a ja wierciłam się niecierpliwie aż do momentu gdy wszystko się skończyło i na podwyższenie została wywołana osoba, która zwyciężyła a ku mojemu zdziwieniu była to blondynka spod hali.

Mówię sobie spokojnie, to nic nie znaczy. Nie bądź tak głupio zazdrosna jak twój były, to naprawdę niczego nie dowodzi. Powtarzałam sobie jam mantrę przez resztę wieczoru ale nie dałam rady. Widziałam jak Andrzej kieruje co rusz spojrzenie w moją stronę ale kobieta nie dawała się tak łatwo zbyć.

Czasami trzeba odpuścić i czekać aż sytuacja sama się rozwiąże. Z tą myślą, przez nikogo z nowopoznanych osób niezauważona, wymknęłam się chcąc wrócić do domu.

- Nieładnie tak wychodzić bez pożegnania.- skarcił mnie znajomy głos.
- Chciałam wyjść się po angielsku ale najwyraźniej mi nie wyszło.- odparłam ledwo dosłyszalnie.
- Co mam zrobić, żebyś zrozumiała jak bardzo ważna dla mnie jesteś.- przyciągnął mnie do siebie.
- Na początek  odprowadź mnie do domu.- wypaliłam bez zastanowienia i uświadomiła, że nie dość iż zabrzmiałam strasznie dziecinnie to jeszcze mógł odnieść wrażenie jakbym była zazdrosna co nie było dalekie od prawdy.- Oczywiście jeśli chcesz.- dodałam, żeby złagodzić swoje wcześniejsze słowa.
- Zawsze.- uśmiechnął się do mnie i kolejny raz poczułam jak pod wpływem jego spojrzenia miękną mi kolana.

Ramię w ramię wyszliśmy na zewnątrz nie oglądając się za siebie. Przez długi czas po prostu szliśmy w ciszy, czując obecność tej drugiej osoby. Byliśmy tak blisko siebie. Czułam jak jego palce nieśmiało szukają mojej dłoni a kiedy już ją znajdują zaciskają w uścisku.

- Sabina, ta dziewczyna z balu, i ja byliśmy ze sobą jakiś czas temu ale wszystko nie trwało zbyt długo choć faktem jest, że czasami się zapomina i wydaje jej się że coś między nami może jeszcze być. Dlatego zdarzają się takie sytuacje jak ta dzisiaj, gdy na siłę szuka mojego towarzystwa.- miałam cichą nadzieję, że czegoś się o niej dowiem ale i tak przypływ szczerości mnie zaskoczył.
- Wygląda na to, że każde z nas sporo przeszło.- Nie musiał mi się tłumaczyć ale to zrobił dlatego też chciałam odwdzięczyć się mu podobnym gestem i opowiedziałam mu historię swoją i Piotra.
- I tak spotkali się kobieta po przejściach i mężczyzna z przeszłością.- podsumował trafnie nieco wyświechtanym frazesem.

- Pamiętasz jak mówiłeś, że nie chcesz zepsuć tego co może być między nami? Ja mam podobnie z tą różnicą że boję się że jednak coś z tego wyjdzie a później będę cierpieć.- gdy dotarliśmy na miejsce stanęłam na schodach kamienicy skąpanych w ciepłym świetle latarni.


- „Im większe w człowieku wewnętrzne rozbicie, poczucie własnej słabości, niepewności i lęk, tym większa tęsknota za czymś, co go z powrotem scali, da pewność i wiarę w siebie.”- uśmiechnęłam się słysząc ten cytat.
- Dasz radę być moją siłą?
- Jeśli tylko mi na to pozwolisz.- zabrakło mi tchu gdy podniósł dłoń i przejechał kciukiem po linii ust zbliżają swoją twarz coraz bardziej do mojej. Poczułam muśnięcie warg z początku delikatne, lekkie jak piórko. Był o mnie sporo wyższy więc musiałam stanąć na palcach żeby móc objąć go za szyję i tym samym pogłębić pocałunek. Przyciągnął mnie do siebie tak mocno, że dzieliły nas tylko warstwy ubrań. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, czułam jak po moim ciele rozchodzą się przyjemne dreszcze. Po chwili zwolniliśmy, pocałunek z namiętnego zrobił się bardziej romantyczny.
Dobra, to ja sobie tu postoję i postaram sobie przypomnieć jak się oddycha.

.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.- .-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.- .-.-.-.-.-.

Czytasz? Skomentuj!
W życiu nie myślałam, że ten rozdział wyjdzie mi aż tak długi.
Jakby ktoś miał ochotę to zachęcam do przesłuchania wspomnianego w tym rozdziale soundtracku, która jest moim sposobem na doła nieodmiennie poprawia mi humor a który znajdziecie <<tutaj>>.

Pamiętacie jak pod poprzednim rozdziałem pisałam o braku pomysłu  na niego? Teraz to już naprawdę mam kryzys twórczo- pomysłowy i nie wiem jak będzie z napisaniem kolejnej części i czy pojawi się ona za tydzień. Wszelkie sugestie, pomysły z waszej strony jak najbardziej mile widziane. Może ich nie wykorzystam ale mnie jakoś natchną? Nigdy nic nie wiadomo : ) Żeby było śmieszniej mam ze dwie koncepcje na to jak zakończyć historię Martyny i Andrzeja.
Do usłyszenia ;)

9 komentarzy:

  1. Jeny jak słodko. :) Przyznam się, że w pewnym momencie już myślałam, że Andrzej idzie na dwa fronty. Całe szczęście się myliłam. :) Czekam na następny rozdział. Życzę także dużo weny, żebyś dalej mogła pisać takie długie rozdziały. Plus zapraszam oczywiście do siebie. :) http://zmiana-o-360-stopni.blogspot.com/
    Pozdrawiam,
    Karolina R. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładnie się to wszystko układa, choć ta była może trochę namieszać :/ Ale może jednak nie? :) Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo! Jak słodko :) Jak dla mnie może być tak co rozdział! Nie pogardzę!
    Ola i Karol depczą Martynie i Andrzejowi po piętach -także są uroczą parką. Zazdroszczę dziewczynom partnerów.
    Ta blonynka już mnie irytuje :/ Taka.. hmm. dziwna kobieta...
    Pozdrawiam! i życzę weny, chyba ci się przyda :) Liczę, że coś wymyślisz, bo jak dotąd świetnie ci wychodziło!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaa! Jak słodziutko! :3
    Nie wiedziałam, że z Wrony taki romantyk. Super, że teraz będą razem. W końcu musiała nadejść ta chwila, bo oni byli i są dla siebie stworzeni.
    Coś czuję, że ta Sabina może namieszać. Oby nie.
    Pozdrawiam, buziaki i weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. http://poawanturzeszept.blogspot.com/ zapraszam na 1 rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. W sumie Martyna mogła sobie zostawić to gniazdo na głowie - dla Wrony w sam raz :D
    Właśnie, Wrona. Niby się boi, ale jednak uwodziciel z niego jak się patrzy. Do tego bardzo słodki uwodziciel.
    Kocham twoje rozdziały, bo zawsze są napisane tak lekko i w ogóle jak czytam to się uśmiecham do ekranu.
    Całuję i czekam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mogę się nie uśmiechać gdy czytam coś w stylu "W sumie Martyna mogła sobie zostawić to gniazdo na głowie - dla Wrony w sam raz :D", że też sama na to nie wpadłam :D Ale zawsze mogę to jakoś wykorzystać w przyszłości ;)

      Usuń
  7. Suuper !
    Andrzej i Martyna razem! Nareszcie ! A ta Sabina zaczyna mnie troche draznic -.- Mam nadzieje, ze ta dziewucha nic nie wymysli .
    Pozdrawiam zapraszam do mnie ihttp://przyjacielod5lat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. No, no no! Podoba mi się bardzo Twoje opowiadanie!
    A rozdział nie mógł się skończyć lepiej !
    Życzę dużo weny!
    Zapraszam do siebie!
    everythings-gonna-be-alright2.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń