Ścieżka dźwiękowa 1- Trading Yesterday - Shattered
- Możesz stanąć mniej więcej tak.- pokazałam
pozującej przede mną dziewczynie pozę o jaką mi chodziło.
Następnego dnia, z samego rana, po powrocie do Bełchatowa miałam do zrobienia na szybko małą sesję. Kamila, młoda, wysoka rudowłosa dziewczyna, prywatnie daleka kuzynka mojej szefowej chciała zostać modelką ale że jej port folio było skromne potrzebował jak najszybciej kilku dobrych zdjęć, które pozwoliłyby jej zaistnieć w świecie mody. Jakoś szczere w to wątpiłam. Nie chodzi o to, ze była brzydka bo wręcz przeciwnie czy wątpiłam w swoje umiejętności jako fotografa po prostu nie wydaje mi się, żeby można osiągnąć sukces od tak za pstryknięciem palców. Mimo to włożyłam w to całe serce i byłam zadowolona z naszej współpracy. Dziewczyna stosowała się do moich sugestii a ja kolei starałam się jak najlepiej oddać na zdjęciach to o co ona mnie prosiła.
Następnego dnia, z samego rana, po powrocie do Bełchatowa miałam do zrobienia na szybko małą sesję. Kamila, młoda, wysoka rudowłosa dziewczyna, prywatnie daleka kuzynka mojej szefowej chciała zostać modelką ale że jej port folio było skromne potrzebował jak najszybciej kilku dobrych zdjęć, które pozwoliłyby jej zaistnieć w świecie mody. Jakoś szczere w to wątpiłam. Nie chodzi o to, ze była brzydka bo wręcz przeciwnie czy wątpiłam w swoje umiejętności jako fotografa po prostu nie wydaje mi się, żeby można osiągnąć sukces od tak za pstryknięciem palców. Mimo to włożyłam w to całe serce i byłam zadowolona z naszej współpracy. Dziewczyna stosowała się do moich sugestii a ja kolei starałam się jak najlepiej oddać na zdjęciach to o co ona mnie prosiła.
- Resztę wyślę ci później.- oznajmiłam i wcisnęłam
przycisk uruchamiający drukarkę.
- Nie ma sprawy. Grunt, żebym miała z czym pójść
jutro do agencji.- uśmiechnęła się przyjacielsko i choć nie była klasycznym
typem piękności bez trudu mogłam wyobrazić ją sobie jak bryluje na światowych
wybiegach.- Zabrzmi jakbym była szalona ale lubię zapach świeżo drukowanych
stron.- zakłopotana odgarnęła rudy kosmyk za ucho
- Każdy z nas ma swoje dziwactwa, mnie na przykład nikomu
do tej pory nie udało się przekonać do ebook’ów. Tysiąc razy bardziej wolę
papierowe książki niż ich elektroniczne wersje.- oznajmiłam przeciągając się na
krześle.
- Żadne tablety, Kindle czy inne takie?- najwyraźniej moje wyznanie przywróciło jej nieco pewności siebie.
- Zdecydowanie nie.- ze śmiechem pokręciłam głową.-
ktoś mi nawet kiedyś powiedział, że mam starą duszę.- poczułam ukłucie gdzieś
koło serca bo tym kimś był Andrzej. Po wczorajszej akcji na instagrami wśród
fanek zawrzało. Część zaczęła internetowe śledztwo, żeby dowiedzieć się czegoś
o tajemniczej dziewczynie, inni życzyli siatkarzowi powodzenia i oczywiście
znalazły się też takie osoby, dla których stałam się wrogiem numer jeden.
Jednak sam zainteresowany mimo „groźby” milczał.
- Powodzenia.- podałam jeszcze ciepły plik zdjęć dziewczynie.
- Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć. Rozszerzacie działalność?- spytała
zerkając w kierunku wejścia do galerii. Podążyłam za jej wzrokiem i przez
przeszkloną ścianę, zobaczyłam jak z miniwana z napisem „Kwiaciarnia” kierowca
wynosi ogromny bukiet czerwonych tulipanów i wchodzi z nimi do środka.
- Pani Martyna Lijewska?- przyglądał się na przemian
naszej dwójce.
- To ja.- podniosłam rękę wskazując, ze jestem osobą
której szuka. Podał mi kartkę na której podpisem potwierdziłam odbiór bukietu.-
Od kogo to?
- Pani się mnie nie pyta ja jej miałem tylko doręczyć.-
stwierdził i szybko wyszedł na zewnątrz.
- „Ostrzegałem, że tak łatwo się nie poddam. A.”-
przeczytałam załączony liścik.
- Nie wiem co takiego ten „A” narozrabiał ale
naprawdę mu zależy.- stwierdziła moja towarzyszka.
- Jeden bukiet jeszcze…
- Kto mówi o jednym?- ruchem głowy wskazała w
kierunku gdzie przed chwilą zniknął mężczyzna a ja oniemiałam. Pół chodnika
obok samochodu zajmowały moje ulubione kwiaty.- Tak jak mówiłam zależy mu. Taka
ilość tulipanów w środku zimy? Nieźle musiał się nagimnastykować, żeby ich tyle
załatwić.
*
- Berenika możesz otworzyć?- poprosiłam zajęta
przestawianiem mebli w salonie, żeby zrobić trochę miejsca na jutrzejszą
imprezę.
- Nie ma takiej opcji- usłyszałam w odpowiedzi.
Chcąc nie chcąc skierowałam swoje kroki w kierunku drzwi po drodze zaglądając
do kuchni gdzie moja przyjaciółka cała uwalana mąką próbowała zrobić ciasto na które
przepis znalazła w internecie. Samo jego zdjęcie tylko z wyglądu przyprawiło
mnie o zawrót głowy no ale skoro zachciało jej się bawić w Buddy’ego Valastro
to niech się teraz męczy.
Kiedy otworzyłam drzwi nikogo za nimi nie było, uznałam więc że jakimś małolatom nudzi się i już miałam je zamknąć kiedy moją uwagę przykuło niewielkie zielone pudełeczko leżące na wycieraczce. Na tyle szybko na ile pozwalała na to fantazyjnie zawiązana wstążka rozpakowałam je ciekawa co też może być w środku. Moim oczom ukazał się zwyczajny srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie piłki do siatkówki (<klik>) i liścik.
„Miałem dać Ci go na Boże Narodzenie. A.”
Sytuacja rodem z taniej komedii romantycznej, nieco przesłodzona ale nic na to nie poradzę, że ten gest wywołuje u mnie uśmiech.
*
Jeszcze tego samego dnia musiałam pójść na pocztę,
żeby wysłać swoje zgłoszenie do programu stypendialnego Julliarda. Takich jak
ja pasjonatów pragnących dostać się na tą prestiżową uczelnię artystyczną były
zapewne setki ale wolałam spróbować i nie dostać się niż żałować, że odpuściłam
sobie nawet nie zawracając sobie tematem głowy.
Tak więc kiedy porządnie zapakowaną aplikację wraz z plikiem moich najlepszych zdjęć- wybranych przez komisje w składzie: pani Wanda, Berenika, Włodi, Ola i Karollo- podałam statecznej pani w okienku ta z kolei podała mi dużo mniejszą paczkę zaadresowaną na mój bełchatowski adres. No bo skoro już tu pani jest to poco listonosz ma się męczyć. Charakter, którym zostały wypisane moje dane rozpoznałabym zbudzona w nocy o północy. Tym razem w szary papier była zapakowana moja ulubiona książka z dzieciństwa- Tajemniczy ogród.
Drobne gesty- kwiaty, łańcuszek a teraz książka ale
małe rzeczy cieszą bardziej niż wielkie i wyszukane gesty.
*
- Czemu nie jesteś jeszcze gotowa?- Berenika
wparowała do mojego pokoju niczym chmura gradowa.- Pospiesz się bo się
spóźnimy!- dziewczyna dosłownie ubrała mnie w klubową bluzę skry.
- Wiesz, zamiast wydawać mi rozkazy dotyczące niewiadomo czego mogłabyś powiedzieć o co ci chodzi.- stwierdziłam poprawiając
koszulkę.
- Mecz! Ostatni w tym sezonie, co prawda towarzyski
ale musimy tam być!
- My?
- No dobra ja, bo muszę napisać artykuł o tym jak
sobie nasi siatkarze na razie radzą w tym sezonie a ty moja droga- wskazała na
mnie palcem- będziesz mi towarzyszyć. Zawsze to raźniej we dwoje kibicować.-
stwierdziła po czym siadła naprzeciwko.
- Tia… pomijając fakt, że na hali będzie dobre
kilkaset kibiców to nie wydaje mi się, żebym była ci jakoś szczególnie
potrzebna.- wróciłam do zajęć, które mi przerwała.
- Ty mnie źle zrozumiałaś, ja nie pytam cię o zdanie
tylko stawiam przed faktem dokonanym.- jak sobie przypomnę opowieści jej babci co
potrafiła zrobić gdy jej na czymś zależało a tego nie otrzymywała to odpuszczam
i posłusznie udaję się z moją osobistą szantażystką na miejsce.
Choć do rozpoczęcia spotkania zostało jeszcze sporo czasu praktycznie wszystkie miejsca są zajęte ale korzystając z przywileju jaki daje Berenice akredytacja dla prasy zajęłyśmy miejsca tuż przy bandach, po przeciwnej stronie boiska w stosunku do ławki zawodników. Co nie zmieniło faktów, że znajomi siatkarze machali do mnie wesoło gdy tylko mnie zauważyli.
Włącznie z głównym zainteresowanym. Znowu te motyle w brzuchu i przyspieszone bicie serca. Matko jak ja nie lubię tego uczucia niemocy, które we mnie wywołuje. Po zaprezentowania przez Marka Magierę obu drużyn czyli Skry i tak zwanej „reszty świata” rozpoczął się mecz. Wiedziałam, ze tego typu spotkania są dalekie od normalności ale to co się działo na boisku nie tylko u mnie wywoływało niekontrolowane napady śmiechu. Parę razy brakowało, żebym spadła z krzesła i tarzała się po podłodze ze śmiechu. Po dwóch wygranych setach przez Skrę Berenika gdzieś się ulotniła a ja razem z klubem kibica zaczęłam podśpiewywać dopingujące przyśpiewki.
Choć do rozpoczęcia spotkania zostało jeszcze sporo czasu praktycznie wszystkie miejsca są zajęte ale korzystając z przywileju jaki daje Berenice akredytacja dla prasy zajęłyśmy miejsca tuż przy bandach, po przeciwnej stronie boiska w stosunku do ławki zawodników. Co nie zmieniło faktów, że znajomi siatkarze machali do mnie wesoło gdy tylko mnie zauważyli.
Włącznie z głównym zainteresowanym. Znowu te motyle w brzuchu i przyspieszone bicie serca. Matko jak ja nie lubię tego uczucia niemocy, które we mnie wywołuje. Po zaprezentowania przez Marka Magierę obu drużyn czyli Skry i tak zwanej „reszty świata” rozpoczął się mecz. Wiedziałam, ze tego typu spotkania są dalekie od normalności ale to co się działo na boisku nie tylko u mnie wywoływało niekontrolowane napady śmiechu. Parę razy brakowało, żebym spadła z krzesła i tarzała się po podłodze ze śmiechu. Po dwóch wygranych setach przez Skrę Berenika gdzieś się ulotniła a ja razem z klubem kibica zaczęłam podśpiewywać dopingujące przyśpiewki.
- Widzę, ze dobrze się bawisz.- usłyszałam tuż obok rozbawiony głos. Po drugiej stronie bandy stał rozbawiony Andrzej.
- Jest całkiem… sympatycznie.- zgodziłam się
unikając jego wzroku i zobaczyłam jak przechodzi za nim Włodarczyk pokazujący
zaciśnięte kciuki.
- Wiedziałem, że Ci się spodoba.- ujął w palce
łańcuszek, który od niego dostałam.
- Możemy później porozmawiać?
- Miałem nadzieję, że o to spytasz.- pewnie
nieporadnie byśmy ciągnęli tą wymienię zdań gdyby nie gwizdek sygnalizujący
rozpoczęcie kolejnego seta.
Kolejne kilkadziesiąt minęło mi tak szybko, że nie spostrzegłam się a mecz już się skończył. Zostawiłam Berenikę przeprowadzającą wywiad z Falascą i ruszyłam na poszukiwania Ptaszyska. Gdy już go znalazłam okazało się, że oblega go całkiem spora grupa fanek. Czyli jak zwykle. Nie mając innego wyjścia przysiadłam sobie spokojnie z boku aż każda z małolat dostała autograf czy zrobiła sobie zdjęcie. Trochę to trwało ale w końcu się doczekałam. Tylko, że ktoś mnie ubiegł i podszedł do niego pierwszy. Właścicielka najbardziej znienawidzonego przeze mnie imienia, niejaka Sabina- jego ex.
Kolejne kilkadziesiąt minęło mi tak szybko, że nie spostrzegłam się a mecz już się skończył. Zostawiłam Berenikę przeprowadzającą wywiad z Falascą i ruszyłam na poszukiwania Ptaszyska. Gdy już go znalazłam okazało się, że oblega go całkiem spora grupa fanek. Czyli jak zwykle. Nie mając innego wyjścia przysiadłam sobie spokojnie z boku aż każda z małolat dostała autograf czy zrobiła sobie zdjęcie. Trochę to trwało ale w końcu się doczekałam. Tylko, że ktoś mnie ubiegł i podszedł do niego pierwszy. Właścicielka najbardziej znienawidzonego przeze mnie imienia, niejaka Sabina- jego ex.
Nie ma sprawiedliwości na tym świecie.
[perspektywa Andrzeja]
Ścieżka dźwiękowa 2- My Heart Is Open (Feat. Gwen Stefani) | Maroon 5
Kiedy
dostrzegłem Martynę wśród kibiców na wczorajszym meczu cieszyłem
się jak dziecko a gdy się okazało, że chce ze mną porozmawiać
byłem pewny że nastąpi przełom. Tylko że po meczu wsiąkła jak
kamfora i nikt nie był mi w stanie powiedzieć gdzie się podziała.
Gdy spytałem o to jej współlokatorkę ta była ciężko zdziwiona
bo przecież „Tyśka poszła Cię szukać”. Chwile zajęło mi
skojarzenie faktów ale gdy już poukładałem elementy układanki
przeklinałem własną głupotę. Musiała zobaczyć jak rozmawiam z
Sabiną. Co jak co ale blondyna miała dziwną umiejętność
pojawiania się wtedy kiedy nie trzeba.
-
No nareszcie jesteś.- drzwi do mieszkania dziewczyn, z którego
dobiegały dźwięki muzyki, otworzyła mi Berenika przebrana w
kostium mordercy z Krzyku (<<klik>>).-
Błagam tylko mi nie mów, że przebrałeś się za samego siebie.
-
Jakoś nie miałem głowy, żeby wymyśleć coś ciekawego. Dzięki
że mi pomogłaś, nie wiem jakbym dał be ciebie radę z tą całą
akcją.-powiedziałem przystępując nerwowo z nogi na nogę.
-
Poradziłbyś sobie.- stwierdziła wzruszając ramionami.- Choć
byłoby ci zdecydowanie trudniej. Zaciągnąć ją na wczorajsze
spotkanie było niełatwo.- zabawnie odrzuciła włosy a ja
powoli zaczynałem rozumieć o co chodziło Martynie gdy mówiła że
panna B jest najbardziej pozytywnie zakręconą wariatką jaką zna.-
W każdym razie uważam, że nasz plan pod tytułem „zmasowany atak
na psychikę, otumanienie i zdezorientowanie- czyli jak uzyskać
przebaczenie od Tyśki” przebiegł na 5+.
-
Tylko że jeszcze mi nie wybaczyła.
-
Nie bój żaby będzie dobrze.- uśmiechnęła się do mnie krzepiąco
i przybrała poważniejszy ton.- Może tego nie okazywać ale
naprawdę jej na tobie zależy i uwierz mi to wszystko co zrobiłeś,
te prezenty zrobiły na niej duże wrażenie. Niby drobnostki ale to
lepsze niż jakieś wydumane gesty bo to co zrobiłeś dowodzi, że
ją naprawdę znasz. Musisz tylko okazać jeszcze trochę
cierpliwości.
-
Byłby z ciebie całkiem niezły psychiatra.- stwierdziłem na co ta
roześmiała się głośno.
-
O nie mój drogi. Zasada psychologii numer jeden- uderzyła w
uroczysty ton- wariaci wariatów leczyć nie mogą!
Rozmawialiśmy
jeszcze chwilę po czym wkroczyliśmy w roześmiany, kolorowy tłum.
No dobra, może nie tłum ale i tak byłem zdziwiony że na tak
stosunkowo niewielkiej powierzchni może zmieścić się aż tyle
osób. Spora większość była przebrana za różne postacie:
rycerzy, wiedźmy, królowe czy jak duet Kłos & Ola za parę
pszczół. Ale i tak wszystkich pobił Facu Conte. Jak go zobaczyłem
to nawet się nie zaśmiałem bo odebrało mi mowę. Z jakiegoś
powodu postanowił przebrać się za Conchitę Wurst i trafił w
dziesiątkę robiąc furorę wśród zebranych. Dopiero po chwili w
rozmawiającej z nim dziewczynie rozpoznałem Martynę, która na ten
ostatni wieczór roku postanowiła wcielić się w postać hipiski.
Długa do ziemi kwiecista sukienka poruszała się przy każdym
najmniejszym ruchu, kasztanowe włosy opadające miękkimi falami na
ramiona podtrzymywała kwiecista przepaska a z szyi zwisała na
długim rzemyku pacyfka. Zaśmiała się z czegoś co powiedział mój
klubowy kolega a kiedy skierowała swój wzrok w moją stronę
zamarła i przez chwilę wyglądała jakby miała ochotę się
rozpłakać.
Wieczór wyglądał
w telegraficznym skrócie mniej więcej tak- próbowałem z nią
porozmawiać ta uciekała, chciałem zatańczyć to albo chowała się
gdzieś albo wyciągała któregoś z chłopaków na parkiet
traktując mnie jak powietrze.
- Może byś tak
wreszcie coś z tym zrobił.- Ola stanęła obok i miała taką minę
jakby miała ochotę mi przyłożyć.
- Właśnie
Wroniasty, bądź mężczyzną.- zawtórował jej Wojtek przebrany za
Jacka Sparrowa. Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem w kierunku
tańczącej z Kłosem dziewczyny.
- Odbijany-
wyrwałem ją z uścisku przyjaciela.
- No nareszcie-
uniósł dłonie do nieba w dziękczynnym geście.
- Ej! Ja wiem, że
może nie tańczę najlepiej ale chyba nie było aż tak tragicznie.-
Tyśka aż poczerwieniała ze złości i już miała znowu mi gdzieś
uciec.
- O nie moja
droga nie tym razem.- zamknąłem ją w mocnym uścisku. Przez chwilę
próbowała mi się wyrwać ale widząc, ze nie ma szansy odpuściła.-
Mądra dziewczynka.- uśmiechnąłem się do niej.
- Nie chce mi się
z tobą gadać- oznajmiła.
- Wczoraj było
inaczej.
- Było, minęło.
- Coś mi się
wydaje, że w poprzednim wcieleniu byłaś kopciuszkiem- cały
czas mi uciekasz. Dlaczego?
- Bo potrzebuję
Cię bardziej niż mogę to znieść.- tym wyznaniem tak zbiła mnie
z pantałyku, że przez ułamek sekundy nie wiedziałem co
powiedzieć. co zresztą wykorzystała i stwierdziła, ze musi pomóc
Berenice z szampanem.
Do północy
zostało jeszcze kilka minut więc wszyscy zaczęli powoli wychodzić
na zewnątrz, żeby przywitać nowy rok w blasku fajerwerków. Jak
jakiś pozbawiony woli zombie podążyłem za nimi starając się
przetworzyć to co właśnie usłyszałem.
Choć śnieg
stopniał tuż po świętach to nadal panowała ujemna temperatura.
Tak jak się tego spodziewałem stała nieco na uboczu i trzęsła
się z zimna.
- Nie rozumiem...
Czujesz coś do mnie i nawet nie próbuj zaprzeczać-
przerwałem jej widząc, że chce coś powiedzieć.- Czemu nie możesz
mi wybaczyć?
-No nie wiem?
Może dlatego, że Cię kocham!- wykrzyczała zwracając uwagę
stojących najbliżej osób. Kiedy uświadomiła sobie co powiedziała
zasłoniła usta ręką jakby ten gest mógł wszystko cofnąć.
Gdzieś w tle rozbrzmiewało odliczanie ostatnich sekund tego roku.
Gdzieś w tle rozbrzmiewało odliczanie ostatnich sekund tego roku.
Do tej pory
myślałem, ze najwięcej radości przyniosło mi zdobycie
mistrzostwa świata ale prawda jest taka, że człowiek nie wie co to
jest szczęście dopóki nie usłyszy od ukochanej osoby tych dwóch
magicznych słów. Przytuliłem ją i trzymałem tak póki nie
przestała drżeć od tłumionego płaczu. Przez pewien czas nie
umiałem sobie poradzić z uczuciami jakie we mnie wywoływała, nie
zasługiwałem na kogoś takiego jak ona. Jestem szczęściarzem, że
los postawił ją na mojej drodze ale mam świadomość, że będę
musiał na nowo zasłużyć na jej zaufanie.
- Zależy Ci na
mnie?- spytała drżącym głosem.
- Dobrze wiesz,
że tak.- odparłem jakby to było oczywiste.
- To nie spieprz
tego.- poprosiła cicho.
Miałem ochotę
ją pocałować ale nie chciałem niczego przyspieszać, żeby jej
nie spłoszyć. Starłem kciukiem spływającą po jej policzku łzę
i obiecałem sobie, że zrobię wszystko żeby była przy mnie
szczęśliwa.
.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
Czytasz? Skomentuj!
Tadam! Jest i rozdział numer 15!
Mam nadzieję, ze wam się podobało.
Za bardzo polubiłam moich bohaterów, żeby męczyć ich
niewiadomo jak długą rozłąką.
Na najlepsze pomysły wpada się przypadkiem i tak
było z duetem spiskowym Wrona/ Berenika ale chyba wyszło całkiem fajnie.
Przynajmniej w moim odczuciu.
Jeśli ktoś miałby ochotę to polecam obejrzeć filmik MECZ GWIAZD - czyli siatkówka na wesoło który jest powiedzmy, że pierwowzorem meczu opisanego w tym rozdziale :)
To do usłyszenia :*
To do usłyszenia :*
Artis
Zawsze najlepsze pomysły przychodzą przypadkiem. U mnie czasami nawet na lekcjach coś wpada do głowy.
OdpowiedzUsuńNo pięknie, że w końcu powiedziała mu te dwa słowa. Trochę szkoda, że Wrona nie odpowiedział jej tym samym. Niby wszystko małymi kroczkami, ale jakaś taka mała pewność jest.
Pozdrawiam :*
NO NAREEEEEEEEESZCIE! Rany, już myślałąm, ze szybciej osiwieję niż oni się zbiorę do kupy i pogadają. Co prawda popieram koleżankę wyżej i szkoda, że Wronka jej tym samym nie odpowiedział ale wierzę, ze zrobi to w kolejnym rozdziale. :)
OdpowiedzUsuńWiesz co? Naprawdę myślałam, ze trzeba będzie wziąć jakigoś fajerwerka i przyczepić Andrzejkowi do tyłka by się ruszył. Patrzy, niby chce ale nie może. Rany, dla chcącego nic trudnego. Jest większy to co za problem zgarnąć siłą do pokoju i drzwi zastawić? No ale oczywiscie Andrzej to prawdziwy mężczyzna i wybranki swego serca by nie wystraszył. Tylko kazałby jej czekać następne kilka żyć na to, aż się sam w sobie zbierze i cokolwiek powie. #andrzej
To czekaj, czy ja dobrze rozumiem, że już jest dobrze i będą jakby razem? Kocham Cię!!
Ale ogólnie to chciałabym być taką Kamilą z opowiadania. No co, nic nie poradze, że nie lubię swojego wzrostu. :p
Pozdrawiam i przepraszam za tak beznadziejny komentarz. :(
Czekam na kolejny!!
O mój Boże! Cudo! No Wronka sie postarał widać ze mu zależy na Martynie oby tego nie spieprzył bo wtedy dziewczyna może sie załamać. Mam nadzieje ze wszystko sie teraz ułoży pomiędzy nimi. :) czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Karolina R. :*
O jaa! Wrona idealny! Oddaj mi takiego! *-*
OdpowiedzUsuńMartyna nie powinna się denerwować na niego i obrażać... Bo on ją naprawdę kocha i zależy mu, i to widać!
Tylko niech Andrzej tego nie schrzani, ostatnią szansę ma.
Buziaki :*
Jak słodko *.* podobał mi się cały rozdział, ale końcówka już totalnie podbiła moje serce *.*
OdpowiedzUsuńFacu jako Kiełbaska - wygrał wszystko! Cieszę się ogromnie, że w końcu jest sielanka, bo ja lubię jak jest sielanka! Wrona na początku pokazał się ze złej strony, ale mam nadzieję, że tego teraz nie spieprzy. Martyna kocha Wronę, mam nadzieję, że on ją też. Naprawdę cholernie podoba mi się rozdział i czekam co tam jeszcze wymyślisz! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :*
Wrona nie spieprz tego! No! I w sumie to pięknie ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
No to Endrju szaleje, tyle kwiatów i to tulipanów! Nie wierze ma gest a do tego łańcuszek i książka. No widać, że chłopak się stara by ją odzyskać. Uwielbiam Berenikę za te szantaże i spiskowanie z Wroniastym. xd Ale impreza i tak wygrała wszystko i poszczególne stroje gości. :D Konczita <3 hhahaha padłam !
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobała końcówka! No i mam nadzieję że tej szansy Andrzejek nie zmarnuje. Cieszę się, że w końcu się dogadali, że Martyna powiedziała to co czuje. Teraz czekam na ciąg dalszy. :)
POZDRAWIAM !!!
Paulka
54 year old Nuclear Power Engineer Nikolas Brumhead, hailing from Mount Albert enjoys watching movies like Los Flamencos and Flag Football. Took a trip to Monastery of Batalha and Environs and drives a Aston Martin DB3S. moja odpowiedz
OdpowiedzUsuńprawo spadkowe adwokaci rzeszow
OdpowiedzUsuń