sobota, 9 maja 2015

Rozdział 15

Ścieżka dźwiękowa 1- Trading Yesterday - Shattered 

- Możesz stanąć mniej więcej tak.- pokazałam pozującej przede mną dziewczynie pozę o jaką mi chodziło. 

Następnego dnia, z samego rana, po powrocie do Bełchatowa miałam do zrobienia  na szybko małą sesję. Kamila, młoda, wysoka rudowłosa dziewczyna, prywatnie daleka kuzynka mojej szefowej chciała zostać modelką ale że jej port folio było skromne potrzebował jak najszybciej kilku dobrych zdjęć, które pozwoliłyby jej zaistnieć w świecie mody. Jakoś szczere w to wątpiłam. Nie chodzi o to, ze była brzydka bo wręcz przeciwnie czy wątpiłam w swoje umiejętności jako fotografa po prostu nie wydaje mi się, żeby można osiągnąć sukces od tak za pstryknięciem palców. Mimo to włożyłam w to całe serce i byłam zadowolona z naszej współpracy. Dziewczyna stosowała się do moich sugestii a ja kolei starałam się jak najlepiej oddać na zdjęciach to o co ona mnie prosiła.

 - Resztę wyślę ci później.- oznajmiłam i wcisnęłam przycisk uruchamiający drukarkę.
- Nie ma sprawy. Grunt, żebym miała z czym pójść jutro do agencji.- uśmiechnęła się przyjacielsko i choć nie była klasycznym typem piękności bez trudu mogłam wyobrazić ją sobie jak bryluje na światowych wybiegach.- Zabrzmi jakbym była szalona ale lubię zapach świeżo drukowanych stron.- zakłopotana odgarnęła rudy kosmyk za ucho
- Każdy z nas ma swoje dziwactwa, mnie na przykład nikomu do tej pory nie udało się przekonać do ebook’ów. Tysiąc razy bardziej wolę papierowe książki niż ich elektroniczne wersje.- oznajmiłam przeciągając się na krześle.

- Żadne tablety, Kindle czy inne takie?- najwyraźniej moje wyznanie przywróciło jej nieco pewności siebie.
- Zdecydowanie nie.- ze śmiechem pokręciłam głową.- ktoś mi nawet kiedyś powiedział, że mam starą duszę.- poczułam ukłucie gdzieś koło serca bo tym kimś był Andrzej. Po wczorajszej akcji na instagrami wśród fanek zawrzało. Część zaczęła internetowe śledztwo, żeby dowiedzieć się czegoś o tajemniczej dziewczynie, inni życzyli siatkarzowi powodzenia i oczywiście znalazły się też takie osoby, dla których stałam się wrogiem numer jeden.
Jednak sam zainteresowany mimo „groźby” milczał.

- Powodzenia.- podałam jeszcze ciepły plik zdjęć  dziewczynie.
- Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć. Rozszerzacie działalność?- spytała zerkając w kierunku wejścia do galerii. Podążyłam za jej wzrokiem i przez przeszkloną ścianę, zobaczyłam jak z miniwana z napisem „Kwiaciarnia” kierowca wynosi ogromny bukiet czerwonych tulipanów i wchodzi z nimi do środka.
- Pani Martyna Lijewska?- przyglądał się na przemian naszej dwójce.
- To ja.- podniosłam rękę wskazując, ze jestem osobą której szuka. Podał mi kartkę na której podpisem potwierdziłam odbiór bukietu.- Od kogo to?
- Pani się mnie nie pyta ja jej miałem tylko doręczyć.- stwierdził i szybko wyszedł na zewnątrz.
- „Ostrzegałem, że tak łatwo się nie poddam. A.”- przeczytałam załączony liścik.
- Nie wiem co takiego ten „A” narozrabiał ale naprawdę mu zależy.- stwierdziła moja towarzyszka.
- Jeden bukiet jeszcze…
- Kto mówi o jednym?- ruchem głowy wskazała w kierunku gdzie przed chwilą zniknął mężczyzna a ja oniemiałam. Pół chodnika obok samochodu zajmowały moje ulubione kwiaty.- Tak jak mówiłam zależy mu. Taka ilość tulipanów w środku zimy? Nieźle musiał się nagimnastykować, żeby ich tyle załatwić.

*



- Berenika możesz otworzyć?- poprosiłam zajęta przestawianiem mebli w salonie, żeby zrobić trochę miejsca na jutrzejszą imprezę.
- Nie ma takiej opcji- usłyszałam w odpowiedzi. Chcąc nie chcąc skierowałam swoje kroki w kierunku drzwi po drodze zaglądając do kuchni gdzie moja przyjaciółka cała uwalana mąką próbowała zrobić ciasto na które przepis znalazła w internecie. Samo jego zdjęcie tylko z wyglądu przyprawiło mnie o zawrót głowy no ale skoro zachciało jej się bawić w Buddy’ego Valastro to niech się teraz męczy. 


Kiedy otworzyłam drzwi nikogo za nimi nie było, uznałam więc że jakimś małolatom nudzi się i już miałam je zamknąć kiedy moją uwagę przykuło niewielkie zielone pudełeczko leżące na wycieraczce. Na tyle szybko na ile pozwalała na to fantazyjnie zawiązana wstążka rozpakowałam je ciekawa co też może być w środku. Moim oczom ukazał się zwyczajny srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie piłki do siatkówki (<klik>) i liścik.

„Miałem dać Ci go na Boże Narodzenie. A.”

Sytuacja rodem z taniej komedii romantycznej, nieco przesłodzona ale nic na to nie poradzę, że ten gest wywołuje u mnie uśmiech.


 *

Jeszcze tego samego dnia musiałam pójść na pocztę, żeby wysłać swoje zgłoszenie do programu stypendialnego Julliarda. Takich jak ja pasjonatów pragnących dostać się na tą prestiżową uczelnię artystyczną były zapewne setki ale wolałam spróbować i nie dostać się niż żałować, że odpuściłam sobie nawet nie zawracając sobie tematem głowy.

Tak więc kiedy porządnie zapakowaną aplikację wraz z plikiem moich najlepszych zdjęć- wybranych przez komisje w składzie: pani Wanda, Berenika, Włodi, Ola i Karollo- podałam statecznej pani w okienku ta z kolei podała mi dużo mniejszą paczkę zaadresowaną na mój bełchatowski adres. No bo skoro już tu pani jest to poco listonosz ma się męczyć. Charakter, którym zostały wypisane moje dane rozpoznałabym zbudzona w nocy o północy. Tym razem w szary papier była zapakowana moja ulubiona książka z dzieciństwa- Tajemniczy ogród.
Drobne gesty- kwiaty, łańcuszek a teraz książka ale małe rzeczy cieszą bardziej niż wielkie i wyszukane gesty.


*

- Czemu nie jesteś jeszcze gotowa?- Berenika wparowała do mojego pokoju niczym chmura gradowa.- Pospiesz się bo się spóźnimy!- dziewczyna dosłownie ubrała mnie w klubową bluzę skry.
- Wiesz, zamiast wydawać mi rozkazy dotyczące niewiadomo czego mogłabyś powiedzieć o co ci chodzi.- stwierdziłam poprawiając koszulkę.
- Mecz! Ostatni w tym sezonie, co prawda towarzyski ale musimy tam być!
- My?
- No dobra ja, bo muszę napisać artykuł o tym jak sobie nasi siatkarze na razie radzą w tym sezonie a ty moja droga- wskazała na mnie palcem- będziesz mi towarzyszyć. Zawsze to raźniej we dwoje kibicować.- stwierdziła po czym siadła naprzeciwko.
 - Tia… pomijając fakt, że na hali będzie dobre kilkaset kibiców to nie wydaje mi się, żebym była ci jakoś szczególnie potrzebna.- wróciłam do zajęć, które mi przerwała.
- Ty mnie źle zrozumiałaś, ja nie pytam cię o zdanie tylko stawiam przed faktem dokonanym.- jak sobie przypomnę opowieści jej babci co potrafiła zrobić gdy jej na czymś zależało a tego nie otrzymywała to odpuszczam i posłusznie udaję się z moją osobistą szantażystką na miejsce. 

Choć do rozpoczęcia spotkania zostało  jeszcze sporo czasu praktycznie wszystkie miejsca są zajęte ale korzystając z przywileju jaki daje Berenice akredytacja dla prasy zajęłyśmy miejsca tuż przy bandach, po przeciwnej stronie boiska w stosunku do ławki zawodników. Co nie zmieniło faktów, że znajomi siatkarze machali do mnie wesoło gdy tylko mnie zauważyli. 

Włącznie z głównym zainteresowanym. Znowu te motyle w brzuchu i przyspieszone bicie serca. Matko jak ja nie lubię tego uczucia niemocy, które we mnie wywołuje. Po zaprezentowania przez Marka Magierę obu drużyn czyli Skry i tak zwanej „reszty świata” rozpoczął się mecz. Wiedziałam, ze tego typu spotkania są dalekie od normalności ale to co się działo na boisku nie tylko u mnie wywoływało niekontrolowane napady śmiechu. Parę razy brakowało, żebym spadła z krzesła i tarzała się po podłodze ze śmiechu. Po dwóch wygranych setach przez Skrę Berenika gdzieś się ulotniła a ja razem z klubem kibica zaczęłam podśpiewywać dopingujące przyśpiewki. 

- Widzę, ze dobrze się bawisz.- usłyszałam tuż obok rozbawiony głos. Po drugiej stronie bandy stał rozbawiony Andrzej.
- Jest całkiem… sympatycznie.- zgodziłam się unikając jego wzroku i zobaczyłam jak przechodzi za nim Włodarczyk pokazujący zaciśnięte kciuki.
- Wiedziałem, że Ci się spodoba.- ujął w palce łańcuszek, który od niego dostałam.
- Możemy później porozmawiać?
- Miałem nadzieję, że o to spytasz.- pewnie nieporadnie byśmy ciągnęli tą wymienię zdań gdyby nie gwizdek sygnalizujący rozpoczęcie kolejnego seta. 

Kolejne kilkadziesiąt minęło mi  tak szybko, że nie spostrzegłam się a mecz już się skończył. Zostawiłam Berenikę przeprowadzającą wywiad z Falascą i ruszyłam na poszukiwania Ptaszyska. Gdy już go znalazłam okazało się, że oblega go całkiem spora grupa fanek. Czyli jak zwykle. Nie mając innego wyjścia przysiadłam sobie spokojnie z boku aż każda z małolat dostała autograf czy zrobiła sobie zdjęcie. Trochę to trwało ale w końcu się doczekałam. Tylko, że ktoś mnie ubiegł i podszedł do niego pierwszy. Właścicielka najbardziej znienawidzonego przeze mnie imienia, niejaka Sabina- jego ex.
Nie ma sprawiedliwości na tym świecie.


[perspektywa Andrzeja]

Ścieżka dźwiękowa 2- My Heart Is Open (Feat. Gwen Stefani) | Maroon 5 


Kiedy dostrzegłem Martynę wśród kibiców na wczorajszym meczu cieszyłem się jak dziecko a gdy się okazało, że chce ze mną porozmawiać byłem pewny że nastąpi przełom. Tylko że po meczu wsiąkła jak kamfora i nikt nie był mi w stanie powiedzieć gdzie się podziała. Gdy spytałem o to jej współlokatorkę ta była ciężko zdziwiona bo przecież „Tyśka poszła Cię szukać”. Chwile zajęło mi skojarzenie faktów ale gdy już poukładałem elementy układanki przeklinałem własną głupotę. Musiała zobaczyć jak rozmawiam z Sabiną. Co jak co ale blondyna miała dziwną umiejętność pojawiania się wtedy kiedy nie trzeba.

- No nareszcie jesteś.- drzwi do mieszkania dziewczyn, z którego dobiegały dźwięki muzyki, otworzyła mi Berenika przebrana w kostium mordercy z Krzyku (<<klik>>).- Błagam tylko mi nie mów, że przebrałeś się za samego siebie.
- Jakoś nie miałem głowy, żeby wymyśleć coś ciekawego. Dzięki że mi pomogłaś, nie wiem jakbym dał be ciebie radę z tą całą akcją.-powiedziałem  przystępując nerwowo z nogi na nogę.
- Poradziłbyś sobie.- stwierdziła wzruszając ramionami.- Choć byłoby ci zdecydowanie trudniej. Zaciągnąć ją na wczorajsze spotkanie było niełatwo.- zabawnie odrzuciła włosy a  ja powoli zaczynałem rozumieć o co chodziło Martynie gdy mówiła że panna B jest najbardziej pozytywnie zakręconą wariatką jaką zna.- W każdym razie uważam, że nasz plan pod tytułem „zmasowany atak na psychikę, otumanienie i zdezorientowanie- czyli jak uzyskać przebaczenie od Tyśki” przebiegł na 5+.

- Tylko że jeszcze mi nie wybaczyła.
- Nie bój żaby będzie dobrze.- uśmiechnęła się do mnie krzepiąco i przybrała poważniejszy ton.- Może tego nie okazywać ale naprawdę jej na tobie zależy i uwierz mi to wszystko co zrobiłeś, te prezenty zrobiły na niej duże wrażenie. Niby drobnostki ale to lepsze niż jakieś wydumane gesty bo to co zrobiłeś dowodzi, że ją naprawdę znasz. Musisz tylko okazać jeszcze trochę cierpliwości.
- Byłby z ciebie całkiem niezły psychiatra.- stwierdziłem na co ta roześmiała się głośno.
- O nie mój drogi. Zasada psychologii numer jeden- uderzyła w uroczysty ton- wariaci wariatów leczyć nie mogą!

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę po czym wkroczyliśmy w roześmiany, kolorowy tłum. No dobra, może nie tłum ale i tak byłem zdziwiony że na tak stosunkowo niewielkiej powierzchni może zmieścić się aż tyle osób. Spora większość była przebrana za różne postacie: rycerzy, wiedźmy, królowe czy jak duet Kłos & Ola za parę pszczół. Ale i tak wszystkich pobił Facu Conte. Jak go zobaczyłem to nawet się nie zaśmiałem bo odebrało mi mowę. Z jakiegoś powodu postanowił przebrać się za Conchitę Wurst i trafił w dziesiątkę robiąc furorę wśród zebranych. Dopiero po chwili w rozmawiającej z nim dziewczynie rozpoznałem Martynę, która na ten ostatni wieczór roku postanowiła wcielić się w postać hipiski. Długa do ziemi kwiecista sukienka poruszała się przy każdym najmniejszym ruchu, kasztanowe włosy opadające miękkimi falami na ramiona podtrzymywała kwiecista przepaska a z szyi zwisała na długim rzemyku pacyfka. Zaśmiała się z czegoś co powiedział mój klubowy kolega a kiedy skierowała swój wzrok w moją stronę zamarła i przez chwilę wyglądała jakby miała ochotę się rozpłakać.

Wieczór wyglądał w telegraficznym skrócie mniej więcej tak- próbowałem z nią porozmawiać ta uciekała, chciałem zatańczyć to albo chowała się gdzieś albo wyciągała któregoś z chłopaków na parkiet traktując mnie jak powietrze.
- Może byś tak wreszcie coś z tym zrobił.- Ola stanęła obok i miała taką minę jakby miała ochotę mi przyłożyć.
- Właśnie Wroniasty, bądź mężczyzną.- zawtórował jej Wojtek przebrany za Jacka Sparrowa. Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem w kierunku tańczącej z Kłosem dziewczyny.
- Odbijany- wyrwałem ją z uścisku przyjaciela.
- No nareszcie- uniósł dłonie do nieba w dziękczynnym geście.
- Ej! Ja wiem, że może nie tańczę najlepiej ale chyba nie było aż tak tragicznie.- Tyśka aż poczerwieniała ze złości i już miała znowu mi gdzieś uciec.

- O nie moja droga nie tym razem.- zamknąłem ją w mocnym uścisku. Przez chwilę próbowała mi się wyrwać ale widząc, ze nie ma szansy odpuściła.- Mądra dziewczynka.- uśmiechnąłem się do niej.
- Nie chce mi się z tobą gadać- oznajmiła.
- Wczoraj było inaczej.
- Było, minęło.
- Coś mi się wydaje, że w  poprzednim wcieleniu byłaś kopciuszkiem- cały czas mi uciekasz. Dlaczego?
- Bo potrzebuję Cię bardziej niż mogę to znieść.- tym wyznaniem tak zbiła mnie z pantałyku, że przez ułamek sekundy nie wiedziałem co powiedzieć. co zresztą wykorzystała i stwierdziła, ze musi pomóc Berenice z szampanem.

Do północy zostało jeszcze kilka minut więc wszyscy zaczęli powoli wychodzić na zewnątrz, żeby przywitać nowy rok w blasku fajerwerków. Jak jakiś pozbawiony woli zombie podążyłem za nimi starając się przetworzyć to co właśnie usłyszałem.
Choć śnieg stopniał tuż po świętach to nadal panowała ujemna temperatura. Tak jak się tego spodziewałem stała nieco na uboczu i trzęsła się z zimna.

- Nie rozumiem... Czujesz coś do mnie  i nawet nie próbuj zaprzeczać- przerwałem jej widząc, że chce coś powiedzieć.- Czemu nie możesz mi wybaczyć?
-No nie wiem? Może dlatego, że Cię kocham!- wykrzyczała zwracając uwagę stojących najbliżej osób. Kiedy uświadomiła sobie co powiedziała zasłoniła usta ręką jakby ten gest mógł wszystko cofnąć.

Gdzieś w tle rozbrzmiewało odliczanie ostatnich sekund tego roku.

Do tej pory myślałem, ze najwięcej radości przyniosło mi zdobycie mistrzostwa świata ale prawda jest taka, że człowiek nie wie co to jest szczęście dopóki nie usłyszy od ukochanej osoby tych dwóch magicznych słów. Przytuliłem ją i trzymałem tak póki nie przestała drżeć od tłumionego płaczu. Przez pewien czas nie umiałem sobie poradzić z uczuciami jakie we mnie wywoływała, nie zasługiwałem na kogoś takiego jak ona. Jestem szczęściarzem, że los postawił ją na mojej drodze ale mam świadomość, że będę musiał na nowo zasłużyć na jej zaufanie.

- Zależy Ci na mnie?- spytała drżącym głosem.
- Dobrze wiesz, że tak.- odparłem jakby to było oczywiste.
- To nie spieprz tego.- poprosiła cicho.
Miałem ochotę ją pocałować ale nie chciałem niczego przyspieszać, żeby jej nie spłoszyć. Starłem kciukiem spływającą po jej policzku łzę i obiecałem sobie, że zrobię wszystko żeby była przy mnie szczęśliwa.




.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
Czytasz? Skomentuj!
Tadam! Jest i rozdział numer 15!
Mam nadzieję, ze wam się podobało.
Za bardzo polubiłam moich bohaterów, żeby męczyć ich niewiadomo jak długą rozłąką.
Na najlepsze pomysły wpada się przypadkiem i tak było z duetem spiskowym Wrona/ Berenika ale chyba wyszło całkiem fajnie. Przynajmniej w moim odczuciu.
 Jeśli ktoś miałby ochotę to polecam obejrzeć filmik MECZ GWIAZD - czyli siatkówka na wesoło który jest powiedzmy, że pierwowzorem meczu opisanego w tym rozdziale :)
To do usłyszenia :*

     Artis

10 komentarzy:

  1. Zawsze najlepsze pomysły przychodzą przypadkiem. U mnie czasami nawet na lekcjach coś wpada do głowy.
    No pięknie, że w końcu powiedziała mu te dwa słowa. Trochę szkoda, że Wrona nie odpowiedział jej tym samym. Niby wszystko małymi kroczkami, ale jakaś taka mała pewność jest.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. NO NAREEEEEEEEESZCIE! Rany, już myślałąm, ze szybciej osiwieję niż oni się zbiorę do kupy i pogadają. Co prawda popieram koleżankę wyżej i szkoda, że Wronka jej tym samym nie odpowiedział ale wierzę, ze zrobi to w kolejnym rozdziale. :)
    Wiesz co? Naprawdę myślałam, ze trzeba będzie wziąć jakigoś fajerwerka i przyczepić Andrzejkowi do tyłka by się ruszył. Patrzy, niby chce ale nie może. Rany, dla chcącego nic trudnego. Jest większy to co za problem zgarnąć siłą do pokoju i drzwi zastawić? No ale oczywiscie Andrzej to prawdziwy mężczyzna i wybranki swego serca by nie wystraszył. Tylko kazałby jej czekać następne kilka żyć na to, aż się sam w sobie zbierze i cokolwiek powie. #andrzej
    To czekaj, czy ja dobrze rozumiem, że już jest dobrze i będą jakby razem? Kocham Cię!!
    Ale ogólnie to chciałabym być taką Kamilą z opowiadania. No co, nic nie poradze, że nie lubię swojego wzrostu. :p
    Pozdrawiam i przepraszam za tak beznadziejny komentarz. :(
    Czekam na kolejny!!

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój Boże! Cudo! No Wronka sie postarał widać ze mu zależy na Martynie oby tego nie spieprzył bo wtedy dziewczyna może sie załamać. Mam nadzieje ze wszystko sie teraz ułoży pomiędzy nimi. :) czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam,
    Karolina R. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. O jaa! Wrona idealny! Oddaj mi takiego! *-*
    Martyna nie powinna się denerwować na niego i obrażać... Bo on ją naprawdę kocha i zależy mu, i to widać!
    Tylko niech Andrzej tego nie schrzani, ostatnią szansę ma.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak słodko *.* podobał mi się cały rozdział, ale końcówka już totalnie podbiła moje serce *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Facu jako Kiełbaska - wygrał wszystko! Cieszę się ogromnie, że w końcu jest sielanka, bo ja lubię jak jest sielanka! Wrona na początku pokazał się ze złej strony, ale mam nadzieję, że tego teraz nie spieprzy. Martyna kocha Wronę, mam nadzieję, że on ją też. Naprawdę cholernie podoba mi się rozdział i czekam co tam jeszcze wymyślisz! :D
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wrona nie spieprz tego! No! I w sumie to pięknie ;D
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  8. No to Endrju szaleje, tyle kwiatów i to tulipanów! Nie wierze ma gest a do tego łańcuszek i książka. No widać, że chłopak się stara by ją odzyskać. Uwielbiam Berenikę za te szantaże i spiskowanie z Wroniastym. xd Ale impreza i tak wygrała wszystko i poszczególne stroje gości. :D Konczita <3 hhahaha padłam !
    Bardzo mi się spodobała końcówka! No i mam nadzieję że tej szansy Andrzejek nie zmarnuje. Cieszę się, że w końcu się dogadali, że Martyna powiedziała to co czuje. Teraz czekam na ciąg dalszy. :)
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń
  9. 54 year old Nuclear Power Engineer Nikolas Brumhead, hailing from Mount Albert enjoys watching movies like Los Flamencos and Flag Football. Took a trip to Monastery of Batalha and Environs and drives a Aston Martin DB3S. moja odpowiedz

    OdpowiedzUsuń