sobota, 30 maja 2015

Rozdział 17

Ścieżka dźwiękowa 1- Hoobastank - Sing What You Can't Say

     
     W którymś momencie podróży do stolicy  usnęłam ukołysana jazdą i cichymi dźwiękami wydobywającymi się z radia. Co gorsza stało się to w środku rozmowy z Andrzejem. Nie ma to jak dać człowiekowi do zrozumienia, choćby przypadkowo, że ma się go dosyć. Na swoją obronę mam to, że byłam naprawdę zmęczona jako iż Berenika i pani Wanda postanowiły zabawić się w stylistki przez co cały wieczór kręciły się wokół mnie szykując kreację na jutrzejszą uroczystość.
Z krainy morfeusza wyrwały mnie ciche dźwięki nucone przez siatkarza w rytm piosenki wydobywającej się z radia:

„Right now it's hard for me
To let go and open up
To tell you how I feel (…)
Need you to understand
I love you doesn't quite explain”

- Nie udawaj, że śpisz.- usłyszałam rozbawiony głos Wrony.
- Ktoś tu udaje?- otworzyłam powoli powieki zerkając w jego stronę.- Skąd wiedziałeś, że nie śpię?- spojrzał na mnie jakby chciał się upewnić, że się z niego ni nabijam.
- Oddech ci się zmienił, zrobił się spokojniejszy i cała się spięłaś..- był wyraźnie zawstydzony.- Poza tym zdarza ci się mówić przez sen gdy śpisz.- dodał wyraźnie próbując się nie roześmiać w głos.
- Nie prawda!
- Masz rację tego mową nazwać raczej nie można, to były jakieś niewyraźne pomruki ale moje imię zabrzmiało całkiem wyraźnie.- był wyraźnie zadowolony z siebie a ja czułam jak purpurowieję po czubki uszu.
- Zmyślasz! Jak nic wciskasz mi kit!- odwróciłam się w stronę okna udając obrażoną.- W głowie mi się nie mieści jak można zwracać uwagę na takie rzeczy.- dodałam już trochę spokojniejszym głosem.
- Jestem siatkarzem, muszę być spostrzegawczy.- Chwila… czyżbym go jakoś uraziła?

Dlaczego wszystko z nim jest takie trudne, wcześniej wszystko było łatwiejsze a nawet teraz prowadzenie zwykłej rozmowy przychodzi nam z trudem. Przynajmniej mi bo on się naprawdę stara, to trzeba mu przyznać. Użalanie się nad sobą pewnie by mi jeszcze trochę zajęło gdyby nie dźwięk przychodzącego smsa. Przeczytałam wiadomość od Bereniki i starałam się zrozumieć co oznacza jej treść.

- Wiedziałeś o tym?- spytałam podtykając mu telefon pod nos.
- Nie mów, że nie zauważyłaś.- rzucił mi pełne powątpiewania spojrzenie.- Wojtek już dawno chciał ją gdzieś zaprosić tylko miał pietra.- wzruszył ramionami.
- Beznadziejna ze mnie przyjaciółka skoro nie zauważyłam, że coś ich do siebie ciągnie.- z jękiem schowałam twarz w dłoniach.- Ale to wszystko przez ciebie- wycelowałam oskarżycielsko palec w kierunku mojego towarzysza podróży.
- Niby czemu?- mina mu się rozjaśniła jakby spodziewał się co może usłyszeć w odpowiedzi ale i tak chciał żebym wypowiedziała to na głos. 

Co miałam powiedzieć? Że moje myśli praktycznie bez ustanku krążyły wokół niego przez co z trudem dostrzegałam co się dzieje dookoła? Nie dam mu tej satysfakcji. Zamiast ciągnąć dialog z Ptaszyskiem szybko odpisałam Bełchatowiance, które mimo normalnej dla niej pewności siebie dało się wyczuć jej zdenerwowanie zbliżającą się randką. Żeby jakoś ją wesprzeć naskrobałam kilka słów otuchy, żeby się nie martwiła bo nic się nie stanie i wszystko na pewno pójdzie dobrze. Przeprosiłam, że dałam ciała i nie zauważyłam co się święci na co ona stwierdziła iż sama się w tym wszystkim ledwo łapie i mi wybacza pod warunkiem, że zdam jej szczegółową relację z jutrzejszego wieczoru. Nie gniewała się na mnie, to dobrze. Ulżyło mi.

*

- Może mam słabą pamięć ale chyba mieszkasz gdzie indziej.- zatrzymaliśmy się na jednej z warszawskich ulic gdzie tabliczka za oknem samochodu wskazywała inną nazwę  niż ta, którą podał mi wcześniej siatkarz a przy której mieszkał.
- Do mnie pojedziemy puźniej.- wysiadł z ciepłego wnętrza auta by po chwili otworzyć przede mną drzwi. Wysiadłam z samochodu i zadrżałam pod wpływem mroźnego powietrza.- Jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym i chciałbym żebyś… -zawiesił na chwilę głos i już myślałam, że usłyszę TO kiedy- poznała moich rodziców.
- To… miłe.
- Jesteś pewna? Wyglądasz jakbyś była zawiedziona.- splótł ręce na klatce piersiowej i obrzucił mnie czujnym spojrzeniem.
- Wszystko jest ok.- posłałam mu tak wymuszony uśmiech, że aż dziwne iż się na niego nabrał.

Pewnie myślał, że będę panikować na myśl o spotkaniu z jego rodziną- po częśći miał rację- ale ponieważ jego siostrę już poznałam stres nie był aż tak wielki. Poza tym emocje z niespodziewaną wizytą zostały chwilowo przytłumione przez złość względem jego osoby.
Najpierw przedstawia mnie znajomym jak swoją dziewczynę, wydaje się być zazdrosny gdy inny mężczyzna zwróci na mnie uwagę, daje do zrozumienia że mu na mnie zależy ale jak już ma wyznać mi swoje uczucia to zachowuje się jak spłoszony kociak. Ja rozumiem, że faceci nie są zbyt wylewni jeśli chodzi o uczucia no ale bez przesady!

- Synek!- drzwi otworzyła nam mama chłopaka, mniej więcej w wieku mojej rodzicielki, która chyba nawet nie zauważyła mojej obecności i rzuciła się żeby uściskać Wroniastego.- Już myślałem, że nie przyjedziesz!- oznajmiła na co ten odchrząknął. Kobieta spojrzała na niego zdziwiona a później zwróciła się w moją stronę i o ile to możliwe jej uśmiech jeszcze bardziej się powiększył.
- To jest…
- Martyna, tak wiem.- szybko zamknęła mnie w niedźwiedzim uścisku.- Milena mi wszystko o tobie opowiedziała. To co dzieciaczki, pewnie jesteście głodni?- po takiej wylewności ze strony kobiety byłam w stanie tylko pokiwać potakująco głową na co Andrzej zachichotał rozbawiony.
- Ciocia!- podniosłam małą Hanię kiedy ta podbiegła do mnie z wyciągniętymi rączkami.
- No ładnie, to z chrzestnym się już nie przywitasz?- Wrona połaskotał ją po policzku na co zawstydzona dziewczynka schowała buzię w moich włosach i wymruczało coś co zabrzmiało jak „Nie, bo nie zgoliłeś brody”. Zaśmiałam się na co ta uśmiechnęła się do mnie nieśmiało. 

Wieczór przebiegał spokojnie i chciałabym powiedzieć, że z czasem wyluzowałam ale wcale tak nie było. Siedziałam jak na szpilkach. Nie to zasłabe porównanie jak już to bardziej by pasowało łużko fakira czy tłuczone szkło. Niby wszystko fajnie, rozmowa gładko się toczyła i choć najwyraźniej pani mama mnie zaakceptowała to senior Wrona już tak łaskawy nie był. Czynnego udziału w konwersacji raczej nie brał a jak już to powiedzmy, że był uszczypliwy.

- Fotograf? To nie zawód tylko sposób na zabijanie czasu przez ludzi, którzy do niczego innego się nie nadają.- zapanował taka cisza, że spokojnie można by usłyszeć  upadające na podłogę piórko.
- Przynajmniej nie wypowiadam się na temat o którym nie mam zielonego pojęcia!- byłam tak wściekła, że dopiero jak wypowiedziałam te słowa uświadomiłam sobie co zrobiłam. To by było na tyle jeśli chodzi o dobre pierwsze wrażenie.
Mężczyzna jak gdyby nigdy nic podszedł do szafki z której wyciągnął wysokie, drewniane pudełko i położeł je przede mną.
- Chyba właśnie pana obraziłam i z tej okazji dostaję prezent?- byłam w stanie wyobrazić sobie wielki pytajnik malujący się na mojej twarzy.
- Cały wieczór cię podpuszczałem żeby sprawdzić z jakiej gliny jesteś ulepiona, jaką osobą jesteś.
- I jak wypadłam?
- Całkiem nieźle- uśmiechnął się szeroko i wyciągnął z pudełeczko butelkę z czymś co wyglądało na nalewkę domowej roboty.- I za to się napijemy.

*
 Ścieżka dźwiękowa 2- Carly Rae Jepsen - I Really Like You

Po „wpadce kontrolowanej”- jak nazwała akcję z Wroną seniorem Berenika- udaliśmy się do mieszkania- całkiem przytulnego- siatkarza, gdzie jak na prawdziwego gentelmana przystało odstąpił mi swój pokój a sam postanowił przekimać się na kanapie. Powoli jego tak zwane dobre wychowanie zaczęło mi działaś na nerwy więc stwierdziłam, że poddam go próbie. Po wziętym prysznicu, owinięta tylko w ręcznik i z wilgotnymi włosami opadającymi na ramiona przeszłam z łazienki do sypialni tuż przed jego nosem a temu nawet powieka nie drgnęła. No i weź tu człowieku się nie denerwuj.

Po pysznym śniadaniu, przyrządzonym- a jakże- przez Andrzeja przyszła czas na wycieczkę po stolicy gdzie wyżej wymieniony osobnik płci męskiej postanowił pełnić rolę przewodnika. Przy czym stwierdził, że chce mi pokazać miejsca w jakiś sposób dla niego ważne. I tak zawędrowaliśmy pod siedzibę klubu gdzie poznał Kłosa, nad Wisłę gdzie spotykał się kiedyś ze znajomymi i na plac zamkowy gdzie jeśli mu wierzyć podjął decyzję o poświęceniu swojego życia siatkówce. Na koniec dotarliśmy do ogrodu saskiego gdzie o tej porze roku gałęzie uginały się malowniczo pod ciężarem śniegu. Przystanęliśmy obok wyłączonej fontanny gdzie uparcie próbowałam czubkiem buta zruszyć zamarzniętą grudkę błota.

- Jak wrażenia?- spytał jak gdyby nigdy nic.
- Doceniam twoje wysiłki…
- Ale?
- Ale ma już tego wszystkiego dosyć!- wybuchnęłam dając upust wszystkim emocjom które się we mnie kłębiły.- Potrzebuję mężczyzny, faceta z krwi i kości a nie jakiegoś chłopaczka, który robi jakieś dziwne podchody i będzie bał się złapać mnie za rękę. Chcę mężczyzny, który będzie wiedział czego chce, który mnie obejmie nie bacząc na to ze ludzie się dziwnie patrzą, który pocałuje tak że zmiękną mi kolana…- w jednej chwili gdzieś mi umknęło to co miałam zamiar jeszcze powiedzieć. Andrzej ja gdyby nigdy nic uniósł moją twarz a ja zbyt zaskoczona tym co się dzieje poddałam się rozwojowi sytuacji oddając mu pocałunek. Wplotłam dłonie w jego włosy pragnąć aby ta chwila trwałą wiecznie.
- Mówisz masz. Tak lepiej?- spytał przerywając niespodziewany całus.
- Yhy.- kolana mi nie zmiękły, ja czułam się jakbym nagle nie miała kości i całe szczęście, że mnie mocno obejmował w pasie bo pewnie bym glebła an ziemię. 

- Krótko i zwięźle. To mi się podoba.- cmoknął mnie jeszcze szybko w kącik ust a ja poczułam  jak po moim ciele rozlewa się przyjemne uczucie.
- Proszę państwa, tak nie można! Toż to demoralizacja społeczeństwa w biały dzień!- w naszą stronę zbliżała się roześmiana Ola za którą kilka kroków obładowany torbami z dosyć nieszczęśliwą miną idzie Kłos.
- Raczej szare popołudnie jak już.- stwierdziłam przytulając się mocniej do Wrony.
- Czepiasz się- blondynka teatralnie przewróciła oczami- ale w drodze wyjątku mogę się wybaczyć gdyż, ponieważ, bo pora jest zaiste późna i zaprawdę jest to popołudnie aniżeli słoneczny dzionek.
- Dobrze się czujesz?- Endrju posłał zatroskane spojrzenie dziewczynie swojego przyjaciela.
- Zakupy, wszystko przez zakupy! Mówiłem, że ich nadmiar kiedyś Olce zaszkodzi- Karol krążył w niewielkiej odległości od nas i był trochę za bardzo  jak na mój gust zainteresowany leżącym wszędzie śniegiem.
- Mój drogi, ty się nie znasz. Musimy jutro przecież jakoś wyglądać, poza tym..- nie dowiedzieliśmy się co było jeszcze „poza tym” bo na jej twarzy rozbiła się śnieżka. Początkowo zdezorientowany zastąpił morderczy wyraz twarzy.- Nie żyjesz!- pobiegła za Kłosem, który uchachany  niczym pięciolatek szykował już kolejną serię białej amunicji.

Niewiele myśląc idę w ślady pana K.K. i nacieram zimny puchem Wroniastego. W każdym razie próbuję bo chłopak jednak te dwa metry wzrostu ma i w ostateczności to on naciera mnie. W którymś momencie ląduję na plecach przygnieciona jego ciężarem. Pewnie byśmy tak trwali przez dłuższą chwilę i kto wie co by się działo dalej ale zostaliśmy zaatakowani przez naszych wcześniejszych rozmówców. Panie i panowie, wojnę zimową uważam za rozpoczętą.

*

Ścieżka dźwiękowa 3- Kim Cesarion - Cant Love Nobody

Jako dziecko chorowałam raczej rzadko, zresztą teraz jako dorosła osoba gabinet lekarski też omijałam łukiem. W najgorszym wypadku łapał mnie jednodniowy katar więc teraz gdy rozłożyła mnie wczorajsza  bitwa na śnieżki byłam potwornie zła. Delikatnie mówiąc.
Andrzej oczywiście chciał zostać ze mną, bo chłopaki na pewno zrozumieją a ja na to, że nich idzie bo to przecież jego święto i niecodziennie jest się członkiem drużyny roku. Z trudem bo z trudem ale uległ moim prośbą. Tak więc sama z cieknącym nosem i zaopatrzona w dzbanek herbaty z miodem oglądałam Galę Mistrzów Sportu, byłam z niego naprawdę dumna kiedy zobaczyłam jak razem przyjaciółmi z boiska cieszy się z otrzymanej nagrody.

Właśnie zbierałam się do snu kiedy usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach.
- Nabroiłeś coś i cię wygonili czy sam z własnej woli wszyłeś tak wcześnie?- dobrze pamiętałam, że po gali ma się odbyć bal więc zdziwił mnie jego widok o tej porze.
- Tutaj mam lepsze towarzystwo.- oznajmił siadając obok i cmoknął mnie w czubek głowy.- Szkoda tylko, że sukienka się zmarnuje.- uśmiechnął się szelmowsko.
- Będą jeszcze inne okazje, na jej założenie.- wzruszyłam ramionami i przyglądałam się jak podchodzi do wieży i włącza jedną z piętrzących się obok płyt.- Myślałam, że preferujesz raczej ciężkie brzmienie?- spytałam wsłuchując się w spokojną balladę.

- Człowiek się zmienia. Zatańczysz ze mną?- wyciągnął dłoń w moim kierunki i po chwili przytuleni kołysaliśmy się w rytm znajome melodii. Musieliśmy śmiesznie wyglądać- ja w kolorowej piżamie, on w eleganckim garniturze- Kiedy zobaczyłem jak Kłos tańczy z Olą a później na parkiecie dołączają do nich inne pary czułem się nieswojo. Nie dlatego, że siedziałem jak ciołek sam przy stoliku tylko dlatego, że nie było Cię przy mnie.- zamilkł na chwilę, widziałam po jego minie jak stara się odpowiednio dobrać słowa.-  Nie da się nigdy nikogo poznać do końca. Dlatego jest to jedna z najbardziej przerażających rzeczy – przyjmowanie kogoś na wiarę i nadzieja, że on przyjmie nas tak samo. Jest to stan równowagi tak chwiejnej, że aż dziw, iż w ogóle się na to decydujemy. A mimo to... Za każdym razem gdy nie ma Cię przymnie nie wiem co ze sobą robić, miotam się z kota w kąt. Podobno nie można mieć wszystkiego ale mając Ciebie mam wrażenie, że jednak mam wszystko to co chciałem mieć od zawsze. Tak, Kocham Cię. Bardziej niż wczoraj i mniej niż jutro. Matko, czy ty płaczesz?- otarł spływające po moich policzkach łzy.

- Bo już myślałam, że tego od ciebie nie usłyszę.
- Od teraz będę Ci to powtarzał codziennie.- znowu pocałował mnie tak, że zapomniałam jak się oddycha. Miałam wrażenie jakby czas się zatrzymał, ręce jakby bez udziału woli zaczęły rozpinać guziki jego koszuli.
- Jesteś pewna, że właśnie tego chcesz?- spytał unieruchamiając moje nadgarstki
- Chcę Ciebie.- dawno nie byłam niczego tak pewna.


.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

CZYTASZ? SKOMENTUJ!
No i wreszcie jest 17 rozdział, trochę musiałyście poczekać ale mam nadzieję, że było warto:)
Końcówka mogła być lepsza ale dla odmiany jestem z niej zadowolona.
Ogłaszam wszem i wobec, że Andrzej odnalazł swój rozum (@Kam ila- zasługa twojego Gpsa:D). Niektóre z was przeczuwały, że coś się wydarzy na Balu Dziennikarzy i tak było tylko że po nim:)
Ostatnie dwa tygodnie były dla mnie ciężkie ale jakoś udało mi się je przetrwać.
Mam nadzieję, że nie obraziłyście się że nie komentowałam waszych opowiadań ale naprawdę nie miałam czasu. Jestem w trakcie nadrabiania zaległości więc cierpliwości.
Większość rozdziału napisałam podczas oglądania finału Eurowizji (trzeba było jakoś spożytkować te 3 godziny :D), tak btw mi najbardziej podobała się piosenka z Belgi, do posłuchania tutaj => LoïcNottet - Rhythm Inside. Fajny układ i prosty strój wokalisty jak i tancerzy/ chórku dopełnił całości.

Do następnego 
Artis

8 komentarzy:

  1. Hoobastank na początku - zdecydowanie dobry wybór:) ad rem jak się cieszę, że Wrona wreszcie zrozumiał, co miał zrozumieć i Martyna doczekała się tych wymarzonych słów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wierze! Ten człowiek się opamiętał!
    WOW WOW WOW
    Jestem dumna :D
    Oby teraz było już tylko lepiej.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No na reszcie! Ale Wrona nie byłby sobą gdyby nie walnął jakiegoś przemowienia :D
    No to do następnego! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana! Już się martwiłam, gdzie 17. Tata Wrony wygrał u mnie dzisiaj wszystko - naprawdę ogromny plus, pomimo iż na początku był niemiły. Pani mama - taka urocza i wylewna, aż dobrze, że Martyna nie spieprzyła gdzie pieprz rośnie. Mała Hania - kurde, to jest takie urocze. Bo dzieci sa takie szczere i to jest w nich chyba najpiękniejsze. Bitwa na śnieżki - KK i Ola są najlepszą parą Plusligii - przynajmniej według mnie :D
    Następnie - W KOŃCU JEJ TO POWIEDZIAŁ. Aczkolwiek jak mówił, o tym że nikt nigdy nie zna w 100 % itd - normalnie prawie się poryczałam, wiesz?
    Powiem Ci, że zakończenie dla mnie również jest idealne - subtelne, ale idealne. Nie potrzeba więcej słów. Bo czuję się tą radość. Dobra ja ją czuję i wierzę, że inni też.
    Ah, Artis! Ja nie wiem co ja mam Ci jeszcze napisać.
    BELGIA POWINNA WYGRAĆ EUROVIZJE - mój numer 1 w tegorocznych rozgrywkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to się cieszę, że wyczułaś tę radość bo nie byłam do końca pewna czy udało mi się wszystko odpowiednio opisać.
      Widzę, że mamy podobne gusta muzyczne, przynajmniej jeśli chodzi o Eurowizję :D

      Usuń
  5. O, jacie! Pan Wrona wygrywa wszystko! A już myślałam, że ma zamiar nie zaakceptować Martyny, a tu boom, sprawdzał ją :D Genialny człowiek :D Już wiemy po kim Wronka jest taki genialny u ciebie :D
    Olka i Karol hahahahah. Jak małe dzieci :D No po prostu dzieciaczki kochane :D
    A końcówka rozdziału... łoooł, idealna. Lepszej nie mogłaś napisać :D
    Buziaki :*
    Ps. Zapraszam na kolejny rozdział: http://walczycomilosc.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To nie GPS - to moja wpie**** zdziałała cuda.
    Po pierwsze wybacz, ze dopiero teraz. Powinnaś mnie zabić. Ale tego nie zrobisz bo kto Ci takie fajne komentarze będzie pisał?
    Po drugie - już miałam ochotę wejść tam i zabić Wronę. No fajnie, ona mu mówi, ze go kocha a on co? Czai się jak mój kot do wróbelka a wróbelek i tak mu robi na łebek. Ale tu na szczęście pan Wrona raczył się wyrazić ale o tym za chwile. Czytać czytałam ale nie komentowałam. Po prostu nie mogłam. Taki okres. No ale czułam, ze na balu coś sie może wydarzyć. Ale czekam cierpliwie bo myślę sobie, ze zaraz mu wpierdol spuszczę. No i Wrona nic. Nadal podchody robi. Potem 17 rozdział, wszystko spoko jadą sobie, okazuje się, że Wronek się ładnie zawstydza gdy go pyta skad wie, ze nie śpi.
    Rozdział wygrała Hania: „Nie, bo nie zgoliłeś brody” No kurde padłam. :) Rany, wspominanie o Wronie i dzieciach nocą to zły pomysł. Ale przynajmniej znalazłam sposób na swoje opowiadanie dzięki temu. :p No ale nie o mnie mowa. Gania wygrywa rozdział, ojciec Andrzeja mnie początkowo ziryował a potem.. lubię go. :) No i potem moja ulubiona część. BOŻE ON JEJ WYZNAŁ MIŁOŚĆ!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!! Ranu tak strasznie się wzruszyłam. To jak on to powiedział, to jak to się działo. Tany warto było czekać na to jego wyznanie. Jakby powiedział od razu nie byłoby tej magii ( co nie zmienia faktu że mógl powiedzieć od razu bo i tak byłoby magicznie #kobiecalogikatakbardzo ) Lubię jak piszesz. Lubię jak przekazujesz emocje tak by inni je czuli. Kurcze.. Wronek jej wyznał miłość. Zrobiło mi to dzień. I wiesz co? Dało też pewnego rodzaju wenę ( która szybko została zabrana ).
    Chwla, rozpinać guziki jego koszuli? Uuuu będzie seksior <3/ 18 będzie hot, hot, hot. :p
    Okej, jest późno. Czas kończyć. Czekam na 18 (bo seksik #brakmusku) i mam nadzieje, że bedzie teraz wiecej takich fajnych chwil. :) A no i zapomniałam, Wojtek i Berenika! <3
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu. *_* Cudo. Normalnie pierwszy raz nie wiem co napisać. Bardzo się cieszę, że Martyna wtedy wybuchła. hahah a Wrona całkiem sprytnie to uknuł. haha Czekam na następny. Mam nadzieje, że już po między nimi będzie wszystko ok. :D Po długiej przerwie zapraszam do siebie na 14. :D http://zmiana-o-360-stopni.blogspot.com/2015/06/rozdzia-14.html
    Pozdrawiam,
    Karolina R. :*

    OdpowiedzUsuń