sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 25


Ścieżka dźwiękowa 1- Jay Z feat Alicia Keys - Empire State of Mind

         W 99,9% filmowych komedii, gdy dziewczę z prowincji przyjeżdża do wielkiego miasta aby urzeczywistnić swoje marzenia, mimo pewnych przeciwności osiąga zamierzony na początku cel.
Od czasu do czasu dobrze jest obejrzeć taką głupawkę, choć realia w niej wykreowane bywają dalekie od rzeczywistości. Mnie niezmiennie drażni „cukierkowatość” takich filmów, zwłaszcza teraz gdy mogę sobie wszystko porównać do własnych doświadczeń.
Istnieje taka hmm… legenda, że kto raz zawitał do Nowego York’u prędzej czy później tu wróci albo nawet zamieszka na stałe. Nawet trochę rozoumiem fenomen tego miasta, można się w nim zatracić. Po kilku tygodniach doszłam do wniosku, że to jednak nie dla mnie. wszechobecny hałas, smród spalin i ogrom czegokolwiek bywa przytłaczający. Skrawka zieleni, poza słynnym Central Parkiem, to tu trudno raczej uświadczyć.

Gdy kilka dni po przylocie opowiedziałam o tym Berenice ta zaśmiała się i stwierdziła, że przeżywam szok kulturowo- kontynentalny. Cokolwiek miałoby to znaczyć.
- Co tam u was słychać? Wszystko w porządku?- gdzieś po drugiej stronie Atlantyku moja była współlokatorka westchnęła głęboko, dobrze wiedząc o kogo tak naprawdę pytam.
- Chłopaki ostro trenują na zgrupowaniu a Wojtka mam powoli dość.- zaśmiała się dzięki czemu wiedziałam, że żartuje i tak naprawdę podoba jej się zamieszanie którego przyczyną stał się Włodarczyk.- Andrzej jakoś się trzyma.- nacisk jaki położyła na „jakoś” daje mi do zrozumienia, że coś się dzieje i raczej nie jest to nic dobrego. Już po rozmowie z Olą wywnioskowałam, że coś przed moim wylotem musiało się stać. Wroniasty próbował coś zrobić ale póki co nie udało mi się dowiedzieć co. Może w ostatniej chwili opamiętaj się i chciał przeprosić za swoje zachowanie, ale było już zapóźno? Nie wiem.
- Pozdrów ich ode mnie.- odkładając słuchawkę słyszę, ze chce jeszcze coś powiedzieć. Rozłączam się bo nie jestem pewna czy będę w stanie dłużej prowadzić tą pełną aluzji i podtekstów rozmowę.

- Idziemy?- do mojego niewielkiego pokoju w akademiku zagląda jak zwykle rozczochrany David.
- Jasne.- wychodząc zabieram ze sobą torebkę i futerał z aparatem. Całą drogę do budynku głównego Julliard’a rozmawiamy o projekcie, przy którym mu pomagam. Jest  studentem wydziału montażu filmowego i ma poślizg czasowy z oddaniem jednej z prac zaliczeniowych, ponieważ ciągle zmienia mu się koncepcja.
Poznaliśmy się gdy kombinowałam z kilkoma nowymi technikami a ten nawrzeszczał na mnie niemiłosiernie bo za długo zajmowałam- według niego- maleńkie studio fotograficzne, jak się okazało jego ulubione. Coś w tedy we mnie puściło i nie pozostałam mu dłużna, powiedziałam mu kilka mało cenzuralnych słów. Ten  na to zareagował pełnym zdumienia spojrzeniem oraz stwierdzeniem „niewiele osób umie mi się postawić w związku z czym chciałbym móc z tobą pracować, bo wiem że powiesz mi co naprawdę sądzisz a nie to co chcę usłyszeć.”. W pierwszej sekundzie pomyślałam „wariat”. Pierwszy raz widzi mnie na oczy i twierdzi, że wie co zrobię. Ba! Proponuje mi współpracę przy cholera wie czym. Normalny nie jest ale ja też skoro się zgodziłam lecz nie żałuję.

W tamtym czasie nie cierpiałam na nadmiar wolnego czasu a grono znajomych na obczyźnie ograniczało się do ludzi z zajęć, którzy byli tak przeświadczeni o własnym geniuszu że nie dało się z nimi zwyczajnie pogadać, o spędzaniu razem czasu nie wspominając. To dzięki niemu zaczęłam cieszyć się pobytem w tym mieście. Wyciągał mnie doklimatycznych  kafejek, parę razy- dzięki jego znajomością- udało nam się zajrzeć za kulisy przedstawień na Broadway’u no i oczywiście nie obyło się bez wizyt w miejscach bardziej turystycznych.
- Czemu to robisz?- spytałam ciekawa motywów jego postępowania. Nie co dzień spotyka się osobę, która jest gotowa w taki sposób „zaopiekować” się innym człowiekiem.
- Bo wydawałaś się zagubiona a u mnie- choć dziwnie to zabrzmi- włączył się instynkt macierzyński. Poza tym my, prawdziwi artyści musimy trzymać się razem.- wzruszył ramionami jakby to było coś oczywistego. Trochę zbił mnie z pantałyku drugą częścią swojej wypowiedzi a to dlatego, że nigdy wprost nie wypowiedział się na temat moich prac. Ani dobrze ani źle, co najwyżej pokiwał głową z aprobatą.
Tak więc oto zaczęła się moja znajomość z Davidem, wysokim i chudym jak patyk brunetem, który był przerażająco naturalny nawet jak na amerykańskie standardy.
Marilyn Monroe śpiewała, że najlepszym przyjacielem dziewczyny są diamenty. Ja jednak śmiem twierdzić, że na to miano lepiej zasługuje przyjaciel gej. Patrz osobnik wyżej.

Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że jest on na swój sposób męskim odpowiednikiem Bereniki, która zażądała rozmowy z nim na Skype’ie w celu „weryfikacji danych” jak sama to ujęła. Efekt był taki, że przegadali ze sobą prawie dwie godziny a kiedy próbowałam się włączyć do konwersacji chłopak odganiał mnie jak natrętne dziecko.
- Halo ziemia! Jesteś ze mną?- chłopak zamachał mi ręką przed oczami przywracając mnie do rzeczywistości. Ostatnio coraz częściej zdarzało mi się wpadać w pewnego rodzaju trans podczas którego nic nie było mnie w stanie oderwać mnie od wykonywanych właśnie czynności. Dokładnie tak jak teraz, kiedy na monitorze majaczył gotowy fotomontaż jaki musiałam zrobić na jedne zajęcia. Nigdy nie lubiłam tego rodzaju „twórczości” ale zależało mi na zaliczeniu. Oczywiście pomagałam chłopakowi w ostatnich szlifach ale myślami byłam zupełnie gdzie indziej.
- Skończyłem.- uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Jak to, już?- spojrzałam na zegarek i ze zdumieniem stwierdziłam że zeszło nam prawie cztery godziny podczas gdy ja czułam się jakby minęło dopiero kilka minut.
- Berenika miała rację, faktycznie bywasz roztrzepana.- no jasne, jak zwykle rudzielec musiał mu zdradzić parę faktów na mój temat. Ale hej, od tego są przyjaciele a skoro wszystko zostaje  w rodzinie- nawet takiej przyszywanej- to nie mam jej tego za złe.- A teraz moja droga zapraszam Cię na premierowy seans.
Kiedy zaciągnęłam rolety monitor rozjaśniły pierwsze obrazy filmu. Nie był to dramat, komedia ani przygodówka tylko opowieść o ludziach próbujących znaleźć swoje miejsce w życiu. Mój wkład? Należy zacząć od tego, że dzięki stypendium zaczęłam się interesować inną stroną swojej pasji tą bardziej filmową. W końcu nie bez przyczyny nawet podczas ceremonii Oscarów jest przyznawana statuetka w kategorii zdjęcia.

- Miałaś niezły pomysł z „ożywianiem” fotek.- stwierdził kiedy na ekranie wyświetlił się napis „the end” a chodziło mu o kilka momentów kiedy  nieruchome obrazy zaczęły się poruszać, efekt wyglądał tak jakby postacie dosłownie wychodziły ze zdjęć.
- Fart początkującego.- przeciągnęłam się mocno na krześle.- Nie wiem jak ty ale ja potrzebuję spaceru na świerzym powietrza.
- Tia… nie ma to jak powdychać trochę spalin.- na to stwierdzenie oberwał ode mnie zwiniętą gazetą.
- Mmm słoneczko.- od razu poprawił mi się humor gdy poczułam ciepłe promienie na twarzy.- Czy może być coś lepszego?
- Znalazło by się parę rzeczy. Jak ci się tu podoba?- wskazał na campus, który właśnie opuszczaliśmy.
- Jest inaczej niż się spodziewałam, zdecydowanie lepiej. Wykładowcy nas mocno cisną i dużo wymagają ale sam o tym dobrze wiesz. Wszystko jest takie inne, bardziej intensywne- szturchnęłam go żartobliwie.- Nie zdawałam sobie sprawy się jak bardzo potrzebuję zmiany otoczenia dopóki się tutaj nie znalazłam. Mimo wszystko czuję, że moje miejsce jest gdzie indziej.
- Tęsknisz za Polską prawda?- nie tyle pytała co stwierdzał fakt.
- Tak, choć wiąże się z nią parę bolesnych wspomnień.- z wdzięcznością upiłam kawy, którą kupiliśmy od ulicznego sprzedawcy przy Columbus Circle.
- Sam mam za sobą burzliwy związek. Ben był dla mnie kimś wyjątkowym, schodziliśmy się i rozchodziliśmy aż stwierdziliśmy, że zostaniemy przyjaciółmi.- nie bardzo wiedziałam do czego zmierza jednak słuchałam dalej.- Jednak to co było, do diabła śmiem twierdzić że nadal jest między wami wydaje się być naprawdę wyjątkowe. Nie powinnaś tego przekreślać bo możesz żałować.
- Zawsze będzie dla mnie kimś wyjątkowym tylko nie jestem pewna ile razy jeszcze będę mogła wytrzymać te jego „sorry, ale jednak nie chcę być z tobą” akcję.- tak mocno gestykulowałam, że rozlałam resztki czarnego napoju.

- Koniec końców decyzja należy tylko i wyłącznie do ciebie. Jak myślisz, sprawy potoczyłyby się inaczej gdybyś nie wyjechała?- powstrzymał mnie przed wejściem na ruchliwą ulicę. Nie zauważyłam kiedy światło na przejściu zmieniło się na czerwone. No tak, cała ja.
- Raczej nie.- pokręciłam przecząco głową.- Nawet jeśli bylibyśmy dalej razem a ja mieszkałabym w Polsce to on, z racji specyfiki swojego zawodu, byłby przez sporą część roku w rozjazdach. Nie byłoby łatwo wytrzymać ciągłą rozłąkę ale staralibyśmy się aby nam wyszło.- „specyfika zawodu” no to żeś dziewczyno wymyśliła. Choć opowiedziałam David’owi całą historię znajomości mojej i Andrzeja to obyło się bez podawania wszelkich imion oraz tego, że jest siatkarzem. Stąd kluczenia słowne jakie musiałam w podobnych sytuacjach odbywać. 
Zaczęłam zastanawiać się, kiedy historia znajomości mojej i Ptaszyska zaczęła przypominać te opisywane w internetowych opowiadaniach. 
- Choć ktoś Cię rani nie poddawaj się i walcz aż do utraty tchu. Choć by było nie wiem jak źle, wstań i nie poddawaj się.- pocieszająco objął mnie ramieniem.
- Czy ty znowu próbujesz zaciągnąć mnie na kosza?- spytałam gdy stanęliśmy przed Madison Square Garden, okrągłą budowlą gdzie rozgrywały się najważniejsze wydarzenia sportowe w mieście.
- Nie tym razem.- zaśmiał się trochę zbyt nerwowo, pewnie wspominając naszą ostatnią wizytę w tym miejscu, która mówiąc ogólnikowo nie należała do najlepszych.-  To, że  brakuje Ci ojczyzny zauważyłem już jakiś czas temu. Pomyślałem więc, że może coś w tej kwesti będę mógł zaradzić.
- Jak tam, gotowi na mecz?- podszedł do nas John, sądząc po błysku w oku jaki dostrzegłam u Davida nie była to tylko przelotna znajomość a coś więcej. Gdy podał mi bilet miałam wrażenie jakby poraził mnie prąd. „Liga światowa. Mecz Polska- USA.” Oczywiście znałam skład naszej grupy ale nie miałam pojęcia o tym, że akurat w TYM mieście zostaną rozegrane mecze wyjazdowe.

- Jasne, że tak. Będzie super.- siliłam się na optymizm choć w środku aż się we mnie  kotłowało od przypływu nagłych  emocji. Jedno spojrzenie rzucone znajomemu Amerykaninowi wystarczyło. Poczucie winy malujące się w jego oczach utwierdziło mnie w tym, co przypuszczałam. Wiedział, doskonale wiedział kim był tzw „on” i że będę mogła spotkać go za chwilę na hali. W tym momencie nie byłam pewna czy ma dziękować Berenice czy ją ochrzanić. Z wahaniem wkroczyłam w niewielką grupę moich rodaków zgromadzonych na trybunach i dałam się porwać atmosferze jaką tworzyli. Z umalowanymi w biało czerwone barwy policzkami rozglądałam się starając się dostrzec wśród zawodników koszulkę z liczbą 8. Gdy rozległ się gwizdek sygnalizujący koniec rozgrzewka w końcu mi się to udało. Nic się nie zmienił, ta sama fala, charakterystyczny zarost. Był taki sam jak przed dwoma miesiącami a jednak coś w jego sposobie poruszania dawało do zrozumienia, że coś się zmieniło. Nie byłam pewna na ile to tylko moje ciche życzenia a na ile rzeczywistość ale gdy był odgrywany hymn rozglądał się po w połowie zapełnionych trybunach jakby starał się kogoś wypatrzeć. Teraz pozostawało tylko czekać na rozstrzygniecie spotkania.


*

[perspektywa Andrzeja]

Nie wiem jak się to udało Karolowi ale jakimś cudem zdołał przekonać Antigę aby ten mimo kontuzji zabrał go do stanów. Coś w tym jest, ze prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
- Masz zamiar z nią porozmawiać?- spytał na chwilę przed meczem.
- Mam jej adres od Bereniki, będę się tylko jakoś musiał wymknąć z hotelu wieczorem.- to by było tyle jeśli chodzi o to co wiedziałem na pewno, że zrobię. Próbowałem sobie jakoś ułożyć co powinienem jej powiedzieć ale każde zdanie przychodzące na myśl było bez sensu, w porównaniu do tego co zrobiłem wydawały się nieodpowiednie.
Siatkówka, wszystkie te często mechaniczne ale tak dobrze znane czynności pozwoliły mi jakoś przetrwać ostatnie tygodnie. W moim przypadku powiedzenie „za głupotę trzeba płacić” sprawdzało się aż za dobrze.

Choć nie znalazłem się w wyjściowej szóstce dawałem z siebie wszystko gdy tylko wchodziłem jako zmiennik, któregoś z chłopaków. Amerykanie wychowani w przeświadczeniu, że mogą osiągnąć wszystko nie dawali tak łatwo się ograć.
W międzyczasie starałem się wypatrzeć ją wśród rozentuzjazmowanego tłumu, parę razy wydawało mi się, że mi gdzieś mignęła. Nie, to nie mogła być ona. Niby dlaczego miałaby tu być? Przecież dałem jej jasno do zrozumienia, że miedzy nami koniec. Weź się w garść człowieku.
I tak przez cały mecz aż do tie- break’a, który niestety przegrywamy.
Kibice są jak duchy, pojawiają się z nikąd i osaczają cię żadni zdjęcia czy choćby tylko autografu. Lubię te chwile kiedy mogę im się odwdzięczyć za wsparcie, jakie okazują całej drużynie ale całe to zamieszanie momentami bywa męczące. Tak jak teraz, najchętniej poszedłbym spać i nie wstawał przez tydzień.

Z letargu wyrywa mnie podekscytowany głos Karola, który porwał w ramiona jakąś dziewczynę i okręca się z nią dookoła własnej osi. Pierwsze co myślę w tej sytuacji to, że Ola będzie wściekła gdy się dowie ale kilka sekund później rozumiem jego zachowanie.
Gdzieś w podświadomości zagnieździł mi się obraz całkowicie odmienionej Martyny. Więc teraz, gdy stoi kilka metrów dalej, nie mogę uwierzyć jak niewiele się- praktycznie wcale- zmieniła. Promienny uśmiech jakim obdarzyła mojego przyjaciela znika gdy dostrzega moją osobę.
- To ja was zostawię samych gołąbeczki- oznajmia Kłos gdy podchodzę do nich. Gołąbeczki, też mi coś a zgiń przepadnij siło nieczysta. Śmieję się w duchu bo Tyśka wygląda jakby pomyślała coś podobnego.
- Możemy gdzieś spokojnie porozmawiać?- miałem nadzieję na choć odrobinę prywatności wśród słabnącego zgiełku. Przez chwilę rozglądała się dookoła aż wskazała gestem, żebym poszedł za nią.

Ścieżka dźwiękowa 2- The Script - No Good In Goodbye

- Jakoś niespecjalnie ci dzisiaj szło, co?- zaśmiała się niepewnie gdy wyszliśmy na zewnątrz. Przez chwilę miałem nadzieję, że wszystko może być tak jak wcześniej.
- Bywało lepiej, to prawda.- odpowiedziałem nerwową przeczesując włosy.- Jak tam zajęcia? Jak się czujesz?
-Teraz jest okej, staram się czerpać jak najwięcej z pobytu tutaj.- wskazała ręką na otaczające nas miasto.- Wcześniej nie było tak kolorowo, miałam ochotę odpuścić i zrezygnować. A przecież sens w tym tkwi w tym, by odszukać coś, co nie pozwoli nam się poddać a pozwoli się podnieść.- weszła na niski murek okalający niewielki skrawek zieleni w pobliżu hali. Miałem nieodparte wrażenie, że mówi również o nas a nie tylko o swoim pobycie w Wielkim Jabłku.
- Słuchaj… to jak Cię potraktowałem, nie powinienem i bardzo żałuję. Myślisz, że moglibyśmy…
- Żałujesz?! Tylko tyle!?- odwraca się do mnie z niespotykaną u niej furią.- chcesz wiedzieć jak było? Pierwsze dni były dla mnie koszmarem. Jak idiotka patrzyłam co kilkanaście sekund na telefon w nadziei, że zadzwonisz albo napiszesz choć durnego sms’a. próbowałam nabrać dystansu ale wszystko się sypało gdy przypadkowo się spotykaliśmy. Nie masz pojęcia jak bardzo poszczęściło mi się z tym wyjazdem, nawet nie chodzi o szansę jaką mi dał tylko że jeśli nadal miałabym żyć ze świadomością iż mogę spotkać cię tuż za rogiem… nie wiem ile byłabym dała radę  wytrzymać. Tylko dzięki  Davidowi nie rozsypałam się całkowicie.

- Jesteś z kimś.-byłem wściekły, że tak szybko sobie kogoś znalazła.
- To mój przyjaciel!- popchnęła mnie mocno.- Nie masz prawa mnie osądzać po tym co zrobiłeś i dla twojej wiadomości on jest gejem. Słyszysz? Gejem!- musiałem zrobić dziwną minę bo zaśmiała się cicho.
- Przepraszam.
- Mam dosyć.- usiadła na murku i schowała twarz w dłoniach. Teraz gdy była spokojniejsza przerażała mnie dużo bardziej- Nie myślałam, że to będzie takie trudne.- powiedziała to tak cicho, że ledwo ją usłyszałem. Zupełnie jakby mówiła do siebie.- Nie jestem twoją zabawką. Gdy wszystko układało się po twojej myśli to było dobrze. Chwila zwątpienia i już mnie od siebie odpychałeś bo miałeś durne przeczucie. Teraz ja mówię.- zerknęła na mnie z tą swoją zaciętością, kiedy próbowałem jej przerwać.- Obiecuję Ci jedno. Jeszcze za mną zatęsknisz. Za moją obecnością, uśmiechem, spojrzeniem, tym że mogłeś na mnie zawsze liczyć.- widziałam jak zaczyna jej drżeć warga.- nadal mam żal do losu, że pozwolił nam się spotkać. Postawił ciebie na mojej drodze a potem tak po prostu zostało mi to odebrane.
- Wszystko może jeszcze wrócić.- próbowałem ją objąć ale odsunęła się.

- Nie, bo i niby po co? Żebyś stwierdził kolejny raz, że nie chcesz ze mną być bo jeszcze Cię zranię? Tak się nie da.- z niedowierzaniem pokręciła głową.- O związek trzeba dbać i co najważniejsze trzeba do niego dorosnąć a ty póki co emocjonalnie jesteś niedojrzałym smarkaczem.
- Nie możesz nas tak po prostu przekreślić.
- To ty, nie ja, postawiłeś na nas krzyżyk. Zawsze przedkładałam dobro innych ponad własne.- przerwała na dłuższą chwile jakby zbierała siłę do tego co ma jeszcze powiedzieć.- Kiedy mnie potrzebowałeś- byłam obok, kiedy prosiłeś o pomoc bo Skra potrzebowała fotografa- pędziłam na złamanie karku. Teraz, pierwszy raz od niepamiętnych czasów, wybieram siebie i swoje marzenia. Najwyższy czas na zdrową porcję egoizmu.
- A więc tym razem to naprawdę koniec.
- Zawsze będziesz zajmował szczególne miejsce w moim sercu.- i znowu ten delikatny uśmiech, który zawsze mnie rozbrajał.- Życzę ci abyś był szczęśliwy i znalazł kogoś komu zaufasz bo najwyraźniej ja nie jestem taką osobą.- nim odejdzie nachyla się nade mną i cmoka  w policzek a później odchodzi.
Kochać to także umieć się rozstać. Pozwolić komuś odejść choćby darzyło się go wielkim uczuciem. Miłość jest pragnieniem szczęścia drugiej osoby, czasami wbrew własnemu.

.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

Czytasz? Skomentuj!
Końcówka wyszła tak, że wypadałoby ją skasować. Chujnia z grzybnią jak mawiał klasyk.
Idę zadekować się w swoim bunkrze.
Jak dobrze pójdzie kolejny rozdział pojawi się  najwcześniej za dwa tygodnie. 
Jeśli któraś z was ma ochotę przeczytać coś w wakacje to polecam książki "zostań jeśli kochasz" oraz "wróć jeśli pamiętasz" autorstwa Gayle Forman.
Do usłyszenia,
Artis

14 komentarzy:

  1. Po raz kolejny napisałam mega długi komentarz i jakoś mi go usunęło, masakra :(
    No to zacznijny od tego, że w moim blogu o Wronie główna bohaterka też ma przyjeciela geja o imieniu David, przypadek hahahah? Ale u mnie to już stare, tygodniowe dzieje <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezuniu przepraszam, nie wiem co sie dzieje z moim bloggerem...
      No to Berenika jest tak mega niepowtarzalna, że masakra, uwielbiam laskę <3 A Wrona? Zachowywał i zachowuje się jak zwykły smarkacz, no to już naprawdę koniec? Nie kurwa, zacznij zachowywać się normalnie to żadnego końca nie będzie... Wroniacz działa na nerwy, nawet nam czytającym, może nawet aż nam :v

      I rozdział jest megasupercudownyfantastycznyfascynujacyzajebisty, wiec przestań marudzić co? <3

      Usuń
    2. No i weź tu człowieku nie wierz w przypadki :D gdyby zgadzało się tylko imię to jeszcze ale jak jeszcze bohater ma taką a nie inną orientację to już gigantyczny zbieg okoliczności. Chyba jednak będę musiała wziąć się za twoje opowiadanie :)

      Usuń
    3. michalina martyna chociaz na M no nie :)

      Usuń
  2. ja czułam, że oni się tak od razu nie pogodzą :/
    wiedziałam, że ona mu od tak nie wybaczy, mimo to wierzę, że będą razem
    no bo muszą, nie możesz im tego zrobić, są dla siebie zbyt idealnie stworzeni
    niecierpliwie czekam na kolejny Artist :)
    weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym momencie ich nie lubię! I to bardzo!
    Ja rozumiem, że jak się kocha to się pozwala odejść, ale bez walki to lepiej sobie odpuścić, zabić nadzieje....
    Do nastepnego!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyjaciel gej - najlepszy przyjaciel kobiety!
    Mam tylko nadzieję, że David nie okażę się krypto gejem albo nie zmieni orientacji seksualnej...
    No wiesz.. tak też można!
    Co do meczu, końcówki itd itd. - masz przekichane droga panno!
    Oni mają być razem i jak nie to ja Ci takie zakończenie na myślach zafunduje, że psycholog Ci nawet nie pomoże tak psychikę zniszczę i zrujnuję zobaczysz!
    Okey ja wiem, ona jest urażona ma prawo i nie może mu tak od razu wybaczyć, ale on co?! Języka w gębie nie ma ? - miałaś rację, rodzina Goluma jak nic, aczkolwiek.. jak dla mnie to już nawet Golum przy nim jest fajny.
    Mamo.. weźcie go i mu coś zróbcie bo jak nie to ja go znajdę i mu powiem, że ma być z Martyną!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja popieram! Składam się z nią na psychologa! Ja wszystko zrozumiesz..ale dlaczego ostatnio Panom wszędzie obija? U Win Wojtek, tam gdzieś Wronka, tu Wronka... czy Was popapilotowało?
      Więc tak, z jednej strony jestem z niej dumna bo pokazała mu kto rządzi i jak sprawy wyglądają. Fakt, Wrona zachowuje się dziennie. Ale z drugiej.. no przecież oni się kochają. A co jesli nie? O nie, jak nie to zabije. Ciebie. Ale się kochają to będziesz żyć. Co to ja... Właśnie. Tak ciężko mu zawalczyć? Kurde Andrzej nie bądź pizda. Biegnij za nią krzycząć że kochasz, oświadcz się, niech jadą do Las Vegas i ślub wezmą (Ona i Andrzej. Nie Karol i Andrzej) Niech jej kurna udowodni, że jest najważniejsza. Bo mu zrobię krzywdę.
      Bunkier? Buhahhahaha, Kochaniutka nie takie rzeczy otwierałam. Zarz tam będziemy i wiesz no.. WPIERDOL!
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Kamila ma rację!
      ARTIS DODAJ MI ROZDZIAŁ!

      Usuń
  5. No nie! Jak mogłaś?! Przecież oni nie mogą od tak to zakończyć :/
    A ten ostatni akapit? Czasem jednak warto być egoistą i mam nadzieję, że Andrzej jednak zda sobie z tego sprawy i będzie próbował zdobyć Martynę jeszcze raz :)
    Weny! ;*
    Zapraszam również do siebie na pierwszy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. I właśnie w tej chwili zniszczylas mi cudny wieczor który zapowiadał się tak genialnie...
    Chyba jednak pójdę spać wcześniej i zastanowie się nad zachowaniem Martyny... niby ja rozumiem... Ale z drugiej strony do 3 razy sztuka, co nie? Mam nadzieję ze sobie niedługo to uświadomi... Bo jak nie to znajdę tego kto wymyśla jej losy i będę kazała tej osobie przy mnie pisać te historie po mojemu! (Tak tu chyba jest mowa o tobie Artis)
    Buziaki i zapraszam do siebie na obydwa blogi :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że tutaj ale.. nie chciałam tego umieszczać w spamie.
    Mianowicie, nominowałam Ciebie do TOP 10!
    więcej informacji tutaj ->
    http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/p/top-10.html

    OdpowiedzUsuń