Ścieżka dźwiękowa-Christina Perri - Human
[perspektywa Andrzeja]
Podjęcie decyzji, mających w dłuższej perspektywie
ogromny wpływ na nasze życie nigdy nie przychodzi lekko. Zwłaszcza jeśli ma ona
dotyczyć nie tylko nas ale i osób w sposób szczególny nam bliskich. Ogarnięcie
całej sytuacji, rozważenie wszelkich za i przeciw trochę zajmuje. Ostatecznie,
po samym fakcie, nadal zastanawiamy się czy postąpiliśmy tak jak powinniśmy.
Przynajmniej tak było w moim przypadku.
Z tyłu głowy cichy głos podsyłał mi pełne zwątpienia myśli. Kręciłem się z kąta w kąt, mechanicznie powtarzałem codzienne czynności i czułem na sobie karcące spojrzenie innych. Inaczej niż poprzednio nie dawali mi odczuć co sądzą na temat mojego zachowania. Z wyjątkiem Karola i Wojtka, którzy stwierdzili iż nie mogą w sobie dusić uczuć bo to niezdrowe i wprost oznajmili że jestem skończonym idiotą.
Z tyłu głowy cichy głos podsyłał mi pełne zwątpienia myśli. Kręciłem się z kąta w kąt, mechanicznie powtarzałem codzienne czynności i czułem na sobie karcące spojrzenie innych. Inaczej niż poprzednio nie dawali mi odczuć co sądzą na temat mojego zachowania. Z wyjątkiem Karola i Wojtka, którzy stwierdzili iż nie mogą w sobie dusić uczuć bo to niezdrowe i wprost oznajmili że jestem skończonym idiotą.
- To już nawet nie chodzi o Martynę. –stwierdził pewnego razu ten drugi.- Oczywiście lubię ją, pewnie jak większość, i tworzycie to znaczy tworzyliście fajną parę tylko po prostu… patrzeć już nie można jak robisz z siebie męczennika. Nie możesz wszystkich od siebie odpychać bo koniec końców zostaniesz sam a nie ma nic gorszego niż samotność.- Włodi był chodzącym dowodem na to, że ludzie potrafią nas zaskoczyć w zupełnie nieoczekiwany sposób. Zazwyczaj wyluzowany do granic absurdu i podchodzący do życia na wesoło, potrafił zaserwować rozmówcy takie mądrości jak powyżej.
Z czasem wszystko zaczęło powracać do "normy". Już się
tak nie wściekałem, gdy rozmowa schodziła na jej temat. Gdy spotykaliśmy się na
mieście nie uciekałem tak, żeby mnie nie zauważyło tylko witaliśmy się krótkim
„cześć” choć było widać, że u obojga powoduje to pewien dyskomfort.
Któregoś razu, gdy świętowaliśmy kolejny wygrany
mecz w jednym z Bełchatowskich klubów, byłem świadkiem dziwnej rozmowy pomiędzy
Martyną, Bereniką i Olą.
- Wiem, że nie przekonam Cię do zostania ale uważam iż powinnaś mu powiedzieć.- usłyszałem przez ogłuszającą muzykę jej współlokatorkę.- Jak już zaczynać życie w nowym miejscu to z czystym kontem.
- Jasno dał do zrozumienia, że nie chce mieć ze mną
nic wspólnego.- stwierdziła jeszcze do niedawna moja dziewczyna.
- Nie rozumiem go, tak się o ciebie starał a teraz
taki numer.- choć ich nie widziałem wyobrażałem sobie jak Olka kręci w tym momencie
z niedowierzaniem głową.- Może jednak zgodzisz się jednak na imprezę
pożegnalną?
- Ani mi się waż!- mimo żartobliwej groźby wyczułem
w jej głosie nutkę paniki.- Błagam Cie, tylko się nie wygadaj Karolowi bo ten na pewno
powie mu o wszystkim.- podkreśliła takim tonem, że zdziwiłbym się gdyby
blondynka jej nie posłuchała.
Starałem się wybadać Kłosa w tym temacie ale ten popatrzył na mnie tylko jak na wariata nie wiedząc o co mi chodzi. Włodi też nie puścił pary z ust choć dostrzegłem charakterystyczny cień, który przemknął mu po twarzy jak zawsze gdy starał się coś ukryć.
O ile cały sezon szedł nam gładko tak końcówka w
sporym uproszczeniu nie należała do najlepszych. Jeszcze w trakcie rozgrywek przyszła wiadomość, jaką każdy
siatkarz chce otrzymać. Za każdym razem gdy dostawałem wiadomość o powołaniu do
kadry niezmiennie mnie ona zaskakiwała. Trenujesz cały rok, starasz się jak
możesz i okazuje się, ze było warto bo zostałeś nagrodzony w najpiękniejszy dla
sportowca sposób. Czy może być coś piękniejszego? Może- dzielenie naszej
radości z innymi. Zupełnie jak w piosence, którą zaliczała do ulubionych. Możemy się uśmiechać choć w środku krwawimy, udajemy silnych choć wolelibyśmy zaszyć się w ciemnym koncie, zachowujemy się tak jak tego oczekują od nas inni. Czasami upadamy, załamujemy się i płaczemy, a gdy ktoś podnosi nas na duchu bywa że rozklejamy się totalnie bo jesteśmy tylko ludźmi. Jesteśmy w stanie dużo znieść dopóki nie będziemy mieli dość a ja mam dość. Dość uciekania i udawania, że tak naprawdę niewiele mnie to wszystko obchodzi.
Na zasadzie mechanicznego odruchu pognałem pod dobrze znany adres i w sumie zorientowałem się gdzie jestem będąc już na miejscu. Przeskakując po kilka stopni na raz stanąłem pod drzwiami Martyny i zacząłem w nie nie tyle pukać co dosłownie walić.
Na zasadzie mechanicznego odruchu pognałem pod dobrze znany adres i w sumie zorientowałem się gdzie jestem będąc już na miejscu. Przeskakując po kilka stopni na raz stanąłem pod drzwiami Martyny i zacząłem w nie nie tyle pukać co dosłownie walić.
- Cześć, hej co ty robisz?!- otworzyła mi Berenika,
którą wyminąłem i wparowałem do pokoju pani fotograf. Coś tu było nie tak.
Wszystko- pułki, niewielkie biurko czy ściany na których wisiały zdjęcia jej
autorstwa- było puste.
- Słuchaj, muszę z nią jak najszybciej porozmawiać,
wszystko wyjaśnić… - zamarłem widząc zaczerwienione oczy dziewczyny. Jeśli
płakała to znaczy, ze nie działo się nic dobrego.
- Już za późno.- ledwo powstrzymując kolejną falę
łez w telegraficznym skrócie opowiedziała mi wydarzenia sprzed kilkudziesięciu
dni. Ich dziwne zachowanie, tajemnicze rozmowy na temat jakiegoś wyjazdu
nabrały sensu. Tamtego dnia, gdy oznajmiłem jej, że z nami koniec otrzymała
list ze Stanów Zjednoczonych. Biała koperta zawierała wiadomość na którą tak
bardzo czekała kilka miesięcy temu. Okazało się, że ktoś był zmuszony
zrezygnować ze stypendium Juliard School
a zwolnione miejsce postanowiono zaoferować mojej Martynie.
- Jeszcze jest czas, jeszcze mogę ją zatrzymać.
- Andrzej…
- Nie mów, że nie mam szans!
- Ja… Jej samolot za godzinę wylatuje z Berlina. Tak
mi przykro.
Dopiero wtedy, kiedy straciłem ją uświadomiłem sobie
jak jest dla mnie ważna.
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.
Czytasz? Skomentuj!
Większość z was kilka rozdziałów temu była pewna, że
panna M. dostanie się do Juliard School i tak też się stało, tylko że nie wtedy gdy tego oczekiwaliście. Cała akcja z późniejszym przyjęciem była zaplanowana praktycznie na
samym początku.
Wiem, że krótko ale to co miało się jeszcze w tej części wydarzyć przerzuciłam do kolejnego rozdziału a to dlatego, że odnosiłam wrażenie jakby pewne rzeczy działy się za szybko.
Do następnego,
Artis
Wiem, że krótko ale to co miało się jeszcze w tej części wydarzyć przerzuciłam do kolejnego rozdziału a to dlatego, że odnosiłam wrażenie jakby pewne rzeczy działy się za szybko.
Do następnego,
Artis
PIERWSZA
OdpowiedzUsuńAndrzej, Ty skończony idioto, wsiadaj w kolejny i za nią leć!
Usuńnie wiem co więcej można do tego rozdziału napisać, jest mi przykro
łudzę się, że będzie dobrze
weny ;*
Daje okejke i czekam na następny. Oby jak najszybciej :D
OdpowiedzUsuńtrzecia
OdpowiedzUsuńbrawo za zapłon panie Wrona! Mam nadzieję, że jeszcze uda się im wszystko naprawić! <3
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńNo to teraz Abdrzej pakuj torbę i leć za nią, skoro tak bardzo Ci na niej zależy! Dopóki walczysz, zawsze jest nadzieja, że się uda!
OdpowiedzUsuńDo następnego!
Nie, nie, nie! To nie tak miało być! Andrzej miał się pogodzić z Martyną i miało byś słodko i w ogóle :(
OdpowiedzUsuńSzybciutko dodawaj następny rozdział, bo doczekać się nie mogę! :D
Pozdrawiam!
Zapraszam do mnie: chore-ambicje.blogspot.com :)
Jedyne co jestem w stanie napisać to: O KURWA.
OdpowiedzUsuńWybacz, ale no.. japierdoleiniemogę. Andrzej.. nie masz wyjścia lecisz do USA.
EJ ! PRZECIEŻ ON TAM BYŁ Z WŁODIM!
Więc.. oni się tam spotkają prawda?
No skończony idiota.. czemu wtedy do niej na tej imprezie nie podszedł?
Dobra wiem.. tak musi by bo to ma jakiś głębszy sens.
#wierzę w to.
Dziś naprawdę krótko: jesteś trupem. Zniszczyłaś mi moje biedne serduszko. Spłoń, zgiń UMRZYJ! Nie lubię Cię. Jak mogłaś co? Masz mi to raz dwa naprawić bo jak nie to wiesz co Cię czeka!
OdpowiedzUsuńRozdziały oczywiście napisane super ale treść... dlaczego się rozstali? Serca nie masz? Naprawdę Cię nie lubię.
Dziś tyle. WYbacz jakość i długość ale chyba na tyle mnie tylko dziś stać ( nie sprzątaj we wtorek )
Pozdrawiam i czekam na kolejny. I obiecuję porpawę z komentowaniem!
Przeczytałam całe opowiadanie wczoraj, ale komentarz chciałam napisać sensowny, więc postanowiłam przemyśleć sobie wszystko. I wiem, że bardzo spodobało mi się to opowiadanie. Historia jest bardzo mocno przemyślana i trzyma sie ładu i składu. To mnie bardzo cieszy, że również widzę całą masę opisów uczuć, które przeżywają bohaterowie. Zachowanie Andrzeja skomentuje tylko tak: Andrzej, Andrzej ty stary rowerze... serio... opanuj się, ogarnij i leć za nią! No leć! Błagaj o przebaczenie! Kajaj się!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Martyna w USA da sobie radę i będzie miała wspaniałe wspomnienia i da radę z uczuciem do Wrony.
Przy okazji zapraszam do siebie na: http://wybor-serca.blogspot.com
Pozdrawiam, Lady Spark