[perspektywa Andrzeja]
Obudziłem się kilkanaście minut temu, kiedy pierwsze
promienie słońca zaczęły przedzierać się przez zaciągnięte zasłony. Tuż po
przebudzeniu, jeszcze nim otworzyłem oczy, oddychałem przez chwilę ciężko,
błagając żeby wspomnienia minionej nocy nie były tylko sennym majakiem ale
rzeczywistością. Kiedy uchyliłem powieki i spojrzałem na drugą połowę łóżka ujrzałem
cudowny widok. Tuż obok leży Ona. Martyna, dziewczyna której przed kilkoma
godzinami wyznałem miłość. Śpi na brzuchu z burzą ciemnobrązowych włosów
rozrzuconych wachlarzem po nagich plecach a lekko zaróżowione usta układają się
w delikatny uśmiech. Wygląda tak niewinnie i bezbronnie, że odruchowo chcę
bronić ją przed całym światem.
Możliwie jak najciszej założyłem leżące na fotelu
ubranie i idę do kuchni.
Jakiś czas temu, krótko przedtem jak ją poznałem
spytałem Karola o to za co kocha Olę, co takiego szczególnego go w niej ujęło a
on mi na to, że na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Dopiero teraz
zaczynam rozumieć o co mogło mu chodzić. Gdyby ktoś spytał mnie o to samo
usłyszałby podobne słowa. Dlatego że: po pierwsze- nie ma takich słów, które w
pełni oddałyby to co do niej czuję, po drugie- kocham każdą najmniejszą część
składającą się na to jaką jest osobą.
Powoli wkradała się do mojego serca. Wszystko
zaczęło się tamtego feralnego dnia od wypadku. Nie byłem w stanie przejść nad
całą sytuacją do porządku dziennego i nie interesować się jej losem choć
zdecydowana większość ludzi na moim miejscu pewnie tak by zrobiła. Czułem się
za nią odpowiedzialny, tak to wszystko się zaczęło.
Późniejsze rozmowy, gdzie z każdą następną łapałem
się na tym że nie mogę się doczekać kolejnej. Dosyć szybko mnie „wzięło”.
Pierwszy raz złapałem się na tym, że mi zależy podczas pobytu w domku nad
jeziorem, kiedy opatrywała Włodarczyka chwile po tym jak zdzieliła go
świecznikiem. Chodziłem jak struty, co tu dużo tłumaczyć, byłem najzwyczajniej
w świecie zazdrosny i to mnie przerażało.
Bałem się zrobić coś więcej, owszem dobrze się nam
spędzało razem czas ale nie miałem pewności czy traktuje mnie tylko jak
przyjaciela czy może jak kogoś więcej. Jakimś cudem przełamałem się i zaprosiłem
ją na pamiętny bal charytatywny, po którym pierwszy raz ją pocałowałem. W ogóle
dochodzę do wniosku, że bale w naszej relacji są jakieś przełomowe i coś zawsze
w związku z nimi się dzieje.
No i ta radość w jej oczach, kiedy przy chłopakach z
drużyny nazywam ją swoją dziewczyną. Coś niesamowitego.
Wszystko pięknie i sielsko się toczy aż daję ciała
na całej linii. To co powiedziałem jej wtedy było tak durne i nadal sam nie
mogę uwierzyć iż to zrobiłem, że pojęcia nie mam dlaczego jednak zdecydowała
się mi wybaczyć.
Wracam do sypialni, gdzie Martyna powoli się budzi.
[perspektywa Martyny]
Są takie sny z których człowiek nie chce się obudzić.
Boję się, że gdy tylko otworzę oczy okaże się, że miniony wieczór był tylko
majakiem, wytworem wyobraźni, życzeniowym wytworem mojego umysłu.
Tak,
Kocham Cię. Bardziej niż wczoraj i mniej niż jutro.
Nareszcie się doczekałam tych dwóch wyjątkowych
słów.
Znów
całuje mnie tak, że zapominam jak się oddycha. Mam wrażenie jakby czas się
zatrzymał, ręce jakby bez udziału woli zaczęły rozpinać guziki jego koszuli.
-
Jesteś pewna, że właśnie tego chcesz?- spytał unieruchamiając moje nadgarstki
-
Chcę Ciebie.- dawno nie byłam niczego tak pewna.
Na samo wspomnienie tego co działo się potem na
policzki wypływa mi rumieniec.
Dłonie początkowo z wahaniem pozbywające się części
mojej nocnej garderoby. Przyjemne łaskotanie w miejscach znaczonych jego
pocałunkami. Palce wędrujące wzdłuż tali, wywołujące gęsią skórkę.
Podobno gdy jest się szczęśliwym, tak bezgranicznie,
człowiek ma wrażenie jakby unosił się trzy metry nad niebem. Coś w tym jest.
Uśmiecham się sama do siebie i podnoszę się do
pozycji siedzącej.
- Andrzej?- miejsce obok jest puste a jedynym
dowodem na to, że nie jestem sama jest odciśnięty ślad głowy na poduszce.
- Myślałaś, że Cię zostawiłem?- cały w skowronkach,
z tym swoim łobuzerskim uśmiechem, jak gdyby nigdy nic siada obok.
- Przyznaję, że przeszło mi coś takiego przez myśl.-
odruchowo bardziej zakrywam się kołdrą co wywołuje śmiech Wroniastego.
- Chyba zapominasz, że widziałem Cię nago.- mierzy
mnie pożądliwym wzrokiem a ja, o ile to możliwe, czerwienieję jeszcze bardziej
a ten jakby chcąc wprawić mnie w jeszcze większe zakłopotanie przyciąga mnie do
siebie.- I mam nadzieję, że tak będzie jak najczęściej.
- Zboczeniec!- uderzam go w ramie.- Powinniśmy
zbierać się powrotem do Bełchatowa, jutro macie ważny mecz a nie chcę mieć na
pieńku z Falascą jak go przegracie.- rozglądam się po pokoju.
- Szukasz może tego?- siatkarz wyciąga zza pleców
mój stanik.
- Oddawaj go!- wyciągam po niego rękę ale trzyma go
poza moim zasięgiem.
- Wiesz, myślę że od dziś to ja będę dbać o dobór
twojej bielizny.- uśmiecha się do mnie zuchwale.
- Jesteś nieznośny!
- A ty urocza jak się tak złościsz.- całuje mnie
jeszcze szybko i znika zanim zdążę go zdzielić poduszką.
*
Kolejne dni są usposobieniem tego co ludzie nazywają
sielanką. Zero problemów, czyste i niczym niezmącone szczęście.
W większości wypadków nocuję u Andrzeja, co
oczywiście zostaje skomentowane przez pewne osoby.
-
Ja was tylko proszę, zabezpieczajcie się na litość boską. Jestem za młoda, żeby
zostać ciocią!- oznajmia Berenika poważnie.
-
Jaką znowu ciocią, wy nawet nie jesteście spokrewnione. Za to ja chętnie
zostanę babcią, nawet taką przyszywaną.- pani Wanda puszcza do mnie oczko na co
jej wnuczka kręci z niedowierzaniem głową.
Kiedy oznajmiam chłopakowi, że muszę jechać do
Milicza po kilka rzeczy ten oczywiście upiera się, żeby mi towarzyszyć. Całą
sytuację wykorzystuje oczywiście moja rodzicielka i postanawia zabawić się w
złego policjanta. Przepytuje go na wszelkie możliwe tematy a ten odpowiada na
każde pytanie, choćby niewiadomo jak bezsensowne i głupie by było. Zauważam, że
w niektórych momentach drgają mu niebezpiecznie kąciki ust jakby miała ochotę się
roześmiać z całej tej sytuacji.
Tak jakoś leci. Któregoś dnia wracam zmęczona do
domu po pracy a tam czeka na mnie stała ekipa w składzie: Ptaszysko, Wojtek z
Bereniką (tak swoją drogą randka im się udała ale dalszych postępów chwilowo
brak) no i oczywiście najbardziej zakręcony związek Plus Ligi czyli Karol i
Ola. Na stole w pogotowiu jest już przygotowany szampan i kieliszki.
- Zobacz co przyniósł listonosz.- Andrzej podaje mi
śnieżnobiałą kopertę z charakterystycznym błękitnym logo Juilliard School.
- Nie przyjęli mnie.- czuję jak oczy zaczynają mnie
piec od napływających łez.
- Przecież nie wiesz co jest w środku, no chyba że
masz rentgen w oczach.- Karol marszczy czoło przyglądając się mi jakby
zastanawiał się co jest ze mną nie tak.
- Właśnie, że wiem! Gdybym dostała to stypendium to
koperta była by większa od materiałów o uczelni i dokumentów, które musiałabym
im odesłać a tak w środku jest tylko krótkie pismo informujące, że bardzo im
przykro ale nic z tego.- na ostatnich słowach głos mi się załamuję i zrezygnowana
chowam twarz w dłoniach, łzy nie nadchodzą. Gdzieś w tle słyszę dźwięk
rozrywanego papieru i czytającego list Wronę.
„Droga Pani, z przykrością informujemy że pomimo
wysokiego poziomu jaki reprezentuje Pani swoimi pracami nie zostaje pani
przyjęta na letni program stypendialny Juilliard
School.”
-
Och wielkie mi halo, nie teraz to następnym razem się uda. Poza tym każda okazja
jest dobra, żeby się napić!- moja współlokatorka jak zwykle stara się stanąć na
wysokości zadania. Biorę głęboki oddech i posyłam zebranym uśmiech na znak, ze
nie przejęłam się tak bardzo jak to mogło wcześniej wyglądać. Widać, że im
wszystkim ulżyło. No prawie wszystkim, Endrju dalej przygląda mi się uważnie.
Przez cały wieczór żartuję, staram się sprawiać
wrażenie totalnie wyluzowanej i chyba mi to wychodzi choć w środku czuję
pustkę.
W końcu wszyscy wychodzą a ja mam ochotę rzucić się
na łóżko i już nigdy z niego nie wyjść, co zresztą robię. Słyszę, jak ktoś
wchodzi do mojego pokoju i kładzie się obok. Nie otwieram oczu ale i tak wiem,
że to on.
- Robisz dobrą minę do złej gry – wciskam twarz w
jego koszulę a on obejmuje mnie i delikatnie głaszcze po plecach. - Ale założę
się, że nie dajesz po sobie poznać, jak bardzo tak naprawdę cierpisz.
Może właśnie o to chodzi w miłości. Żeby ktoś był
przy tobie bez względu na wszystko, na dobre i złe. Zawsze gdy dzieję się źle,
coś nie wychodzi a życie rzuca kłody pod nogi. Nie mówi już nic, nie krytykuje,
nie pociesza, po prostu milczy. Tak jest dla mnie w tym momencie łatwiej i on o
tym wie. Wiem, że bez względu na to co zrobię on mnie nie wyśmieje. W końcu się
poddaje i płaczę. Wstrząsana szlochem zasypiam czując jego bliskość.
.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.
CZYTASZ? SKOMENTUJ!
Rozdział do którego napisania było mi się
najtrudniej zebrać jak do tej pory, pogoda niczego mi nie ułatwia.
Z cyklu "Artis poleca": ostatnio w moje ręce wpadła książka "Miasto 44", która powstała w oparciu o scenariusz. Polecam każdemu komu podobał się film, zwłaszcza że książka szerzej wyjaśnia niektóre wątki.
3/ 3 wygrane mecze w Lidze Światowej, póki co jest dobrze ale zobaczymy jak będzie dalej. O dzisiejszy mecz z Iranem raczej bym się nie martwiła (Edit. 6.06.2015, godzina 23:39 no i mówiłam że wygrają:D, co z tego ze w tie-break'u przynajmniej można dłużej było się pocieszyć grą naszych chłopaków) . Mateusz Bieniek- kto by pomyślał, że chłopak debiutujący w kadrze będzie sobie aż tak dobrze radził, oby tak dalej. Ptaszysko w meczach z Rosjanami spisywał się naprawdę dobrze, szkoda tylko że Karollo nabawił się kontuzji. Zdrowiej nam szybko kapitanie i wracaj do gry :)
Z cyklu "Artis poleca": ostatnio w moje ręce wpadła książka "Miasto 44", która powstała w oparciu o scenariusz. Polecam każdemu komu podobał się film, zwłaszcza że książka szerzej wyjaśnia niektóre wątki.
3/ 3 wygrane mecze w Lidze Światowej, póki co jest dobrze ale zobaczymy jak będzie dalej. O dzisiejszy mecz z Iranem raczej bym się nie martwiła (Edit. 6.06.2015, godzina 23:39 no i mówiłam że wygrają:D, co z tego ze w tie-break'u przynajmniej można dłużej było się pocieszyć grą naszych chłopaków) . Mateusz Bieniek- kto by pomyślał, że chłopak debiutujący w kadrze będzie sobie aż tak dobrze radził, oby tak dalej. Ptaszysko w meczach z Rosjanami spisywał się naprawdę dobrze, szkoda tylko że Karollo nabawił się kontuzji. Zdrowiej nam szybko kapitanie i wracaj do gry :)
Taka sytuacja:
Moja Mama: idę do sklepu, kupić ci coś?
Ja: Colę jakbyś mogła.
Także na pożegnanie buziak od Andrzeja dla was :D
:) dobrze, że zaczyna im się układać :)
OdpowiedzUsuńJak słodko *.* i niech ta sielanka i trwa i trwa! Jak najdłużej :D
OdpowiedzUsuńDo następnego !
Ah Artis, co ja mam Ci powiedzieć, Ty wiesz, że ja zawsze jestem i cieszę się na każdy rozdział. Powiem Ci, że zazdroszczę Ci, że umiesz tak świetnie pisać sielankę - bo ja zawsze jestem negatywnie nastawiona do swoich sielanek. Wrona - dobrze, że przy niej jest. Miałam jednak nadzieję, że sie dostanie do Julliana. Cóż.. następnym razem, nie?
OdpowiedzUsuńJa już dawno straciłam serce do myśli.. i to mnie przeraża. Jednak wierzę w Ciebie i w to, że serce powróci.
jak coś to na myślach jednak pojawił się rozdział - bo wszystko jest lepsze od nauki, nie?
Wal się. Nie lubię Cię. Za dobrze piszesz.
OdpowiedzUsuńżartuję. Kocham Cię! Rany to opowiadanie jest jednym z moim ulubionych. Nie wiem czy mówiłam o tym ostatnio ale jeśli tak to cóż, powtarzać też się lubię.
Jak ja się cieszę, ze moja wpier*** i GPS zdziałały cuda i Andrzej jest z Martyną Takiej sielanki im było trzeba po tym czasie niepewności.
" - Szukasz może tego?- siatkarz wyciąga zza pleców mój stanik.
- Oddawaj go!- wyciągam po niego rękę ale trzyma go poza moim zasięgiem.
- Wiesz, myślę że od dziś to ja będę dbać o dobór twojej bielizny.- uśmiecha się do mnie zuchwale" Czyli będzie chodzić bez bielizny. Gdzieś to juz dziś pisałam. A u WInki - po co bielizna? Jest szybciej. A z drugiej strony dreszczyk oczekiwania jak się ją zdejmuje. Cóż, tu już wybór zostawiam Andrzejowi. :) Czy każdy faceót mówi, ze kobieta jest urocza jak się złości? Cóż za wredne kłamstwo. Jak może być urocza? Jeśli faktycznie tak sądzą to oni są chyba nienormalni.
"- Ja was tylko proszę, zabezpieczajcie się na litość boską. Jestem za młoda, żeby zostać ciocią!- oznajmia Berenika poważnie." MISZCZ!
Również byłam pewna, ze ją przyjęli. Normalnie oddałabym za to nogę ( bo ręka jednak zbyt cenna ). Cóż, życie takie jest - niesprawiedliwe. Ale... dlaczego zazwyczaj w końcówkach jest coś, co mnie kompletnie rozkleja? Andrzej jako taki dobry, uroczy pocieszyciel chyba mi sie podoba. Po prostu pasuje mi to do niego i na dodatek umiesz to tak opisać by to poczuć. Czego Ci cholernie zresztą zazdroszczę. Ale wracajac do pocieszania - miłość musi być cudowna. Błagam, nieech między nimi już zawsze tak będzie. Potrzebują tego. oboje. Oni się tak bardzo kochaja. No zniszcz mi to a Ci wpierdolę. Na Andrzeja zadziałało więc czemu ma nie podziałać na Ciebie? I ... jakie tracenie serca? Chesz to Ci oddam swoje ale nie trać mi do tego opowiadania serca! Ono jest naprawdę jednym z lepszych. I wciąga. Bardzo wciąga. Jak wir statek, jak tornado dom, jak Andrzej jedzenie ( Mecz meczem ale batonik zjeść trzeba. Kto je? No Andrzej je. #głodnyniejesteśsobą )
Także, rozumiesz to opowiadanie ma trwać, serce do niego Ci zaraz znajdę ( mało to ludzi chodzi nocą przez park? Powie się, że to wypadek był. )
Pozdrawiam i czekam na kolejny. :)
I.. buziak od Andrzeja? Nie. Za dużo tego imienia wszędzie. Nie chcę. A całusa tym bardziej! :p
Perspektywa Andrzeja *-*
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem co powiedzieć, bo cudowna jest :D Nie wiem czemu, ale lubię jak piszesz właśnie jego perspektywę :D
" - Oddawaj go!- wyciągam po niego rękę ale trzyma go poza moim zasięgiem.
- Wiesz, myślę że od dziś to ja będę dbać o dobór twojej bielizny.- uśmiecha się do mnie zuchwale." -najlepszy fragment ever w tym rozdziale!
I niech się ktoś tylko ze mną nie zgodzi, to znajdę i zabiję! :D
...
Chyba sobie poplamiłam książkę od chemii przez mój śmiech i picie herbaty. O masakra, jak ja teraz będę sie uczyć? Hahahaha. I tak nie miałam zamiaru wziąć książki do ręki :D
Buziaki :*
+http://siatkarskikopciuszek.blogspot.com/ zapraszam na dwójkę :D
Mnie tu jeszcze nie było? No jak zwykle jestem łobuzem. A już przecież prawie pisałam.
OdpowiedzUsuńSielanka sielanka lalalala
No i co ja mam pisać?
Wszystko dobrze się układa. I oby tak do końca.
Pozdrawiam :*