- Nie uważasz, że trochę przesadzasz?- kilka godzin
temu skończył się mecz, z którego Skra wyszła zwycięsko, mimo to Andrzej był
spięty. Siedzi przede mną na podłodze oparty o kanapę a ja pomimo usilnych starań masując
jego spięte ramiona nie jestem w stanie sprawić, żeby się rozluźnił- Nie zrozum
mnie źle ale nie zawsze będzie tak, że będziesz wychodził na parkiet w
wyjściowej szóstce.
- Wiem tylko że za każdym razem gdy siedzę na ławce
czuję się nieswojo. Zdarzają się chwile gdy nie mogę patrzeć co wyprawiają i
najchętniej zgarnął bym z boiska resztę drużyny i sam grał.- choć nie widziałam
jego twarzy mogłam sobie wyobrazić w tej chwili jego minę- pomieszanie pewności
siebie z zwątpieniem.
- Ktoś tu popada w kompleks wyższości.-zachichotałam
cicho.- Poza tym pamiętaj- nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
- Czy ty się ze mnie nabijasz?- odwrócił się do mnie
szybko wyglądając jakby starał się odgadnąć intencje kryjące się
za moimi słowami.
- Ja? Nie no skąd. Ja tylko stwierdzam fakt.- oznajmiłam pokazując mu język na co ten nie tak, że sekundę potem leżeliśmy obok siebie na podłodze.
- Dziękuję.- podniósł się podpierając się na łokciu
- Za co?
- Za to, że kiedy trzeba sprowadzasz mnie na ziemię.
- Jestem tu dla Ciebie, zawsze o tym pamiętaj.
*
Wdech wydech, będzie dobrze. Nie ma spiny są drugie terminy. Matko święta co ja gadam?! Dobra, koniec ja już nic nie mówię bo zaczynam wygadywać głupoty. Ale hej, mam swoje powody. Czy jestem zestresowana? Ależ skąd! Jestem totalnie, absolutnie przerażona. Co tam jakaś wystawa.
Kojarzycie taki czarno- biały rysunek na którym siedząca w kącie postać z nerwów obgryza paznokcie? Mniej więcej tak w tej chwili wyglądam. Moja psychoza zaczyna coraz bardziej o sobie znać i na poważnie zaczynam rozważać możliwość zamieszkania po wszystkim w borsuczej noże. Wszystko byleby tylko uniknąć spojrzeń w stylu „to ta dziewczyna, której wystawa okazała się katastrofą”. Niedawno przeczytałam biografię pewnego malarza, który przeżywał podobne katusze co ja w związku z czym wernisaże swoich prac na których był można policzyć by na palcach jednej ręki. Może zrobić jak on? Jak uczyć się to od najlepszych.
- Tyśka, jesteś tu?- Berenika zapstrykała mi palcami przed nosem.
- Jeszcze tak choć muszę ci powiedzieć, że ucieczka
nie jest znowu takim złym pomysłem.- mimowolnie zaczęłam się zastanawiać nad tą
opcją.
- O nie słodziutka ani mi się waż!- pani Wanda jak
na starszą osobę miała nadzwyczaj mocny uścisk i kiedy mną potrząsnęła
chwilowo bo chwilowo ale jednak odzyskałam zdolność jasnego myślenia.- Chcesz
być profesjonalnym fotografem?- spytała na co pokiwałam twierdząco głową.- Więc
się nie bój. Jeśli chcesz spełniać swoje marzenia musisz w siebie uwierzyć,
wewnętrzna motywacja jest najsilniejsza ze wszystkich. Żadne zapewnienia innych
nie dadzą Ci takiej pewności jak ty sama.
- Babunia dobrze prawi, pier***l wszystko i spełniaj marzenia!- włączyła się jej wnuczka i już myślałam, że oberwie po głowie za ten tekst ale jej babcia tylko z niedowierzaniem pokręciła głową. Mimowolnie zaśmiałam się, takie już były- idealnie się uzupełniały jak na różnicę pokoleń i sprawiały, że człowiekowi robiło się lżej na duszy.
Rozejrzałam się po galerii, która była już gotowa na
wieczorne otwarcie, kiedy to albo miałam odnieść sukces albo porażkę dzięki
swojej wystawie. Będzie dobrze, grunt to pozytywne myślenie. Z tym
postanowieniem ruszyłam do domu, żeby przygotować się na przełomowe wydarzenie.
*
Na krótko przed godziną zero miał po mnie przyjechać Wrona i razem z resztą naszej paczki mieliśmy udać się do galerii. Tylko, że nie byłam w stanie spokojnie usiedzieć na miejscu i cichaczem- tak, żeby mojego zniknięcia nie zauważył duet Berenika & Wojtek- wymknęłam się z mieszkania. Gdy dotarłam na miejsce ku moje wielkiej uldze okazało się, że nie nastąpiła żadna wielka katastrofa i wszystko było na swoim miejscu, tak jak zostawiłam kilka godzin temu. Co nie powstrzymało mnie od sprawdzenia tego czy owego.
- Zdajesz sobie sprawę, że popadasz w paranoję?- z poprawiania wiszących idealnie prosto zdjęć wyrwał mnie znajomy męski głos.
- Ja tylko chcę, żeby wszystko dobrze wyszło.
- Moja mała perfekcjonistka.- zaśmiał się Andrzej cmokając mnie w czubek głowy.- Co takiego mogłoby pójść źle?- ledwo skończył a
oświetlenie zgasło. Weź tu człowieku nie wierz w siłę sprawczą.
- No na przykład to właśnie.- drżącymi z nerwów
palcami wystukałam numer do energetyki.- Prąd będzie dopiero jutro!-
wykrzyczałam pełnym paniki głosem w reakcji na komunikat usłyszany w słuchawce
z tego wszystkiego całkiem mi już odbiło i zaczęłam się trząść z zdenerwowania,
miałam duszności, nadmiar złego czułam jakiś dziwny ból w klatce piersiowej.
Właśnie doznawałam obezwładniającego ataku paniki. W takich chwilach dobrze jest mieś kogoś, kogokolwiek przy sobie a jak na dodatek jest tym kimś ktoś pokroju Wrony to okazuje się, że coś tak nieprzyjemnego może zakończyć się w sympatyczny sposób. Siatkarz pocałował mnie, od tak po prostu. W pierwszym odruchu miałam ochotę go spoliczkować za to, że wykorzystuje sytuację ale uświadomiłam sobie iż zrobił to żeby mnie uspokoić. W każdym razie taką miałam nadzieję, w każdym razie oddech wrócił mi do normy i byłam spokojniejsza, no może bardziej zdezorientowana ale lepsze to niż to co miała miejsce przed momentem.
Właśnie doznawałam obezwładniającego ataku paniki. W takich chwilach dobrze jest mieś kogoś, kogokolwiek przy sobie a jak na dodatek jest tym kimś ktoś pokroju Wrony to okazuje się, że coś tak nieprzyjemnego może zakończyć się w sympatyczny sposób. Siatkarz pocałował mnie, od tak po prostu. W pierwszym odruchu miałam ochotę go spoliczkować za to, że wykorzystuje sytuację ale uświadomiłam sobie iż zrobił to żeby mnie uspokoić. W każdym razie taką miałam nadzieję, w każdym razie oddech wrócił mi do normy i byłam spokojniejsza, no może bardziej zdezorientowana ale lepsze to niż to co miała miejsce przed momentem.
- Lepiej?- spytał prowadząc mnie do stojącego pod ścianą krzesła.
- Chyba tak.- usiadłam mu na kolanach. Przyciskając
twarz do jego klatki piersiowej wciągnęłam charakterystyczny dla niego zapach.
- Skoro już Ci lepiej to pora pomyśleć nad
rozwiązaniem tego problemu.- stwierdził wskazując na wnętrze pogrążone w
półmroku. Prawie słyszałam kręcące się mojej głowie trybiki.
- Będę potrzebowała słoiki, dużo słoików i parę
metrów drutu.- oznajmiam w końcu po chwili. Chichoczę widząc zdezorientowaną
minę siatkarza.- Andrzej?
- Tak?
- Mógłby zadzwonić po Karola i Wojtka, żeby szybciej
przyszli?
- A oni do czego ci potrzebni?- wyraźnie zastanawia
się co też może chodzić mi po głowie.
- Będę potrzebowała kilku ludzkich drabin.-
oznajmiam udając się na zaplecze w poszukiwaniu reszty potrzebnych rzeczy
*
W wielu przypadkach jest tak- krzątasz się, planujesz, starasz się żeby wszystko wypadło jak najlepiej a sama uroczystość (w przeciwieństwie do samych przygotowań) trwa krótko a sam przebieg jest daleki od tego co się sobie założyło. Spotkałam się ze stwierdzeniem, że nie należy wszystkiego nadmiernie planować czy zakładać bo los bywa złośliwy i lubi nam mieszać szyki. Przechadzając się wśród całkiem sporej grupy osób, które postanowiły zawitać na wystawę, doszłam do wniosku iż problem w postaci awarii prądu nie był tak tragiczny jak się tego spodziewałam na początku.
Całkowicie zgadzam się z tym kto wymyślił powiedzenie „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Gdyby nie oni nie zdążyłabym uporać się ze wszystkim na czas i wtedy dopiero były wstyd. Nic tylko zabarykadować się w domu i nie wychodzić z niego przez najbliższy rok a tak wszystko dobrze się skończyło. Jak to leciało? Być w czepku urodzonym czy jakoś tak.
Powoli ludzie zbierają się do wyjścia, na miejscu są jeszcze ci, którzy są mi w miejszym lub większym stopniu bliscy. Berenika flirtuje na uboczu z Wojtkiem, pani Wanda dyskutuje o czymś zawzięcie z jakim starszym panem a pomiędzy zdjęciami przechadzają się nietórzy zawodnicy Skry i nieznane mi osoby.
- Pięknie dzisiaj wyglądasz, gwiazda nie tylko w przenośni ale i dosłownie.- Andrzej okręca mnie dookoła własnej osi co wydobywa świetliste refleksy ze skromnej granatowej sukienki, poprzetykanej srebrną nitką. Rozlega się dzwonek telefonu siatkarza- Przepraszam ale muszę odebrać.
Delikatnie przesunęłam nogą stojącą na podłodze świeczkę. Podwieszone pod sufitem za pomocą cienkich drucików słoiki pełniły funkcję oryginalnych świeczników, które razem z porozstawianymi po kątach lampionami spowijały pomieszczenie migotliwym blaskiem.
- Pięknie dzisiaj wyglądasz, gwiazda nie tylko w przenośni ale i dosłownie.- Andrzej okręca mnie dookoła własnej osi co wydobywa świetliste refleksy ze skromnej granatowej sukienki, poprzetykanej srebrną nitką. Rozlega się dzwonek telefonu siatkarza- Przepraszam ale muszę odebrać.
Delikatnie przesunęłam nogą stojącą na podłodze świeczkę. Podwieszone pod sufitem za pomocą cienkich drucików słoiki pełniły funkcję oryginalnych świeczników, które razem z porozstawianymi po kątach lampionami spowijały pomieszczenie migotliwym blaskiem.
- Tak słyszałam, że zdolna z Ciebie bestia tylko nie myślałem że aż tak.- witam się z Dagmarą Winiarską i Michałem.
- Przecież pokazywałem Ci kilka jej prac.- jej mąż śmiesznie marszczy nos na co obie się śmiejemy. - Co innego zobaczyć jej na komputerze a co innego na żywo.- puszcz do mnie oczko i ponownie zostaję sama.
Może nie wszystkie zdjęcia są jakieś nadzwyczajne ale podobają się zdecydowanej większości. Co mnie cieszy, zważywszy na to że stoczyłam prawdziwą batalię o nie z panią Anią, moją szefową. Trochę głupio się czułam sprzeciwiając się jej, bo przecież to dzięki niej doczekałam się swojego pierwszego wernisażu, ale na szczęście udało mi się postawić na swoim. I tak zamiast fotografii o jednej tematyce na ścianach wisiały te zdjęcia do których miałam szczególny sentyment.
- Marnujesz się w tej Polsce.- usłyszałam po raz kolejny tego wieczora od Luke'a Madsena siostrzeńca pani Ani, który przyjechał ze Stanów w odwiedziny do swojej ciotki.- Powinnaś wyjechać do USA to kraj wielu...
- Możliwości, tak wiem.- przerwałam bo nie miałam ochoty na słuchanie tego samego po raz kolejny. Zastanawiałam się jak ktoś tak jak oni może być równie przystojny co irytujący. Brązowe, modnie przystrzyżone włosy okalały opaloną twarz z której spoglądały na mnie pogodnie ciemne oczy.
- Może to naiwne ale uważam, że starając się wystarczająco sukces można odnieść bez względu na miejsce zamieszkania.- oznajmiłam dumnie zadzierając brodę.
- Ładna, zadziorna i mająca własne zdanie dziewczyna? Połączenie idealne.- uśmiechnął się ukazując idealnie białe zęby a ja poczerwieniałam niczym przysłowiowa piwonia. Ogarnij się dziewczyno! Jesteś z Andrzejem, kochasz go na litość boską! Właśnie a gdzie on się podział? Nigdy go nie ma jak jest potrzebny, rycerz na białym koniu psia kostka.
- Coś się stało?- chyba miałam jakieś ukryte magiczne zdolności i "przyciągnęłam" go myślami, w każdym bądź razie Ptaszysko pojawił się zaraz tuż obok i objął mnie silnym ramieniem jakby chciał dać do zrozumienia obcokrajowcowi "trzymaj się od niej z daleka".- Potrzebujesz czegoś?
- Właściwie to tak,chciałabym iść już do domu. Jestem wykończona.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Miałam w nosie, że jako gospodyni wieczoru powinnam zostać do końca i wyjść jako ostatnia ale na ten moment miałam to w nosie.
- Zaraz wracam.- uśmiechnął się czule, pogładził mnie po brodzie i nim zdążyłam zareagować poszedł po nasze kurtki.
Czuję na sobie spojrzenie Luke'a i udając że mnie on nie obchodzi podchodzę do najbliższej fotografii, która akurat przedstawia cieszących się po wygranym meczu kibiców. Podchodzi tak blisko, że stykamy się ramionami. Czuję jak przeskakuje między nami elektryczność. Stoimy tak aż wraca Andrzej, który pomaga mi założyć płaszczyk.
- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.- chłopak na pożegnanie chwyta moją dłoń na której składa delikatny pocałunek a modlę się, żeby Wroniasty nie zrobił niczego głupiego. Na szczęście nic takiego nie ma miejsca a na dodatek wprowadza amerykanina w osłupienie ściskając mu po przyjacielsku rękę.
Kiedy jesteśmy już w samochodzie ukradkiem zerkam na karteczkę, którą wcisnął mi Madsen. Pod ciągiem liczb widnieje krótka wiadomość "zadzwoń". A niech cię dunder świśnie.
.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
Czytasz? Skomentuj!
Nie lubiliście Sabiny? W takim razie poznajcie Luke'a :D
Przepraszam was za tą dwutygodniową przerwę ale mój laptop ostatnio świruje pawiana- ekran mi "skacze" a jak nie to kolory się "odwracają" przy czym dłuższe pisanie jest bolesne, że tak powiem. Znacie może na to jakąś radę? Jak nie brak weny to problemy techniczne, oszaleć można.
Myślałam, że na tym etapie raczej nikt tu nowy nie trafi a okazuje się, że jednak przybywa mi nowych czytelników. @aguśka, naivy, storyofmylife- cieszę się, że tu trafiłyście :)
Dobra wiadomość jest taka, że powoli odzyskuję serce do tego opowiadania.
Kiedy poznać, że za dużo myślisz o siatkówce? Kiedy śni ci się po nocach- parę dni- raczej nocy- temu"spotkałam" Włodarczyka i Wronę, a wczoraj bawiłam się na weselu Piotrka Nowakowskiego.
Do usłyszenia,
Artis :*
- Przecież pokazywałem Ci kilka jej prac.- jej mąż śmiesznie marszczy nos na co obie się śmiejemy. - Co innego zobaczyć jej na komputerze a co innego na żywo.- puszcz do mnie oczko i ponownie zostaję sama.
Może nie wszystkie zdjęcia są jakieś nadzwyczajne ale podobają się zdecydowanej większości. Co mnie cieszy, zważywszy na to że stoczyłam prawdziwą batalię o nie z panią Anią, moją szefową. Trochę głupio się czułam sprzeciwiając się jej, bo przecież to dzięki niej doczekałam się swojego pierwszego wernisażu, ale na szczęście udało mi się postawić na swoim. I tak zamiast fotografii o jednej tematyce na ścianach wisiały te zdjęcia do których miałam szczególny sentyment.
- Marnujesz się w tej Polsce.- usłyszałam po raz kolejny tego wieczora od Luke'a Madsena siostrzeńca pani Ani, który przyjechał ze Stanów w odwiedziny do swojej ciotki.- Powinnaś wyjechać do USA to kraj wielu...
- Możliwości, tak wiem.- przerwałam bo nie miałam ochoty na słuchanie tego samego po raz kolejny. Zastanawiałam się jak ktoś tak jak oni może być równie przystojny co irytujący. Brązowe, modnie przystrzyżone włosy okalały opaloną twarz z której spoglądały na mnie pogodnie ciemne oczy.
- Może to naiwne ale uważam, że starając się wystarczająco sukces można odnieść bez względu na miejsce zamieszkania.- oznajmiłam dumnie zadzierając brodę.
- Ładna, zadziorna i mająca własne zdanie dziewczyna? Połączenie idealne.- uśmiechnął się ukazując idealnie białe zęby a ja poczerwieniałam niczym przysłowiowa piwonia. Ogarnij się dziewczyno! Jesteś z Andrzejem, kochasz go na litość boską! Właśnie a gdzie on się podział? Nigdy go nie ma jak jest potrzebny, rycerz na białym koniu psia kostka.
- Coś się stało?- chyba miałam jakieś ukryte magiczne zdolności i "przyciągnęłam" go myślami, w każdym bądź razie Ptaszysko pojawił się zaraz tuż obok i objął mnie silnym ramieniem jakby chciał dać do zrozumienia obcokrajowcowi "trzymaj się od niej z daleka".- Potrzebujesz czegoś?
- Właściwie to tak,chciałabym iść już do domu. Jestem wykończona.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Miałam w nosie, że jako gospodyni wieczoru powinnam zostać do końca i wyjść jako ostatnia ale na ten moment miałam to w nosie.
- Zaraz wracam.- uśmiechnął się czule, pogładził mnie po brodzie i nim zdążyłam zareagować poszedł po nasze kurtki.
Czuję na sobie spojrzenie Luke'a i udając że mnie on nie obchodzi podchodzę do najbliższej fotografii, która akurat przedstawia cieszących się po wygranym meczu kibiców. Podchodzi tak blisko, że stykamy się ramionami. Czuję jak przeskakuje między nami elektryczność. Stoimy tak aż wraca Andrzej, który pomaga mi założyć płaszczyk.
- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.- chłopak na pożegnanie chwyta moją dłoń na której składa delikatny pocałunek a modlę się, żeby Wroniasty nie zrobił niczego głupiego. Na szczęście nic takiego nie ma miejsca a na dodatek wprowadza amerykanina w osłupienie ściskając mu po przyjacielsku rękę.
Kiedy jesteśmy już w samochodzie ukradkiem zerkam na karteczkę, którą wcisnął mi Madsen. Pod ciągiem liczb widnieje krótka wiadomość "zadzwoń". A niech cię dunder świśnie.
.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
Czytasz? Skomentuj!
Nie lubiliście Sabiny? W takim razie poznajcie Luke'a :D
Przepraszam was za tą dwutygodniową przerwę ale mój laptop ostatnio świruje pawiana- ekran mi "skacze" a jak nie to kolory się "odwracają" przy czym dłuższe pisanie jest bolesne, że tak powiem. Znacie może na to jakąś radę? Jak nie brak weny to problemy techniczne, oszaleć można.
Myślałam, że na tym etapie raczej nikt tu nowy nie trafi a okazuje się, że jednak przybywa mi nowych czytelników. @aguśka, naivy, storyofmylife- cieszę się, że tu trafiłyście :)
Dobra wiadomość jest taka, że powoli odzyskuję serce do tego opowiadania.
Kiedy poznać, że za dużo myślisz o siatkówce? Kiedy śni ci się po nocach- parę dni- raczej nocy- temu"spotkałam" Włodarczyka i Wronę, a wczoraj bawiłam się na weselu Piotrka Nowakowskiego.
Do usłyszenia,
Artis :*
Uhuhuhuhu, bez namieszania się nie obejdzie :P a czuję, że postać Luke'a wprowadzi jakąś rewolucję i to niekoniecznie pozytywną
OdpowiedzUsuńTy to zrobiłaś specjalnie, prawda? Bo byłoby za fajnie, gdyby nikt ani nic im nie przeszkadzało. Luke - ah, czemu mam wrażenie, że Martyna nie będzie potrafiła mu się oprzeć? Nie mam pojęcia..
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciło Ci serce do opowiadania.
Pozdrawiam :*
Znowu jakiś pajac musi mieszać sie? No przecież bez tego jest fajnie :D
OdpowiedzUsuńChociaż nie, czekam na to co wykombinuje Luke :D
Luke'a już nie lubię... także ten tego... przejdźmy dalej.
OdpowiedzUsuńPomysł na świeczki w słoikach bardzo dobry. To na pewno dało swoisty klimat wystawie.
Czekam co wykombinuje Andrzej, bo przecież tak tego nie zostawi!
Ten Luke bardziej nie podoba mi się niż Sabina. No po prostu. Niech ona szybko wyrzuci tą kartkę i będzie po krzyku. Chociaż jak znam życie to facet pewnie będzie się chciał z nią skontaktować. Niech spada na drzewo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Ha, ha, ha, ha nie żyjesz. Jesteś trupem. Luke tak? To ja chyba poproszę na nowo Sabinę. Gorzej jak oboje zaczną się tu kręcić. Ale do tego jeszcze wrócimy.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze genialny. Oddam wszystko by pisać tak świetnie.
Pomysł z.. lampionami (jest późno nie wiem jak to się nazywało, jestem leniem nie chce mi się przewinąć ale lubisz mnie więc mi to wybaczysz) był genialny. To zawsze nadaje super klimatu i nastroju. Mi osobiście bardzo by się podobało. Wronka taki kochany, tu pocałuje, tu przytuli i nagle musi palnąć coś po czym psuje się światło #andrzejwładcaświatła I tak rozdział sobie mija, szybko, przyjemnie jestem zadowolona tu nagle Luke. Oj tego Pana to coś czuję nie polubię. i Andrzej W. też. Namiesza. Jak nic skubany namiesza/! Oj Wrona musisz się starać i najlepiej szybko wysłać go tam skąd przyjechał. A jak nie to sama to zrobię. Nie no kurde już wiem, że knujesz coś niedobrego. Pamietaj - nasza Piękna i Zdolna za duzo już cierpiała. Zniszcz mi to a ja zniszczę Ciebie. #sprawdzoneinfo #wywalićtegopana #lukegohome #wronapokażswąmęśkośćinieoddajdziewczyny #męskośćwsilecharakteru #niemamnamyśliwronkiwspodniach
Jeśli Ty sądzisz, że masz dziwne sny to chyba nie chciałabyś poznać moich snów z siatkarzami. Boję się ich teraz. Siatkarzy nie snów.
No cóż, jakoś wytrzymałam do soboty ale skomentować mogłam dopiero dziś. Wybaczysz? Jasne, że tak :)
Czekam na kolejny, mam nadzieję, ze ten nowy co go już nie lubię zbytnio nie namiesza. A jak namiesza to masz mi obiecać happy end. Bo wpierdol jak nic.
Cieszę się, że odzyskujesz serce do opowiadania. Mówiłam, że Ci je znajdę? #zaufajmi
Pozdrawiam :*
Co mnie jednak najbardziej niepokoi to fakt, jak Martyna na tego typa reaguje. No heloł! Ma Wronę z Wronką w spodniacz! Dwa ptaki, dwa, czujesz to? A Wronka może i czasem jest durniem ale ona go tak ładnie na ziemię sprowadza, ona go tak ładnie masuje po meczu, on jej za ludzką drabinę robi, on ją pocałunkiem doprowadza do spokoju. o Artis, zepsuj to a zginiesz.
UsuńAle dlaczego ona tak na niego patrzyła? I prąd? No ku*wa ja Cię proszę Ty mi ciśnienia nie podnoś bo na zawał zejdę i będzie smutno. Jedno z ulubionych opowiadań a Ty tak bezczelnie chcesz je z tego zacnego grona wyjąć. Nieładnie. To ja CI tu serce znajduję ( jakby co to nikt tego pana nie znał ) a Ty tak się odwdzięczasz? Ja licze, że to zmęczenie lub jednorazowa akcja. Może w normalnym świetle okaże się, że ma pryszcze, zeza, wali mu z mordki ( nie wiem co ma do tego światło ale cicho) i ogólnie charakter też będzie miał taki sobie? Ona. Ma. Faceta. Nie zasmucaj Wronki. Ja chcę jego małe Wronki z Martyną. O kurde słodycz nie z tej ziemi. :)
Jezu ten obcokrajowiec jeszcze, niech sie spyknie z Sabiną czy coś, przeckeż Martyna nie może tak na niego reagować :( Ona ma Wroniacza, zapomniałaś? Jezu jak on coś tu namiesza, to masakra. Czekam na kolejny! <3 Więcej miłości Martyny i Wroniacza! ❤
OdpowiedzUsuń