[perspektywa Andrzeja]
Próbuję jakoś nazwać kotłujące się we mnie uczucie,
które zrodziło się gdy opisała mi co się stało tuż przed naszym wyjściem z
wystawy. Całą to sytuację z wypacykowanym chłoptasiem. Zazdrość. Nienawidzę
tego uczucia. To nie tak, że jej nie ufam ja tylko boję się, że może przyjść
taki dzień kiedy ją stracę.
Nie muszę zamykać oczu by przywołać chwile sprzed
kilkunastu godzin.
Odkąd
wsiadła do samochodu wierciła się niespokojnie i sadząc po rzucanych mi
ukradkiem spojrzeniach miała nadzieję, że tego nie zauważę.
-
Dobra, a teraz mów co się dzieje.- nakazałem tuż po tym jak zaparkowałem pod
kamienicą w której mieszkała, na co podała mi zwitek papieru.- Co to jest?-
pytam wpatrując się w ciąg cyfr i krótki napis pod nimi.
-
Numer telefonu Luke’a.- oznajmia cicho jakby miała nadzieję, że nie usłyszę.
Nie wytrzymuję i uderzam w kierownicę tak mocno, że aż czuje prąd przeszywający
kości.- Chyba nie masz zamiaru więcej z nim rozmawiać?- niby pytanie ale
bardziej wyczuwalna jest w nim rozkazująca nuta.
-
Dokładnie. Po tym jak zachowywałeś się, gdy byłam zazdrosna o Sabinę myślałam
że zachowasz się nieco inaczej. Przykro
mi, że mi nie ufasz.- nim wysiądzie z auta dostrzegam w jej oczach nieopisany smutek. Przez dłuższą chwilę siedzę i wpatruję
się w kartkę, którą zostawiła po czym niszczę ją i wyrzucam przez okno gdzie drobne
kawałki porywa wiatr.
Powinienem za nią pójść i zrobić coś, cokolwiek. Nie
wiem… przeprosić, powiedzieć jaki to głupi jestem skoro myślałem, że coś może
do niego mieć ale nie. Siedziałem tam niemal do świtu jak ten idiota i
wpatrywałem się w jej okno gdzie w końcu zgasło światło dając znak, że jego
lokatorka: a) dała mi znać, że ma dosyć czekania na ten wieczór, bądź b) po
prostu poszła spać.
Z treningu odbywającego się nazajutrz pamiętam
niewiele, jakieś pojedyncze wyrwane z kontekstu sytuacje. Wszystko stało się
wyraźniejsze tuż po, zupełnie jakby ktoś nacisnął włącznik, kiedy zobaczyłem
jak czeka na mnie pod halą. Nie płakała ani nie była zła, patrzyła tylko na
mnie tym swoim spokojnym wzrokiem.
-Jeśli to co
jest między nami ma być trwałe to nie
może być tak, że za każdym razem gdy na horyzoncie pojawi się Sabina czy jakiś
facet będziemy trząść się ze strachu, że ta druga osoba odejdzie.- nie
lubiła bawić się w długie przemówienia i nie inaczej było tym razem. Pokiwałem
potakująco głową. To jedna z wielu rzeczy jakie we mnie zmieniła- umiejętność
przyznania innym racji do czego jeszcze nie dawno nie byłem zdolny.
Maleńki pokoik oświetlała tylko lampka nocna. Wsłuchiwałem
się w spokojny, miarowy odgłos jej oddechu. Bałem poruszyć się, żeby jej nie
zbudzić. Usnęła przed chwilą po długiej rozmowie jaką odbyliśmy na każdy
możliwy temat. Mimowolnie zaczynam wspominać swoje wcześniejsze życie
uczuciowe, te wszystkie dziewczyny które były przed. Nie porównuję ich z
Martyną- która byłą lepsza czy gorsza, bo nie o to tutaj chodzi.
Przy niej po raz pierwszy od długiego czasu czuję
się swobodnie, nikogo nie udaję, wiem że mogę być sobą. Kolejna myśl jest tak
oczywista że aż obezwładniająca. Zastanawiam się co by zrobiła, gdybym
powiedział jej iż to właśnie z nią chcę spędzić resztę życia.
[perspektywa Martyny]
Kilka dni temu zadzwoniła do mnie Ola prosząc, żebym
ją ratowała. Przy czym mówiła to takim tonem, że pierwsze co przyszło mi na
myśl to jakieś nieszczęście w wyniku którego leży teraz połamana w szpitalu. Okazało
się tylko, że znajome z którymi miała jechać na koncert do Berlina zrezygnowały
w ostatniej chwili i ma dwa wolne bilety a że samej nie uśmiecha się jej tam
wybrać to pomyślała o mnie i Berenice. Aż strach pomyśleć, jakby zareagowała
gdyby faktycznie coś się stało. Kochana panikara.
Takim oto sposobem po kilku godzinach podróży
pociągiem zawitałyśmy nad ranem do stolicy Niemiec, gdzie miałyśmy tylko na
tyle energii żeby dowlec się do hotelu gdzie padłyśmy ledwo żywe.
- Tyśka śpisz?- od jakiegoś czasu słyszałam jak
Berenika przewraca się z boku na bok i czekałam aż się odezwie.
- Jak najbardziej i rozmawiam z tobą przez sen.-
odpowiedziałam na co oberwałam poduszką.- Ty to serio sadystka jesteś, takie
brutalne przebudzenie mi zgotować.- potarłam piekące oczy.
- Bo potrzebuję się wygadać, mam problem i nie wiem
co powinnam zrobić.- rudowłosa nerwowo skubała poduszkę drżącymi palcami.
- Ty go lubisz.- położyłam się na łóżku podpierając
brodę o ręce.
- Niby kogo?- spojrzała na mnie zbita z pantałyku.
- Już ty dobrze wiesz kogo, Wojtka oczywiście.-
słysząc imię Włodarczyka zaczerwieniła się po czubki uszu.- Ha! Wiedziałam, po
prostu wiedziałam! Mój szósty zmysł jest niezawodny!- zerwałam się i zaczęłam
odstawiać dziwaczny taniec radości.
- Zwariowałaś czy jak, weź ty się uspokój.- jakoś
udało się jej zmusić mnie, żebym usiadła.- Masz mnie, lubię go i nie wiem co z
tym zrobić. Przyzwyczaiłam się, że jeśli mam już na kimś polegać to na sobie.
Lubiłam to moją samowystarczalność aż..
- …pojawił się on.- zupełnie jakbym widziała siebie
sprzed kilku miesięcy, tylko że teraz rolę się odwróciły a ja kompletnie nie
wiedziałam jak mam jej pomóc, czy coś poradzić.- Pamiętasz co mi kiedyś
powiedziałaś? Że człowiek jest stworzeniem stadnym. Myślę że masz w tej kwestii
rację. Ty mi tu nie przewracaj oczami.- pogroziłam jej palcem.- Do pewnego momentu niektórzy wolą radzić sobie
sami ale prawda jest taka, że przychodzi taki moment kiedy bez grupy bliskich
osób, rodziny czy chłopaka- tu
szturchnęłam ją lekko i zobaczyła iż uśmiecha się niepewnie- nie umiemy
funkcjonować.
- Ty i te twoje mądrości.
- Uczyłam się od najlepszych.- znowu cios poduszką.-
Ja cię tu komplementuję a ty mnie bijesz?
- Jak słusznie kiedyś zauważyłaś mam zryty beret.-
pokazała mi język. Zarówno ona jak i pan
W.W. są pozytywnie zakręceni aż strach pomyśleć co wyjdzie gdy połączyć ich w
parę. Mimo wszystko życzę im jak najlepiej.
Usłyszałyśmy jak drzwi lekko skrzypią i po chwili
dołączyła do nas Ola, która na niskim stoliku postawiła trzy kawy.
- Życie mi ratujesz!- na jeden z gorących kubków
rzuciła się moja bełchatowska współlokatorka.- Kocham cię!
- Strasznie kochliwa się ostatnio zrobiłaś.-
rozbawiona pokręciłam głową.
- Mi przecież nie o to chodziło.- rzuciła mi
spanikowane spojrzenie znad napoju.
- Cieszę się, że humory wam dopisują ale pora się
zbierać.- dziewczyna Kłosa zdołała opanować śmiech jaki wywołała u niej
oglądana scenka i zamachała nam przed nosami zawieszonymi na smyczach
identyfikatorami. Coś mi się nie zgadzało, przecież bilety wyglądają inaczej…
złapałam za jedną z kartek i przeczytałam widniejący na niej napis.
„Akredytacja prasowa”.
- Kocham cię!- rzuciłam się blondynce na szyję kiedy
zrozumiałam co to oznacza.
- No i kto tu jest kochliwy?- Berenika podparła się pod boki co wyglądało
dosyć komicznie i wywołało u naszej trójki atak śmiechu.
*
Na początek kilka słów wyjaśnienia w kwestii mojej
reakcji i wyznawania miłości Kłosowej.
Już w Polsce, gdy okazało się że na wiadomym koncercie zagra Maroon 5( będący
moim ulubionym zespołem), ciśnienie skoczyło mi dużo ponad normę z radości a
teraz okazuje się, że dzięki akredytacji będę wszędzie mogła wcisnąć swój nos.
No może prawie wszędzie, do garderoby i paru bardziej „prywatnych” miejsc mnie
raczej nie wpuszczą a szkoda.
Na pytanie jakim cudem udało się jej coś takiego
załatwić Ola oznajmiła, że „ma się te swoje znajomości” i uśmiechnęła się
tajemniczo. Nie chce mówić to nie, jej sprawa.
- Uspokój się na litość boską.- Berenika ścisnęła
mnie mocno za rękę gdy stałyśmy w kolejce przed Berlińską halą O2 World i czekałyśmy aż nas wpuszczą do
środka.
- A ty się tak nie spinaj.- szturchnęła ją
dziewczyna Kłosa.- Nie można być wiecznie poważnym. Pamiętajcie- żadne prawa i
zasady nie zabronią nam zabawy!- zabawnie
zakręciła biodrami na co wnuczka pani Wandy uderzyła się otwartą dłonią
w czoło.
Ochroniarz wpuszczający ludzi do środka sprawdził nam
wejściówki a nasze wygłupy skwitował pobłażliwą miną. Niecierpliwie poprawiałam
założone na ten wieczór ciuchy. Dziewczyny zaczęły żartować, że cierpię na
nerwicę natręctw. Nawet nie próbowałam tłumaczyć im swojego zachowania. Owszem,
cieszyłam się że będę mogła zobaczyć swój ulubiony zespół na żywo ale kiedy
uświadomiłam sobie z czym to się wiąże przeszedł mnie lodowaty dreszcz. Jedni boją
się ciemności inni pająków. Ja od zawsze odczuwałam irracjonalny lęk kiedy
miałam znaleźć się w niekontrolowanym tłumie. Wiele bym dała, żeby był przy
mnie Andrzej, może jego obecność przyniosła by mi ukojenie. Gdy okazało się, że
w naszym sektorze nie panuje aż taki wielki ścisk nieco się rozluźniłam i
poczułam się pewniej.
- Levine to niezłe ciacho.- stwierdziła Ola rozmarzonym
głosem na co przytaknęło jej kilka stojących najbliżej dziewczyn.
- Dobrze mówisz, wódki Ci dać.- zgodziła się z nią
Berenika a ja korzystając z okazji uwieczniłam ich rozanielone miny.
- Jednak to prawda, gdy kto coś ma to chce więcej.-
starałam się przekrzyczeć dźwięki pierwszej piosenki. Podczas gdy moje
przyjaciółki wraz z innymi śpiewały kolejne utwory ja, korzystając z przywileji
jakie dawała mi akredytacja, przemieszczałam się z miejsca na miejsce cykając
niezliczoną liczbę zdjęć. Nadal byłam spięta (przez moją fobię) ale wychodzę z
założenia, że lęki trzeba przezwyciężać i do pewnego momentu udawało mi się to.
Sytuacja zaczęła się pogarszać gdy weszłam pomiędzy znajdujących się pod
wyraźnym wpływem nastolatków. Popychana z każdej strony, potykając się o własne
nogi udało mi się wydostać na korytarz. Jest
dobrze, nie masz się czego bać. Powtarzałam sobie jak mantrę.
Ścieżka dźwiękowa 2- Maroon 5 - Animals
Siedząc z zamkniętymi oczami na podłodze powoli
odzyskiwałam jasność myślenia. Choć przytłumione ale nadal wyraźne docierały do
mnie tony piosenki Animals.
- Jak zwykłe pięknie wyglądasz.- byłam bliska
powrotu na halę kiedy usłyszałam jego głos. W pierwszym momencie pomyślałam, że
mam omamy słuchowe bo podobno wrócił do ojczyzny i nie jest możliwe, żeby był w
tym miejscu na dodatek w tym samym czasie co ja. Z jękiem rezygnacji obróciłam
się na pięcie.
- Cześć Luke.- przywitałam się niechętnie z
Amerykaninem i jednocześnie starałam się obmyślić plan jak go spławić.- Co ty
tutaj robisz?- na poważnie brałam opcję, że mnie szpieguje
- Zazwyczaj gdy ktoś komuś daje numer telefonu
oczekuje, że ta osoba zadzwoni.- nienawidzę jak ktoś zmienia temat i nie
odpowiada na zadane pytanie.
- Chyba, że nie ma na to najmniejszej ochoty i nie
widzi w tym sensu.- chciałam buntowniczo zapleść ręce na piersi ale przeszkadzał
mi w tym zawieszony na szyi aparat.
- Jest to jakieś wytłumaczenie- w jego spojrzeniu
dostrzegłam niebezpieczny błysk- tylko, że ja go nie kupuję.
- Masz do tego pełne prawo.- zastąpił mi drogę kiedy
spróbowałam go wyminąć.
- Dlaczego nie chcesz dać nam szansy?
- Nam?! Jakim znowu nam?!- pewnie byłabym mu
przyłożyła gdyby nie fakt, że tak mnie zaskoczyło to co usłyszałem iż przez mgnienie
oka nie wiedziałam jak zareagować.- Posłuchaj jesteś w miarę sympatycznym
facetem- powiedziałam nieco spokojniej- ale między nami nigdy nic nie będzie.
- Nie byłbym tego taki pewien.- wszystko wydarzyło
się niesamowicie szybko. Objął mnie mocno w pasie, przycisnął do siebie i jak
gdyby nigdy nic pocałował. Stałam tam jak ostatnia idiotka, sparaliżowana i
niezdolną do najmniejszej reakcji co ten bezczelnie wykorzystywał.
.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.- .-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
CZYTASZ? SKOMENTUJ!
Macie prawo mnie znienawidzić za końcówkę.
P.S. Final Six jest nasze! :)
P.S. Final Six jest nasze! :)
Do następnego,
Artis
Będziesz się smażyć w piekle. Zobaczysz. Zarezerwowałam Ci tam miejsce dla najgorszych ludzi ever. JAK MOGŁAŚ? On ją całuje? Serio musisz niszczyć? Brakuje tylko by Andrzej się o tym dowiedział. A pewnie sie dowie. Jak nie od kogoś to zobaczy foto na aparacie albo Ona sama mu powie. Kurde no zabiję Cię. Kolejna co chce stracić taką fajną czytelniczkę. Czuję to, no czuję! Ją pocałuje ten wredny typ Andrzej się dowie i porucha Sabinę #sprawdzoneinfo a wtedy Ty jesteś trupem.
OdpowiedzUsuńDlaczego? Mało sobie razem przeszli? Ale obiecaj mi, że oni będą razem. Oni muszą być razem. Widzisz jak Andrzej ją kocha? Nie niszcz go. Zobacz jak się nasz Idiotunio zmienił przy niej. Taki kochany się zrobił.
Cóż, ale od początku. Fajnie, że jednak wszystko sobie wyjasnili z Wronką, że pogadali i tak, powiedziałaby tak gdyby nie ten paskudny całuk tego okropnego człowieka. Kurde ja już wolałam głupie teksty Sabiny. Serio. Ty to robisz by mnie wkurzyć? No kolejna. Brawo, brawo niszczcie mnie. Tak kurde najlepiej. FOCH!
Wybacz brak ładu i składu ale łeb mnie tak naku... boli, że ledwo dycham. A Ty mnie jeszcze denerwujesz!
Słuchaj, ja mam nadzieję, że Luke ( bleeeee....) nie namiesza za wiele, że jednak sobe odejdzie w dal bo sorry ale "ich" nie ma. Pocąłunek niczego nie zmieni. Tylko niech go odepchnie no. :/
Pozdrawiam i czekam na kolejny. I jak mam żyć do kolejnego tygodnia by przeczytać rozdział? NO JAK?!
#foch #foch #foch #nielubięcię
W ciągu dwóch dni przeczytałam wszystkie rozdziały ! Win jest chyba najlepszym wskaźnikiem genialnych opowiadań ♥ Najpierw słowa pochwały, piszesz bardzo przyjemnie, lekko, zabawnie, wszystko jest tak jak ma być :) Bardzo podoba mi się to, że nie jest to suche i brak w tym emocji, tylko naprawdę można zagłębić się w emocje dziewczyny. Jednym słowem wielki podziw dla Pani ; > Świetny pomysł zarówno z tą wyjątkową wystawą, jak i niezapomnianym prezentem :) Ola jest najlepsza, zresztą Berenika reż. A teraz przechodzę do tej mniej miłej części, jak mogłaś ?! Jakiś tam amerykański Luke, aluzja do meczów ? Nie podoba mi się jego zachowanie i irytuję mnie jej reakcja na niego. Nie dziwię się Wronie, że jest zazdrosny ma całkowite prawo. I taki goguś ma zniszczyć ich związek ? Mówię trzy razy nie i Panu dziękujemy :P Ona i Andrzej to para idealna, chociaż pojawiają się zgrzyty są wręcz dla siebie stworzeni. I spróbuj to spiepszyć o.O Z niecierpliwością czekam na kolejny :) Pozdrawiam ; *
OdpowiedzUsuńLuke to debil, ot co!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Martyna kiedy się opamięta da mu w twarz. W sumie nie widzę innej opcji...
O nieee Luke, spadaj i nie mieszaj!
OdpowiedzUsuńW ramach kary za tą końcówkę nie powinnam skomentować, ale mnie to cholernie poruszyło. Mam po prostu wrażenie, że ten cały Luke nie wie, że Martyna jest zajęta. To co zrobił jest po prostu chamskie.
OdpowiedzUsuńMiałam coś do Wrony i tego początku, ale całkowicie wyleciało mi z głowy. Właśnie! Ciekawe co Andrzej zrobi jak się dowie. Lepiej żeby się dowiedział od Martyny, a nie od jakiejś postronnej osoby.
Pozdrawiam :*
No i co ja mam napisać...
OdpowiedzUsuńMartyna powinna dać mu porządnego kopa w krocze i liścia w twarz i uciec z tamtąd!
Martyna- sprzedaj temu lalusiowi pożądnego kopa w dupę! Ukochanej Wroniacza się nie tyka, kumajta?! Tylko jak Endrju się o tym dowie....
OdpowiedzUsuń