sobota, 25 lipca 2015

Rozdział 24


Ścieżka dźwiękowa-Christina Perri - Human


[perspektywa Andrzeja]

       Podjęcie decyzji, mających w dłuższej perspektywie ogromny wpływ na nasze życie nigdy nie przychodzi lekko. Zwłaszcza jeśli ma ona dotyczyć nie tylko nas ale i osób w sposób szczególny nam bliskich. Ogarnięcie całej sytuacji, rozważenie wszelkich za i przeciw trochę zajmuje. Ostatecznie, po samym fakcie, nadal zastanawiamy się czy postąpiliśmy tak jak powinniśmy. Przynajmniej tak było w moim przypadku.

 Z tyłu głowy cichy głos podsyłał mi pełne zwątpienia myśli. Kręciłem się z kąta w kąt, mechanicznie powtarzałem codzienne czynności i czułem na sobie karcące spojrzenie innych. Inaczej niż poprzednio nie dawali mi odczuć co sądzą na temat mojego zachowania. Z wyjątkiem Karola i Wojtka, którzy stwierdzili iż nie mogą w sobie dusić uczuć bo to niezdrowe i wprost oznajmili że jestem skończonym idiotą.

- To już nawet nie chodzi o Martynę. –stwierdził pewnego razu ten drugi.- Oczywiście lubię ją, pewnie jak większość, i tworzycie to znaczy tworzyliście fajną parę tylko po prostu… patrzeć już nie można jak robisz z siebie męczennika. Nie możesz wszystkich od siebie odpychać bo koniec końców zostaniesz sam a nie ma nic gorszego niż samotność.- Włodi był chodzącym dowodem na to, że ludzie potrafią nas zaskoczyć w zupełnie nieoczekiwany sposób. Zazwyczaj wyluzowany do granic absurdu i podchodzący do życia na wesoło, potrafił zaserwować rozmówcy takie mądrości jak powyżej.

Z czasem wszystko zaczęło powracać do "normy". Już się tak nie wściekałem, gdy rozmowa schodziła na jej temat. Gdy spotykaliśmy się na mieście nie uciekałem tak, żeby mnie nie zauważyło tylko witaliśmy się krótkim „cześć” choć było widać, że u obojga powoduje to pewien dyskomfort.
Któregoś razu, gdy świętowaliśmy kolejny wygrany mecz w jednym z Bełchatowskich klubów, byłem świadkiem dziwnej rozmowy pomiędzy Martyną, Bereniką i Olą.

- Wiem, że nie przekonam Cię do zostania ale uważam iż powinnaś mu powiedzieć.- usłyszałem przez ogłuszającą muzykę jej współlokatorkę.- Jak już zaczynać życie w nowym miejscu to z czystym kontem.
- Jasno dał do zrozumienia, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego.- stwierdziła jeszcze do niedawna moja dziewczyna.
- Nie rozumiem go, tak się o ciebie starał a teraz taki numer.- choć ich nie widziałem wyobrażałem sobie jak Olka kręci w tym momencie z niedowierzaniem głową.- Może jednak zgodzisz się jednak na imprezę pożegnalną?
- Ani mi się waż!- mimo żartobliwej groźby wyczułem w jej głosie nutkę paniki.- Błagam Cie, tylko się nie wygadaj Karolowi bo ten na pewno powie mu o wszystkim.- podkreśliła takim tonem, że zdziwiłbym się gdyby blondynka jej nie posłuchała.

Starałem się wybadać Kłosa w tym temacie ale ten popatrzył na mnie tylko jak na wariata nie wiedząc o co mi chodzi. Włodi też nie puścił pary z ust choć dostrzegłem charakterystyczny cień, który przemknął mu po twarzy jak zawsze gdy starał się coś ukryć.
O ile cały sezon szedł nam gładko tak końcówka w sporym uproszczeniu nie należała do najlepszych. Jeszcze w trakcie rozgrywek przyszła wiadomość, jaką każdy siatkarz chce otrzymać. Za każdym razem gdy dostawałem wiadomość o powołaniu do kadry niezmiennie mnie ona zaskakiwała. Trenujesz cały rok, starasz się jak możesz i okazuje się, ze było warto bo zostałeś nagrodzony w najpiękniejszy dla sportowca sposób. Czy może być coś piękniejszego? Może- dzielenie naszej radości z innymi. Zupełnie jak w piosence, którą zaliczała do ulubionych. Możemy się uśmiechać choć w środku krwawimy, udajemy silnych choć wolelibyśmy zaszyć się w ciemnym koncie, zachowujemy się tak jak tego oczekują od nas inni. Czasami upadamy, załamujemy się i płaczemy, a gdy ktoś podnosi nas na duchu bywa że rozklejamy się totalnie bo jesteśmy tylko ludźmi. Jesteśmy w stanie dużo znieść dopóki nie będziemy mieli dość a ja mam dość. Dość uciekania i udawania, że tak naprawdę niewiele mnie to wszystko obchodzi.

Na zasadzie mechanicznego odruchu pognałem pod dobrze znany adres i w sumie zorientowałem się gdzie jestem będąc już na miejscu. Przeskakując po kilka stopni na raz stanąłem pod drzwiami Martyny i zacząłem w nie nie tyle pukać co dosłownie walić.
- Cześć, hej co ty robisz?!- otworzyła mi Berenika, którą wyminąłem i wparowałem do pokoju pani fotograf. Coś tu było nie tak. Wszystko- pułki, niewielkie biurko czy ściany na których wisiały zdjęcia jej autorstwa- było puste.
- Słuchaj, muszę z nią jak najszybciej porozmawiać, wszystko wyjaśnić… - zamarłem widząc zaczerwienione oczy dziewczyny. Jeśli płakała to znaczy, ze nie działo się nic dobrego.

- Już za późno.- ledwo powstrzymując kolejną falę łez w telegraficznym skrócie opowiedziała mi wydarzenia sprzed kilkudziesięciu dni. Ich dziwne zachowanie, tajemnicze rozmowy na temat jakiegoś wyjazdu nabrały sensu. Tamtego dnia, gdy oznajmiłem jej, że z nami koniec otrzymała list ze Stanów Zjednoczonych. Biała koperta zawierała wiadomość na którą tak bardzo czekała kilka miesięcy temu. Okazało się, że ktoś był zmuszony zrezygnować ze stypendium Juliard School a zwolnione miejsce postanowiono zaoferować mojej Martynie.

- Jeszcze jest czas, jeszcze mogę ją zatrzymać.
- Andrzej…
- Nie mów, że nie mam szans!
- Ja… Jej samolot za godzinę wylatuje z Berlina. Tak mi przykro.
Dopiero wtedy, kiedy straciłem ją uświadomiłem sobie jak jest dla mnie ważna.


-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.
Czytasz? Skomentuj!

Większość z was kilka rozdziałów temu była pewna, że panna M. dostanie się do Juliard School i tak też się stało, tylko że nie wtedy gdy tego oczekiwaliście. Cała akcja z późniejszym przyjęciem była zaplanowana praktycznie na samym początku. 

Wiem, że krótko ale to co miało się jeszcze w tej części wydarzyć przerzuciłam do kolejnego rozdziału a to dlatego, że  odnosiłam wrażenie jakby pewne rzeczy działy się za szybko. 

Do następnego,
Artis

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Andrzej, Ty skończony idioto, wsiadaj w kolejny i za nią leć!
      nie wiem co więcej można do tego rozdziału napisać, jest mi przykro
      łudzę się, że będzie dobrze
      weny ;*

      Usuń
  2. Daje okejke i czekam na następny. Oby jak najszybciej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. brawo za zapłon panie Wrona! Mam nadzieję, że jeszcze uda się im wszystko naprawić! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. No to teraz Abdrzej pakuj torbę i leć za nią, skoro tak bardzo Ci na niej zależy! Dopóki walczysz, zawsze jest nadzieja, że się uda!
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, nie, nie! To nie tak miało być! Andrzej miał się pogodzić z Martyną i miało byś słodko i w ogóle :(
    Szybciutko dodawaj następny rozdział, bo doczekać się nie mogę! :D
    Pozdrawiam!

    Zapraszam do mnie: chore-ambicje.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedyne co jestem w stanie napisać to: O KURWA.
    Wybacz, ale no.. japierdoleiniemogę. Andrzej.. nie masz wyjścia lecisz do USA.
    EJ ! PRZECIEŻ ON TAM BYŁ Z WŁODIM!
    Więc.. oni się tam spotkają prawda?
    No skończony idiota.. czemu wtedy do niej na tej imprezie nie podszedł?
    Dobra wiem.. tak musi by bo to ma jakiś głębszy sens.
    #wierzę w to.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziś naprawdę krótko: jesteś trupem. Zniszczyłaś mi moje biedne serduszko. Spłoń, zgiń UMRZYJ! Nie lubię Cię. Jak mogłaś co? Masz mi to raz dwa naprawić bo jak nie to wiesz co Cię czeka!
    Rozdziały oczywiście napisane super ale treść... dlaczego się rozstali? Serca nie masz? Naprawdę Cię nie lubię.
    Dziś tyle. WYbacz jakość i długość ale chyba na tyle mnie tylko dziś stać ( nie sprzątaj we wtorek )
    Pozdrawiam i czekam na kolejny. I obiecuję porpawę z komentowaniem!

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam całe opowiadanie wczoraj, ale komentarz chciałam napisać sensowny, więc postanowiłam przemyśleć sobie wszystko. I wiem, że bardzo spodobało mi się to opowiadanie. Historia jest bardzo mocno przemyślana i trzyma sie ładu i składu. To mnie bardzo cieszy, że również widzę całą masę opisów uczuć, które przeżywają bohaterowie. Zachowanie Andrzeja skomentuje tylko tak: Andrzej, Andrzej ty stary rowerze... serio... opanuj się, ogarnij i leć za nią! No leć! Błagaj o przebaczenie! Kajaj się!
    Mam nadzieję, że Martyna w USA da sobie radę i będzie miała wspaniałe wspomnienia i da radę z uczuciem do Wrony.
    Przy okazji zapraszam do siebie na: http://wybor-serca.blogspot.com
    Pozdrawiam, Lady Spark

    OdpowiedzUsuń